Witam wszystkich, mam na imię Elena, mam 53 lata. Moja historia wydarzyła się 5 lat temu. Córka Tatiana zaszła w ciążę, ze swoim mężem mieli długą drogę do dziecka, nie wychodziło. Niezliczone wizyty u lekarzy o różnych kwalifikacjach i doświadczeniu, ale bez sukcesu. Tania była już zdesperowana, gdy wydarzył się cud i te cenne dwie kreski pojawiły się na teście. Wszyscy byli szczęśliwi.
Rozpoczął się okres ciąży i przygotowań do porodu. Cały okres był bardzo ciężki dla Tatiany. Pierwsza ciąża, ciężki toksydrom, mąż często wyjeżdżał w podróże służbowe. Od czasu do czasu Tania mieszkała z nami i pomagaliśmy jej też w życiu codziennym.
Wtedy coś zmieniło się z moim samopoczuciem - zmęczenie, senność. Okresowe badanie lekarskie wywróciło nasz świat do góry nogami - jestem w ciąży, a to w moim wieku)) Ale zdecydowałyśmy się rodzić, nie jesteśmy zwolennikami aborcji, tym bardziej że po zażyciu witamin i innych preparatów moje zdrowie poprawiło się i byliśmy szczęśliwi z mężem, bo Tania jest naszym jedynym dzieckiem. Spodziewalismy się syna.
Przez całą ciążę Tania była obserwowana w prywatnej klinice. Chłodno zareagowała na moje stanowisko i wiadomość o bracie, prosiła zrobić aborcję, bo byłam już starsza, ale ja byłam kategoryczna.
Kiedy poczuła się źle, spotykała mnie po konsultacji. Tania została zbadana przez mojego ginekologa i powiedziano jej, że ma małowodzie i że powinna iść do szpitala, ponieważ jest to niebezpieczne dla dziecka, Tania odmówiła, odnosząc się do wniosku lekarza z prywatnej kliniki, według którego wszystko jest dobrze. Tylko pierwsza ciąża i brak doświadczenia. Nie było sensu się kłócić.
Tak się złożyło, że dzień porodu miałyśmy ten sam, poniewaz terminy ciąży były bardzo zbliżone. Urodziłam naturalnie, Tania była operowana. Rodziłyśmy w tym samym szpitalu położniczym. W szpitalu okazało się, że naprawdę miała małowodzie, dziecko było bardzo chore, u Tanii podczas operacji doszło do silnego krwawienia i została cudownie uratowana, ale nie mogła już mieć dzieci. Niestety serce dziecka Tatiany zatrzymało się tej samej nocy. Piszę i płaczę... taki smutek...
Wtedy zdałam sobie sprawę, że mogę jej oddać syna. Tania przeprosiła za rozmowę o aborcji, szlochając, że może poczuć się matką. Dziecko dobrze przyjęło jej pierś.
Nasz Romek ma już 5 lat, stał się już całkiem dorosły, nasza radość, nasz skarb. Tania jest wspaniałą mamą, a ja jestem szczęśliwą babcią.
Główne zdjęcie: storyfox.ru