Poznałam Damiana na imprezie przez wspólną przyjaciółkę. Od razu spodobał mi się ten młody, towarzyski chłopak. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana. Mieszkałam w małym miasteczku i cały swój wolny czas poświęcałam nauce. Tak więc priorytetem dla mnie było najpierw skończyć studia, a dopiero potem zacząć związek. Rodzice wychowali mnie w taki sposób, że nie pozwalali mi nawet myśleć o chłopakach.
Byłam zazdrosna o przyjaciółki, które były już w związkach. Ale byłam zdeterminowana, by najpierw zdobyć dyplom, a potem wyjść za mąż. Szczerze mówiąc, nie było nikogo, z kim chciałabym stworzyć coś poważnego.
Nie byłam zainteresowana tym, by zmieniać mężczyzn jak rękawiczki. Marzyłam o tym, by mieć dużą rodzinę. Nie chciałam tracić czasu na facetów, którzy nie byli gotowi wziąć na siebie takiej odpowiedzialności.
Spotkanie z Damianem wywróciło mój świat do góry nogami. Zakochałam się po raz pierwszy w życiu. Co dziwne, te przyjemne emocje nie rozpraszały mnie na studiach, a wręcz przeciwnie, pomagały mi być bardziej produktywną. Chętnie chodziłam na wykłady. Starałam się pięknie ubierać, robiłam sobie makijaż i zaczęłam nosić biżuterię. Moje współlokatorki były mile zaskoczone.
Wiedziałam, że Damian wcześniej spotykał się z innymi dziewczynami. Ale chłopak zapewnił mnie, że jestem tą, której szukał przez całe życie. Nie miałam wątpliwości co do tego, jak poważnie traktował nasz związek mój ukochany.
Spodobał się nawet moim surowym rodzicom. Oni dali swoje błogosławieństwo. Byłam przeszczęśliwa. Wyszłam za niego za mąż. Ślub był skromny, w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół.
Rok później dowiedzieliśmy się, że niedługo zostaniemy rodzicami. Wkrótce urodziły się bliźniaki - Ignacy i Mikołaj. Nie byłam gotowa na dwójkę dzieci, ale nie miałam innego wyboru. Mój mąż starał się zawsze pomagać.
Razem kąpaliśmy, kołysaliśmy i opiekowaliśmy się dziećmi. Nawet w nocy budziliśmy się razem. Damian widział, jaka byłam zmęczona. Współczuł mi i uczył się tego, jak być dobrym ojcem. Przejął też część obowiązków domowych. W końcu nauczył się gotować i sprzątać mieszkanie.
Kiedy chłopcy poszli do przedszkola, zaczęłam zauważać coś niepokojącego w naszych relacjach z małżonkiem. Z jakiegoś powodu zaczęliśmy spędzać mniej czasu razem i oddaliliśmy się od siebie.
Kiedy mówiłam o potrzebie bliskości emocjonalnej, mój mąż usprawiedliwiał to tym, że jest zmęczony pracą. Zaczął wracać do domu później. Zaczął zarabiać mniej pieniędzy. Byłam przerażona. Czy on ma kochankę?
Niestety, moje obawy się potwierdziły. Kiedy Damian brał prysznic, ktoś zadzwonił do niego na komórkę. Kobieta przedstawiła się jako Jadwiga. Opowiedziała mi o tym, że jest w związku z moim mężem.
Okazało się, że są razem od ponad roku. Czułam się okropnie. Tak bardzo się kochaliśmy. Założyliśmy rodzinę, mamy dwóch pięknych chłopców. Dzieci są naszym oczkiem w głowie. Zatem zdradził nie tylko mnie, ale i dzieci. Niestety, zdrady męża stały się codziennością w naszej rodzinie. Musiałam to zaakceptować
Z biegiem lat miejsce Jadwigi zajęła Aleksandra, a następnie Irena. Po Irenie przyszła kolej na Marię, a później Wiktorię. Dowiadywałam się o tym od wspólnych znajomych, albo przez przypadek, gdy widziałam kto dzwoni do męża.
