Mieszkaniec Alaski spędził niesamowity dzień, obserwując rodzinę łosi na swoim podwórku. Nie często można obserwować te dzikie zwierzęta z odległości kilku kroków.

Na początku czerwca mieszkaniec Alaski, Roland Rydstrom, był świadkiem bardzo niezwykłej sceny. Kiedy obudził się rano i odsłonił zasłony, na podwórku zobaczył łosice z dwoma młodymi. Zwierzęta wylegiwały się na trawie, „kąpiąc się” w słońcu.

foto: goodhouse.ru

Roland wiedział, że dwie samice w pobliskim lesie kilka tygodni wcześniej urodziły cielęta, ale widział je tylko przechodzące przez jego terytorium.

foto: goodhouse.ru

Wydawało się, że młoda matka nie martwiła się zbytnio bliskością człowieka. Nawet nie spojrzała na Rolanda, który z zainteresowaniem przyglądał się jej rodzinie. Łosica była zadowolona ze wszystkiego - z rozmiaru podwórka, otoczenia i jakości trawnika. Chwytając ten moment, Roland wykonał kilka zdjęć rzadko spotykanych z takiej bliskości do tych zwierząt.

foto: goodhouse.ru

Następnie mężczyzna usiadł do pracy, spodziewając się, że łosie wkrótce wstaną i odejdą. Ale nie – odwracały się tylko od czasu do czasu, zmieniając tylko bok na którym leżą w stronę promieni słońca. "Wspaniale było patrzeć na małe wylegujące się na trawie!" - wspomina Roland.

W pewnym momencie jedno z cieląt łosia przewróciło nosem garnek z nagietkami - próbowało się o niego podrapać. Kiedy kwiatek spadł, na twarzy młodego pojawił się uśmiech.

foto: goodhouse.ru

Dwa razy tego dnia rodzina łosi chodziła do lasu, a potem wracała. Po drodze zwierzęta smakowały wszystko, co rosło lub było na ich drodze. Ciekawskie cielęta łosi próbowały nawet gryźć krzesła ogrodowe - jak dzieci, które wszystko wkładają do buzi.

foto: goodhouse.ru

O siódmej wieczorem Roland usłyszał głośny dźwięk i podbiegł do okna. Okazało się, że na jego podwórko przyszła kolejna „konkurująca” rodzina łosi i zaczęła atakować „jego” łosia. Matka i młode nie miały innego wyjścia, jak opuścić miejsce spoczynku - ku wielkiemu rozczarowaniu Rolanda, który byłby zadowolony, gdyby pewnego dnia odwiedzili go ponownie.

Główne zdjęcie: google.com