- Mamo, tato, chodźmy dziś do babci Ani i dziadka Pawła - zaczął mówić Kamilek tuż przed wyjściem. - Dawno u nich nie byliśmy.
- Pójdziemy do parku - odpowiedziałem stanowczo. - Przecież nie wiemy, czy są w domu, czy nie. Może dziadek jest w pracy.
Nasz Kamilek w wieku trzech lat uwielbiał spędzać czas z tatą mojej żony. Ten, mimo swojego wieku, prowadził aktywny tryb życia i naprawiał sprzęt AGD i RTV. W domu zawsze miał różne urządzenia, narzędzia i gadżety. Nasze dziecko lubiło się nimi bawić o wiele bardziej niż dziecięcymi zabawkami.
- Być może rzeczywiście pójdziemy? - Żona zapytała bez entuzjazmu. - Dawno u nich nie byliśmy. Może oni też za nami się stęsknili.
- Chodźmy na spacer do parku. Stamtąd zadzwonimy do babci i zapytamy, jakie mają plany na wieczór - zaproponowałem, biorąc syna na ręce. - Jeśli będą w domu, kupimy coś do herbaty i w drodze powrotnej wstąpimy do nich.
Tego wieczoru dziadkowie chcieli odpocząć i nie mieli ochoty się spotkać. Dziecko oczywiście było smutne, ale doskonale rozumiało, że dziadek ma ciężką pracę i musi odpocząć. Razem z żoną domyśliliśmy się, że to jej mama bardziej potrzebuje odpoczynku.
Dwa tygodnie później postanowiliśmy z żoną zorganizować rodzinne spotkanie. Nie było to nic wielkiego, ale Laura upiekła ciasto według nowego przepisu i uznała to za świetny powód, by zaprosić swoich rodziców. Zwłaszcza, że mieszkają w sąsiednim bloku.
- Dziadku, patrz! - Kamil trzymał reklamówkę, do której włożył wszystkie zepsute zabawki, by pokazać je dziadkowi. - To wszystko trzeba naprawić.
Naprawa tych wszystkich zabawek nie wymagała wielkiego wysiłku: gdzieś trzeba było wymienić baterie, gdzieś przylutować urwany kabel, a gdzieś tylko dokręcić śrubkę.
- Kamilku, dlaczego chcesz by to właśnie dziadek to wszystko robił? - Teściowa spojrzała na mnie z wyrzutem. - Przecież masz ojca.
- Nie. Tatuś nie potrafi naprawiać. Tylko dziadek Paweł wie, jak to naprawić - odpowiedział syn. - Nawet dziadek Andrzej nie potrafi tego zrobić.
Trzymaliśmy się tej wersji, że dziadek Paweł potrafi wszystko naprawić. Babcia zawsze kazała dziecku iść do dziadka, kiedy tylko chciała odpocząć od wnuka. Razem z Laurą mówiliśmy mu iść do dziadka przy każdej okazji, która gwarantowała podniesienie jego autorytetu w oczach dziecka.
Kamilek, będąc pewnym, że dziadek Paweł jest jedyną osobą, która może naprawić jego zabawki, nigdy nie prosił nas o kupno nowych, po prostu wkładał uszkodzone zabawki do reklamówki i cierpliwie czekał na spotkanie z dziadkiem.
- Mikołaj, - teściowa zwróciła się do mnie z nieskrywaną irytacją, - czy tak trudno samemu przylutować jeden drucik? Powinni cię byli tego nauczyć w szkole.
Miałem zamiar zjeść kawałek ciasta, lecz w tamtym momencie spojrzałem na nią zdezorientowany. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Laura poprosiła Kamilka, żeby poszedł do swojego pokoju posprzątać zabawki.
- Mamo, o czym ty mówisz? - Przyszła mi na ratunek małżonka. - Mikołaj potrafi zrobić wszystko sam. Jeśli Kamilek jest pewien, że tylko matka Mikołaja potrafi zrobić blok czekoladowy, to nie znaczy, że ja tego nie umiem robić.
Blok czekoladowy mojej mamy był naprawdę wspaniały, a poza tym był to niedrogi i dość łatwy w przygotowaniu deser. Kamilkowi bardzo smakował, więc razem z żoną postanowiliśmy, że niech będzie specjalnością babci Basi.
- Pani Aniu - zwróciłem się do teściowej, nabrawszy pewności siebie i zebrawszy myśli - wiele rzeczy potrafię zrobić sam. Razem z Pani córką dobrze sobie radzimy prawie ze wszystkim. Jeśli czegoś nie potrafimy lub nie możemy zrobić, zatrudniamy do tego fachowców. Całe szczęście możemy sobie na to pozwolić.
Z jakiegoś powodu przypomniałem sobie sytuację, gdy teściowa z nieukrywaną dumą mówiła mojej mamie, że bez ich pomocy nie poradzilibyśmy sobie z wychowaniem dziecka. Mama zaproponowała nawet, że będzie codziennie przyjeżdżać do nas do domu, żeby zostać z Kamilkiem, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Wychodziło na to, że teściowa jest już bardzo zmęczona. Żadne moje argumenty, że zdarzyło się to tylko kilka razy, gdy Laura była sama w domu i musiała wyjść do sklepu, a Kamilek spał, nie docierały do niej. W końcu teść postanowił się wtrącić i spojrzał na mnie, a potem na swoją żonę.
- Aniu - powiedział niezwykle stanowczo - zamieniłaś się w zrzędliwą babcię, zamiast tego, by zostać życzliwą. Podoba mi się rola mądrego czarodzieja. Co więcej, z tego powodu nie mam nic przeciwko temu, by zrezygnować z pracy. - Nagle złagodniał i kontynuował. - Być może jesteś po prostu zazdrosna o wnuka?
Nie wiem, czy rozmawiali na ten temat w domu, ale u nas milczeli aż do samego wyjścia. Po tej sytuacji dziadek Paweł zaczął dzwonić co najmniej raz w tygodniu i mówić Kamilkowi, że ma dużo części zamiennych do jego zabawek i że należy pilnie się zabrać za naprawę.
Główne zdjęcie: planet