Zadzwonił telefon. Numer nieznany. Normalnie nie odebrałabym - mam w zwyczaju ignorować obce połączenia, bo zazwyczaj to reklamy albo jakieś ankiety. Ale tamtego dnia coś mnie tknęło. Odebrałam.
"Proszę usiąść" - powiedział głos w słuchawce. Nie był ani znajomy, ani obcy. Był spokojny, zdecydowany, tak, jakby wiedział, że za chwilę powie coś, co zmieni mój świat.
Serce zaczęło mi walić, a kolana zrobiły się miękkie. Usiadłam na krześle w kuchni, wciąż ściskając telefon tak mocno, jakby od tego zależało moje życie.
"To dotyczy pani rodziny" - padło po chwili. A potem cisza, tak długa, że słyszałam tylko własny oddech.
Nieznajomy przedstawił się imieniem, które nic mi nie mówiło. Mówił, że znalazł dokumenty, które należały do mojego ojca. Dokumenty, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Pomyślałam najpierw, że to żart albo próba oszustwa. Ale potem podał szczegóły, których nikt postronny znać nie mógł: nazwę wioski, gdzie ojciec się wychował, imię jego matki, datę, która w naszej rodzinie była bolesną tajemnicą.
Nie wiedziałam, co mówić. Chciałam przerwać rozmowę, ale słowa z drugiej strony płynęły dalej. Opowiadał o liście, który znalazł w starym domu na Podlasiu, liście napisanym ręką mojego ojca. A w nim - wyznanie o kobiecie, o której nigdy nie słyszałam. O dziecku, które ponoć się urodziło.
Telefon wypadł mi z dłoni, a ja przez chwilę siedziałam sparaliżowana. W głowie brzmiało jedno zdanie: "Mam brata albo siostrę, o których nikt nigdy nie wspomniał".
Cały wieczór chodziłam po domu jak w transie. Próbowałam przypomnieć sobie, czy ojciec kiedykolwiek dawał znaki, że coś ukrywał. Wydawał się zawsze zamknięty w sobie, niechętny do rozmów o młodości. Zbywał pytania, a my - ja i moja mama - nigdy nie drążyłyśmy. Czy teraz wychodzi na jaw coś, co on próbował zabrać ze sobą do grobu?
Nazajutrz spotkałam się z mamą. Zapytałam wprost. Na początku zaprzeczała, ale kiedy pokazałam jej karteczkę z nazwiskiem kobiety, które podał nieznajomy, zbladła. "Nie wiem, skąd masz tę informację…" - wyszeptała. - "Ale jeśli już wiesz, to pamiętaj, że nie każda prawda przynosi ukojenie".
Nie spałam całą noc. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o tym, co usłyszałam. Czy rzeczywiście mam gdzieś brata albo siostrę? Czy powinnam spróbować ich odnaleźć? A jeśli to prawda - dlaczego ojciec nigdy się nie przyznał? Dlaczego milczał przez całe życie?
Nieznajomy obiecał, że prześle mi kopię listu. Wciąż czekam. Boję się, że kiedy go dostanę, wszystko stanie się realne. Boję się też, że jeśli nigdy go nie zobaczę, zawsze będę żyła w niepewności.
Dziś telefon leży obok mnie, a ja nie wiem, czy mam nadzieję, że zadzwoni jeszcze raz, czy raczej, że już nigdy go nie usłyszę. I zastanawiam się: co jest gorsze - odkryć, że całe twoje życie opierało się na przemilczeniu, czy nigdy się tego nie dowiedzieć i żyć w błogiej nieświadomości?
Nie spałam całą noc. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o tym, co usłyszałam. Czy rzeczywiście mam gdzieś brata albo siostrę? Czy powinnam spróbować ich odnaleźć? A jeśli to prawda - dlaczego ojciec nigdy się nie przyznał? Dlaczego milczał przez całe życie?
Następnego dnia nieznajomy przesłał mi skan listu. Rozpoznałam charakter pisma ojca - nie było wątpliwości. Pisał o dziewczynie, którą zostawił, o dziecku, którego nigdy nie zobaczył. Słowa były pełne żalu, ale i rezygnacji. Trzymając kartkę w rękach, poczułam, jakby ziemia osunęła mi się spod nóg.
Z drżeniem wpisałam w wyszukiwarkę nazwisko kobiety z listu. Wyników było sporo, ale jeden profil na Facebooku przyciągnął moją uwagę. Kobieta w moim wieku, podobne oczy, podobny kształt twarzy.
Na zdjęciach rodzina, dzieci, wnuki. Przez długi czas patrzyłam na ekran, nie mogąc się zdobyć na żaden gest. W końcu napisałam kilka prostych słów: "Nie wiem, czy to możliwe, ale chyba możemy być spokrewnione. Chciałabym porozmawiać".
Nie minęła godzina, gdy dostałam odpowiedź. "Też słyszałam o tej historii… Spotkajmy się".
I teraz siedzę przy kuchennym stole, patrzę na walizkę z dokumentami i wiem, że moje życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Za kilka dni jadę do innego miasta, by spotkać się z kimś, kto być może jest moją siostrą. Nie wiem, co powiem, nie wiem, co usłyszę.
Ale wiem jedno: od tego telefonu z nieznanego numeru już nigdy nie będę tą samą osobą.