Pogodziłam się z tym ze względu na dzieci. Chciałam, żeby nasi chłopcy dorastali w pełnej rodzinie. Bardzo się martwiłam, że jeśli rozwiedziemy się z mężem, Ignacy i Mikołaj, nie wiedząc jak powinna wyglądać tradycyjna rodzina, nie będą w stanie stworzyć własnej.
Z biegiem lat zdałam sobie sprawę, że Damian jest po prostu takim człowiekiem. Nie może spokojnie żyć z jedną kobietą. Potrzebuje nowych wrażeń. Nie potrafi się powstrzymać i być wierny. Nie mogę powiedzieć, że mój mąż jest złym człowiekiem. Próbował i naprawdę chciał stworzyć rodzinę. Z jakiegoś powodu ciągle zdradza, więc nie może nic z tym zrobić.
Kiedy nasi chłopcy stali się dorosłymi i wyprowadzili się, by żyć własnym życiem, nie było sensu dłużej tego tolerować. Przez te wszystkie lata staliśmy się z Damianem jedynie współlokatorami, a nie kochającymi się partnerami.
Staliśmy się dla siebie zupełnie obcy. Nie pozostało nic z dawnych uczuć. Postanowiliśmy się rozwieść. Bez zbędnych ceregieli podzieliliśmy cały wspólny majątek. Pożegnaliśmy się. Zaczęłam przyzwyczajać się do życia w samotności. Dzieci nie chciały mnie zasmucać i nie wspominały nic o swoim ojcu. Jednak wiedziałam, że utrzymują z nim kontakt. Wiem, że mój były mąż starał się uczestniczyć w życiu Ignacego i Mikołaja.
Pomagał chłopcom, jak tylko mógł. To mnie cieszyło. Na początku było mi ciężko. Nie jestem przyzwyczajona do ciszy w domu. Ale powoli zaczęłam wypełniać swoje życie nowymi znajomymi i różnymi hobby. Poznawałam samą siebie. Próbowałam nowych rzeczy i urozmaicałam swoją codzienność.
Minęło prawie 12 lat. Słyszę dzwonek do drzwi, a na progu stoi mój były mąż. Przez te lata Damian bardzo się zmienił. Zapytał, czy może wejść. Zrobiłam nam herbatę. Czułam się bardzo niezręcznie. Nie byłam gotowa na tak spontaniczne i niezapowiedziane spotkanie z byłym mężem. Przy filiżance herbaty zaczął opowiadać o swoim życiu.
Zmieniał kobiety jak rękawiczki. Ale nie potrafił znaleźć szczęścia. Zdrowie Damiana również go zawiodło. Wydawało mi się, że postarzał się nie o dwanaście lat, ale o trzydzieści. Wyglądał bardzo źle.
W jego życiu nie było żadnej stabilności. Ciągle szukał sobie pracy dorywczej. Nie mógł długo pozostać w jednym miejscu. Stał się bardzo nieszczęśliwy. Błagał mnie o przebaczenie. Błagał, żebym mu pozwoliła zostać, by zacząć wszystko od nowa.
Nie wiem, co robić. Przez prawie dwanaście lat ani razu nie zapytał, jak sobie radzę. Wciąż było to dla mnie bolesne i trudne. Ale niestety zdałam sobie sprawę, że nadal coś czuję do mojego byłego męża. Nigdy nie byłam w stanie pokochać nikogo innego. Teraz on potrzebuje pomocy.
Może powinnam zapomnieć o przeszłości i wybaczyć mu. Przecież jest ojcem naszych synów. Nie jest przecież obcym człowiekiem. Jak na razie nic nie odpowiedziałam. Ciągle się zastanawiam. Próbuję podjąć słuszną decyzję.
Główne zdjęcie: planet