- Aga, czy dostałaś zaproszenie od Joli?

- Tak... Ale nie pójdę na ten ślub - powiedziałam do telefonu.

- Jak to? Przecież jest naszą przyjaciółką, wychodzi za mąż za obcokrajowca. Właśnie będziemy świętować w najlepszej restauracji! - powiedziała Julia.

- Nie mam z kim iść na wesele. Przecież wiesz, że zerwałam z Mateuszem. Nie pójdę sama, Jola będzie się ze mnie śmiała, znasz ją!

- W porządku, będę u ciebie wieczorem. Coś wymyślimy - powiedziała Julia i rozłączyła się.

Z Jolą i Julią przyjaźnię się od dawna, chodziłyśmy razem na studia. Z Julią nadal się przyjaźnię, ale z Jolą prawie nie mam kontaktu. Kilka lat temu wyjechała za granicę, a teraz poinformowała nas, że wychodzi za mąż.

Jola zawsze była zbyt arogancka, nawet teraz zaprosiła nas na ślub ze swoimi partnerami. Nie miałam partnera, byłam sama, więc postanowiłam nie iść na ślub.

Julia wpadła wieczorem, tak jak obiecała.

- Aga, wymyśliłam coś! Znajdziemy ci narzeczonego lub męża. To zależy od ciebie.

- Co masz na myśli? Jakiego męża? Co ty znowu wymyśliłaś?

Pomysły Julii zawsze mnie dziwiły. Uważała, że zawsze można znaleźć wyjście z każdej sytuacji!

- Już wszystko wiem! Są agencje, w których można wynająć męża! Tego nam właśnie potrzeba!

- Nie, nie zgadzam się. Nie ma mowy! - Rozgniewałam się.

- Aga, to będzie fałszywy mąż! Co jest dla ciebie najważniejsze? Żeby zrobić wrażenie na Jolce swoją obecnością! Prawda? Więc do dzieła! Poza tym, już tam dzwoniłam i wszystko jest uzgodnione!

- Ty to jak zawsze! Skąd wiesz kto dokładnie przyjedzie?

- Zamówiłam przystojnego, inteligentnego mężczyznę, na pięknym samochodzie. Czy to wystarczy? Poza tym, jutro go poznasz. Będzie na ciebie czekał przed kinem o godzinie 19.00. Omówcie wszystkie szczegóły, on może wcielić się w rolę kochającego męża lub narzeczonego, wszystko zależy od ciebie.

- Czekaj, jak go rozpoznam? - Byłam zmieszana. - Ile kosztuje taka usługa?

- Nie martw się, to nie jest drogie. Rozpozna cię, wysłałam twoje zdjęcie do agencji. Wystarczy pytań, chodźmy wybierać sukienki!

Następnego dnia pojechałam na spotkanie z moim „fałszywym mężem”. Po krótkim kręceniu się przed kinem usiadłam na ławce.

- Dobry wieczór, Agnieszka? - zapytał mnie mężczyzna. - Mam na imię Władysław.

Spojrzałam na mężczyznę wyraźnie zadowolona. Julia miała rację, rzeczywiście był bardzo przystojny.

- Agnieszka, twoja przyjaciółka wszystko mi wytłumaczyła. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Poradzę sobie z rolą przyszłego męża. To jest dla ciebie! - Władek uśmiechnął się i wręczył mi piękny bukiet.

- Nie trzeba było! - Zarumieniłam się.

- Agnieszka, przejdziemy się? Opowiedz mi trochę o sobie, żebym wiedział więcej. Jest to niezbędne do pracy.

- Tak, oczywiście!

Spacerowaliśmy po mieście przez kilka godzin, po czym Władek zapisał mój adres i powiedział, że będzie na mnie czekał w sobotę obok klatki.

Byłam pod wrażeniem. Bardzo mi się spodobał, nie rozumiałam dlaczego wybrał taki zawód.

W sobotę zadzwonił do mnie Władek.

- Aga, jesteś gotowa? Będę za dziesięć minut.

- Tak, już wychodzę.

Kiedy zobaczyłam go, prawie straciłam przytomność. Władek był ubrany w drogi, piękny garnitur, stał obok równie drogiego i pięknego samochodu. Był tak przystojny, że aż zaparło mi dech w piersiach.

