Prawda jest taka, mówią naukowcy, że szanse na spotkanie czegoś dziwnego są znacznie większe w głębinach morskich niż w ciemnościach kosmosu. Tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki, cały niezbadany świat, który nawet z wykorzystaniem technologii przyszłości będzie niedostępny jeszcze przez wiele dekad. Ale czasem sama natura zbliża się do człowieka - dwóch znajomych nurków miało ostatnio szczęście zobaczyć coś dziwnego.

foto: lemurov.net

Wygląda jak postacie ze starych filmów o kosmitach, ale jest ziemskiego pochodzenia. To nie był jakiś worek z celofanu, ale żywy organizm. Miał co najmniej osiem metrów długości, ale trudno było to dokładnie określić, ponieważ w pewnym momencie zaczął w dziwaczny sposób zmieniać kształt.

foto: lemurov.net

Nurkowie Steve Hathaway i Andrew Battle, którzy nurkowali w pobliżu stratowulkanu na Białej Wyspie, oddalonej o pięćdziesiąt kilometrów od Nowej Zelandii, znaleźli coś niesamowitego. Płytka, ciepła woda w tym miejscu jest pełna wszelkiego rodzaju gatunków, więc nie byli zbytnio zaskoczeni spotkaniem, zwłaszcza, że wiedzieli, kto jest przed nimi. Ten „robak” nazywa się pyrsomidą i jeśli przyjrzeć się bliżej, składa się z milionów małych organizmów, które przeplatają się w jedną kolonię, ponieważ w ten sposób łatwiej jest znaleźć pożywienie.

foto: lemurov.net

Pyrsomida nie jest rzadkim gatunkiem, ale niewielu nurków może się pochwalić, że dotknęło jednego. Spotkania z takimi „olbrzymami” są zaś jeszcze rzadsze. Nie stanowią one żadnego zagrożenia dla ludzi, ale obserwowanie ich jest niezwykle interesujące, ponieważ kolonia ta porusza się bez użycia płetw czy ogona. Prawdziwy cud natury!

Główne zdjęcie: lemurov.net