Biedactwo!
W tej „bryle brudnej sierści” trudno było rozpoznać kota o imieniu Valentino. Do schroniska w Los Angeles trafił z wieloma wrzodami, a ze względu na zakrzepy w ogóle był ślepy...
Wszyscy pracownicy bali się nawet zbliżyć do biedaka, ponieważ Valentino mógł być chory zakaźnie. Nie było lekarzy, którzy mogliby zbadać kota w schronisku, ponieważ dostał się tam w weekend. Dlatego trzeba było czekać całą dobę...
Tego dnia przyjechała tam wolontariuszka Elaine Simans. Kiedy przechodziła obok klatki ze zwierzakiem ten żałośnie zaczął miauczeć i wyciągać do niej łapy.
Dziewczyna nie bała się chorób kota i wzięła go na ręce nawet bez rękawiczek! Valentino odpowiedział jej czułością i miłością!
„Kiedy go wzięłam, położył swój mały łebek na moim ramieniu. To było coś. Uświadomiłam sobie, że powinnam mu pomóc. ”
Główne zdjęcie: google.com