- Dzień dobry, kochanie! Musimy już jechać, żeby się nie spóźnić - powiedział Władek i uśmiechnął się. - Jak mi idzie?

- Świetnie! - Roześmiałam się.

Wesele u Joli było rzeczywiście efektowne. Moja przyjaciółka przywitała mnie zadowolonym uśmiechem, ale gdy zobaczyła mojego „męża”, uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy. Jej narzeczony był dwa razy starszy od niej, a do tego był łysy i gruby.

Byłam bardzo zadowolona, ponieważ moja przyjaciółka zawsze mnie wyśmiewała, mówiąc, że trudno będzie mi wyjść za mąż.

Może Jola miała rację, ale dziś chciałam udowodnić, że się myliła. Władek przez cały dzień był obok mnie. Nawet nie spojrzał na inne kobiety, całą swoją uwagę skupił na mnie.

- Aga, jak się masz? Czy jesteś zadowolona? - zapytała Julia.

- Tak, dziękuję!

- Jak tam Władek? Podoba ci się? - Zapytała przyjaciółka.

- Bardzo, ale co z tego. Jutro nawet nie będzie mnie pamiętał - westchnęłam. Chciałam, żeby dzisiejszy dzień nigdy się nie skończył.

Moja przyjaciółka uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę.

- Aga, czy widziałaś kiedyś miasto w nocy? - zapytał Władek.

- Nie. W nocy przeważnie śpię - uśmiechnęłam się.

- Dużo straciłaś! To naprawdę coś, co warto zobaczyć. Chcesz stąd uciec? Mogę pokazać ci piękny widok.

- Oczywiście, że tak!

Podeszliśmy do nowożeńców, aby się pożegnać.

- Dziękuję Jolu, było cudownie! - Powiedziałam.

- Na pewno wszystko się spodobało?

- Tak, to był wspaniały ślub! Już pójdziemy, chcemy spędzić wieczór we dwójkę - powiedział Władek i przytulił mnie.

- No pewnie! Bardzo miło było poznać Twojego męża! - Powiedziała Jola bez uśmiechu.

Całą noc jeździliśmy z Władkiem po mieście. Opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy o naszym mieście. Byłam zdumiona, skąd miał tyle wiedzy. Sądząc po jego zawodzie, nie sposób było powiedzieć, że był bardzo wykształcony.

Wkrótce nastał świt i Władek podwiózł mnie do domu.

- Aga, miło było Cię poznać! Jesteś wspaniałą kobietą.

- Dziękuję, Władek. Ile jestem ci winna?

- Nic. Twoja przyjaciółka już zapłaciła.

- Jeszcze raz dziękuję i do widzenia! - Powiedziałam i wysiadłam z samochodu.

W domu zaczęłam płakać. Uświadomiłam sobie, że zakochałam się w tym mężczyźnie. Wkrótce zadzwoniła do mnie Julia.

- Jak się masz? - zapytała moja przyjaciółka.

- Gorzej już być nie może - westchnęłam ciężko.

- Czyli spodobał ci się?

- Oczywiście, że tak. Ale co z tego? Przecież nie mogę go wypożyczyć na całe życie...

- Dobra, nie smuć się. Kładź się spać i spotkajmy się wieczorem! - powiedziała Julia i rozłączyła się.

Wieczorem ktoś zadzwonił do drzwi. Na progu stali Julia i Władek...

- Niespodzianka! - Krzyknęła i przytuliła się do mnie. - Poznaj mojego brata, to jest Władek, którego nie chciałeś poznać. Ile razy proponowałam?

- Nie rozumiem, czy to żart? Władek, czy ty nie pracujesz w tej agencji?

- Nie pracuje! Jesteś bardzo uparta! Może zaprosisz nas? Mamy tort i szampana!

- Skoro jest tort... No dobra - zaśmiałam się.

- Cześć - uśmiechnął się Władek i przytulił mnie.

Z Władysławem jesteśmy małżeństwem od 15 lat, mamy dwoje dzieci i bardzo przyjazną i szczęśliwą rodzinę. Kiedy dzieci zadają nam pytanie „jak się poznaliśmy”, zaczynamy się śmiać. „Na weselu przyjaciółki waszej mamy” - odpowiada Władek z uśmiechem.

Główne zdjęcie: leafclover.land