Mój syn rozwiódł się z pierwszą żoną pięć lat temu. Zdradzał ją, gdy dzieci miały zaledwie kilka miesięcy. Podczas gdy moja była synowa spędzała dnie i noce z dziećmi, Andrzej układał swoje nowe życie. Ale w pewnym momencie jego tajemnicza młoda kochanka wyłożyła karty na stół: albo rozwód, albo ona odchodzi.
I tak się stało. Z bliźniakami w ramionach, biedna Natalka została sama. Przecież nie mogłabym jej zostawić na pastwę losu. Bolało mnie serce, że mój syn był wstanie dopuścić się czegoś takiego. Zostawienie żony z dwójką małych dzieci i odejście do młodej dziewczyny to zwykła podłość.
Od razu powiedziałam synowi, że nie zaakceptuję jego nowej dziewczyny. Bardzo się myli, jeśli myśli, że może budować szczęście na cudzym nieszczęściu. Andrzej jednak mnie nie posłuchał i rok później oświadczył się Karolinie. Nawet nie przyszłam na ślub. Wstydzę się, że mój syn odważył się na coś takiego.
Teraz Andrzej i Karolina mieszkają w wynajętym mieszkaniu i wychowują wspólne dziecko. Zdaję sobie sprawę, że to mój wnuk, kolejny wnuk... Ale nie mogę się z tym pogodzić. Wszystkie moje wnuki mieszkają z moją byłą synową Natalką. Szczerze je kocham i jestem gotowa zrobić wszystko dla dobra dzieci.
Prawie straciłam kontakt z synem. Zaprosiłam go na Boże Narodzenie, ale nie chce przyjechać bez swojej nowej żony. A ja nie chcę jej widzieć i nie zamierzam. Z drugiej strony Natalka z radością przyjęła moje zaproszenie.
Jesteśmy w dobrych stosunkach. Wigilię spędziliśmy w małym rodzinnym gronie. Dzieci śpiewały kolędy, a Natalia pomagała w przygotowaniu kolacji. Szczerze mówiąc, jest mi jej żal. Praktycznie zatraciła w tym wszystkim siebie. Całe jej życie kręci się wokół dzieci.
W ogóle nie patrzy na innych mężczyzn, nie chce odpuścić przeszłości. Rozmawiałam z nią o tym wiele razy, ale Natalka wciąż to bardzo przeżywa. Tak sie toczy nasze życie: odwiedzamy się, pomagam Natalce przy dzieciach, a ona nazywa mnie swoją drugą mamą.
Smutno jest zdawać sobie sprawę, że życie już nigdy nie będzie takie samo. Ale najważniejsze jest to, że możemy liczyć na wzajemne wsparcie i nie martwić się o jutro. A mój syn, swoją drogą, nawet nie zadzwonił z życzeniami na święta. Czy pewnego dnia będzie w stanie zrozumieć, dlaczego nie mogę mu wybaczyć?".
Główne zdjęcie: planet