Moje życie rodzinne nie ułożyło się najlepiej, mój mąż i ja mamy skomplikowane relacje. Moją jedyną radością jest córeczka. Nie mieszkamy z rodzicami. Jesteśmy w dobrych stosunkach ze wszystkimi, ale relacje z moją teściową nie są dobre.
Udaje biedną, ale w rzeczywistości jest całkiem zamożną kobietą. Mama mojego męża nic nie daje swojej wnuczce. Być może dlatego, że nie wierzy w naszą przyszłość z moim mężem, więc nie chce marnować pieniędzy. Zresztą, dlaczego miałaby marnować pieniądze na dziecko, które wkrótce może stać się "byłą" wnuczką.
Teściowa ma swoje gospodarstwo i mieszka sama. Oprócz syna ma ukochaną młodszą córkę i uwielbia te wnuki. Jestem dorosła i rozumiem, że komunikacja ze mną nie daje teściowej radości.
Tylko, że dziecku brakuje troski i miłości babci. Inne babcie chętnie spędzałyby lato na wsi z własnymi wnukami, ale nie nasza. Nigdy nie zadzwoniła do mojej córki, żeby się umówić. Mąż odwiedził ją trzy razy z naszą córką.
W dniu urodzin wnuczki teściowa ogranicza się do składania życzeń przez telefon. Od pierwszych minut narzeka na swoją niską emeryturę, z powodu której nie może dać jej prezentu. Pozostałym wnukom daje natomiast bardzo drogie ubrania i zabawki. Wiem, bo wstawiają zdjęcia do internetu. Oczywiście, z córką jest bliżej i mieszka niedaleko.
Ale mój mąż jest również jej synem! Raz wcale nie złożyła naszej córce życzeń. Nie rozumiem tego, czy tak trudno jej zadzwonić?.
Moja córka niedawno skończyła 10 lat, piękna, okrągła liczba. Przez te dziesięć lat teściowa po raz pierwszy postanowiła wysłać wnuczce prezent. Powiedziała, że sprzedała świnię i może sobie na to pozwolić... No dobrze, czekamy. Gdy otworzyliśmy paczkę, w powietrzu unosił się zapach używanej odzieży, taki specyficzny, nie da się go z niczym pomylić. Rozmiaru niestety też nie zgadła.
Bardzo to wszystko nieprzyjemne. Córka była zdenerwowana, z całej paczki mniej więcej normalnie wyglądał jeden sweterek. Spróbowałam go wyprać, żeby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu, a resztę trzeba było wyrzucić. Córka absolutnie nie chciała nosić tego, co przysłała jej babcia.
Najzabawniejsze było to, że wśród tych szmat był mały słoiczek dżemu truskawkowego. I to mają być te jej wielkie uprawy. Chyba nie muszę mówić, że ta paczka zdenerwowała zarówno mnie, jak i moją córkę. Byłam oburzona i opowiedziałam o wszystkim mężowi, który oczywiście stanął po stronie matki.
Powiedziałam, że byłoby lepiej, gdyby w ogóle nic nie wysyłała, jak przez te wszystkie lata. A mój mąż powiedział, że paczka była od serca. Co to za prezenty? Żal mi było córki, spodziewała się czegoś innego. Nasza córka nigdy nie będzie prawdziwą wnuczką dla teściowej. Kto to widział tak traktować własne wnuki?
Oczywiście nie chodzi o prezenty, ale o samą uwagę. Najbardziej obraźliwe jest to, że babcia nie dba o własną wnuczkę. Przecież dziecko ucieszyłoby się z samej wizyty albo zaproszenia na wspólne spędzanie czasu.
Można wyjść wspólnie na plac zabaw, pokazać zwierzęta w gospodarstwie, wspólnie coś upiec albo ugotować. Czy można z czystym sumieniem pozbawić dziecko ciepłych wspomnień z dzieciństwa? Czy to wina dziecka, że dorośli nie potrafią się dogadać?
Główne zdjęcie: planet