Nigdy w życiu nie żywiłam do nikogo urazy, no może z wyjątkiem mojej teściowej. Zachowywała się wobec mnie okropnie. Poznałam również inne niezbyt przyjemne osobowości. Ale Pani Dominika jest po prostu wyjątkowa. Nawet teraz, gdy znów o niej przypomniałam, zrobiło mi się niedobrze, a przecież od dawna nie miałam z nią nic wspólnego. Oto jak wyglądają nasze relacje.
Mój mąż, czyli jej syn, też nie należał do tych, którzy potrafią szanować innych. Pobraliśmy się dawno temu, kiedy byłam jeszcze młodą i zamkniętą w sobie dziewczyną. Bałam się wszystkiego na świecie, a szczególnie tego, że ludzie będą mówić o mnie złe rzeczy. Ludzie mieszkający na wsi tacy właśnie są. Przejmujemy się opinią innych, jesteśmy spokojni, pracowici.
Teraz, kiedy wszystko w tym życiu jest dla mnie zrozumiałe, spoglądam wstecz i zdaję sobie sprawę, że nie powinnam była okazywać słabości. Nasza osobowość kształtuje się wraz z wiekiem.
Nawet biorąc pod uwagę, że dom moich rodziców znajdował się zaledwie półtora kilometra od domu mojego męża i jego matki, wydawało mi się to ogromną odległością. Nie chodziło o barierę fizyczną, ale psychologiczną.
Mama i tata nie wymagali ode mnie zbyt wiele, ale zawsze starałam się coś zrobić sama, w jakiś sposób im pomóc. Tak samo zachowywałam się w stosunku do męża, ale moje starania nie były wystarczające.
Nie tylko obowiązki domowe spadły na moje barki. Pani Dominika często mnie się czepiała. Różnie bywało. Po około 2 latach mój mąż zaczął nadużywać alkoholu. Było to tuż przed narodzinami naszego syna. Pracował fizycznie, więc po jego popijawach zostawało bardzo mało pieniędzy. Próbowałam wydać wszystko na dziecko.
Ale nawet gdybym chciała, wybór towarów na półkach pobliskiego sklepu był bardzo mały. Teściowa krzyczała na mnie za powolność, mąż często wracał do domu nietrzeźwy: mamrotał coś pod nosem i zasypiał. Przynajmniej tyle dobrego.
Ani razu nie podniósł na mnie ręki. Ani razu. Czasami, na kacu, krzyczał na swoją matkę, jeśli za bardzo się mnie czepiała. Jej reakcja była zawsze taka sama: łzy i pretensje. Za każdym razem udawała, jak bardzo jest jej przykro. Chciałam wierzyć, że wszystko wróci jak bumerang. Mimo to czas mijał, ale nic się nie zmieniało.
Pewnego dnia mój mąż przyszedł do mnie i zapytał wprost: czy byłabym w stanie wytrzymać z jego matką przez pół roku? Rzecz w tym, że zaproponowano mu pracę na statku. Obiecali mu dużo pieniędzy. Ale trzeba było wytrzymać z teściową. Co prawda nie powiedziałabym, że jego obecność sprawiła, że czułam się lepiej, ale rozmyślałam o tym tamtej nocy.
Zdecydowałam, że jeśli będzie tylko gorzej, zamieszkam z rodzicami. Potem zobaczymy, co dalej. Życie z teściową nie jest łatwe. Nigdy więcej nie zobaczyłam mojego męża żywego. Półtora miesiąca później otrzymałam list z informacją, że miał zawał. Potem był pogrzeb. Oczywiście moja teściowa wpadła w szał.
Oskarżała mnie, że to ja ponoszę winę za jego śmierć. Podobno ze względu na mnie podjął trudną pracę, więc odebrałam jej najbliższą osobę. Nie dało się z nią mieszkać w jednym domu, więc oczywiście wyprowadziłam się na stałe do rodziców.
Mój syn dorastał, mama i tata nie mieli zbyt dużych oszczędności i trzeba było coś robić. Wtedy to przyjaciółka mojej mamy zaproponowała mi wyjazd do jej córki do pracy za granicę. Powiedziała, że i tak nie mam nic do stracenia, a dziecko będzie wychowywane przez moich rodziców bez żadnych problemów. Jeśli oczywiście będę im pomagać.
Tak znalazłam się w innym kraju, choć jeszcze niedawno nie wiedziałam nawet, jak kupić bilet w komunikacji miejskiej. Na wsi nie było tramwajów, a w mieście byłam tylko kilka razy, gdy byłam dzieckiem. Nie chcę mówić, ile musiałam znieść, pracując tam. Ale z Bożą pomocą i pomocą życzliwych ludzi udało mi się z tym wszystkim poradzić.
Nauczyłam się języka, szukałam promocji w sklepach i starałam się nie wydawać dużo pieniędzy. Potem poszczęściło mi się i znalazłam dobrą pracę, więc w końcu pojawiły się oszczędności. Większą część pensji wysyłałam rodzicom i synowi, który bardzo szybko dorastał. Chociaż z drugiej strony, oczywiście, nie było zbyt kolorowo. Poświęciłam czas, zdrowie, życie miłosne.
Tak, nie wyszłam za mąż po raz drugi. Po prostu nie miałam czasu na jakiekolwiek związki. Nawiasem mówiąc, kiedy mnie nie było, teściowa odwiedziła swojego wnuka tylko kilka razy. Widziała go też kilka razy na ulicy, chociaż mój syn powiedział mi któregoś razu, że ona go po prostu śledzi. Wcale się nie zdziwiłam, ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.
Teraz Pani Dominika bardzo się postarzała. Chodzi przygarbiona. Słaba, stara kobieta. Ale nie należy myśleć, że jej charakter się zmienił. Kiedy dowiedziała się, że wróciłam do domu, przyszła do moich rodziców i zaczęła żądać od nich pieniędzy. Moich pieniędzy. To przeze mnie jej syn, głowa rodziny, zmarł przedwcześnie.
Więc jestem jej to winna. Do tego muszę pomagać nie tylko w domu, ale również finansowo. Tak to wygląda. Inaczej opowie wszystkim mieszkańcom wioski, jakim naprawdę jestem człowiekiem i co jej zrobiłam, tej nieszczęsnej kobiecie.
Wcześniej pomogłabym jej, nawet nie ze względu przed tym, co może zrobić, ale po prostu. Teraz, po tym wszystkim, przez co przeszłam w życiu, to jest śmieszne. Nie dam jej ani grosza. Zazwyczaj nie pamiętamy negatywnych rzeczy związanych z daną osobą. Po jakimś czasie praktycznie nic nie pozostaje. Ale nie w tym przypadku.
Moja była teściowa jest okropna. Nigdy w życiu nie wystraszę się i nie ulegnę. Niech to będzie moim największym grzechem. Ale nie poddam się. Podjęłam decyzję. Nie bez powodu mówi się, że wszystko wraca jak bumerang. Niech poczuje to na własnej skórze.
Główne zdjęcie: planet