Wiedziała, co ją tam czeka: rozdrażniony mąż i jego pretensje o to, jaką jest niedobrą żoną i matką. Karol opiekował się dziećmi tylko jeden dzień w tygodniu, a nawet mniej.
W środy zaczynała pracę o siódmej, więc poranne obowiązki spadały na jej męża. Musiał tylko obudzić chłopców, nakarmić ich śniadaniem i odprowadzić do szkoły. Po pracy trzeba ich zabrać do domu i nakarmić obiadem. Nawet to sprawiało dla niego trudności.
Próbując pomóc Karolowi, przygotowywała wszystko dzień wcześniej. Rzeczy chłopców, od bielizny po szaliki i czapki. Ich plecaki. Śniadanie i obiad dla całej trójki. Mąż musiał jedynie podgrzać i podać. Zanim chłopcy musieli zacząć odrabiać lekcje, a ona przygotować kolację, już wracała do domu. Ale Karolowi zawsze coś przeszkadzało. Za każdym razem znajdował powód, by zadzwonić do niej do pracy i poskarżyć się na to, że coś zaniedbała. Kasia wszystko robiła źle: Karol plecaków nie mógł znaleźć, obiad się nie nadawał do jedzenia, gdyż Kasia dodała zbyt dużo soli, a chłopcy zachowywali się niegrzecznie. Wszystkie narzekania męża sprowadzały się do jednego: była okropną żoną i matką. W ogóle nie dba o porządek w domu, nie opiekuje się mężem, nie wychowuje dzieci.
Jeśli chodzi o Karola, to on sam nie chciał angażować się w wychowanie dzieci. To właśnie Kasia zawsze odrabiała lekcje z dzieciakami. Chodziła też na zebrania rodziców. Starała się też dbać o Karola. Jego ubrania były zawsze czyste i wyprasowane. Gotowała mu jego ulubione dania. Rozpieszczała go domowymi wypiekami, choć nigdy nie lubiła piec. Pytała, jak mu minął dzień w pracy. Ale wciąż była złą żoną.
Każdy dzień był podobny do poprzedniego. Po pracy najpierw szła do sklepu, potem do szkoły po chłopców. Wracała do domu obładowana ciężkimi siatkami z zakupami i plecakami synów. Kuchnia, salon, pokój dziecięcy. Ugotować obiad, nakarmić dzieci, odrobić lekcje, posprzątać mieszkanie. Karol w żaden sposób nie chciał pomóc. Był zmęczony po pracy i potrzebował odpoczynku. Robił to leżąc na kanapie, od czasu do czasu prosząc ją albo dzieci o różne rzeczy. Przynieść mu wodę albo zrobić ciasto. Mąż uwielbiał dobrze sobie zjeść. Teściowa wpoiła mu, że żona sama musi sobie radzić z obowiązkami domowymi i dziećmi. Ale to było zrozumiałe - Pani Aleksandra nigdy nie pracowała. Ojciec Karola utrzymywał ją, a ona mogła w pełni skupić się na wychowaniu syna.
Teraz Kasia była w drodze do domu, czekając, aż mąż znowu będzie miał do niej pretensje. Jej najlepsza przyjaciółka Monika ciągle mówiła, że najwyższy czas, aby odejść od męża. Kasia nie potrafiła zrozumieć jak to jest możliwe. Wychowała się w pełnej rodzinie i sama myśl o tym, że jej chłopcy będą dorastać bez ojca, była dla niej trudna do pojęcia. Monika często powtarzała, że jej synowie potrzebują szczęśliwej matki, a nie zaniepokojonej kobiety. Dziś była o krok od przyznania przyjaciółce racji.
Kasia nie czuła się jak w domu. Nie mogła się zrelaksować i odpocząć. Zawsze coś jej stawało na drodze. Dopiero po północy mogła naprawdę odetchnąć. Dzieci i mąż już spali, a w domu panował porządek. To oznaczało, że wreszcie mogła poświęcić czas tylko sobie. Wtedy wyciągała papier i ołówki i rysowała. Rysowanie było jej prawdziwym ujściem. Tak było od czasów liceum. Zawsze chciała związać swoje życie z rysowaniem. Kasia rysowała tylko dla siebie. Starannie ukrywała swoje szkice przed mężem. Nie doceniłby jej hobby. Do tego miałby pretensje o to, że wydaje pieniądze. Wydawanie pieniędzy na własne pragnienia było niepożądane. Wtedy zacząłby ją nazywać rozrzutną.
W domu było zaskakująco cicho. Chłopcy nie hałasowali, a telewizor był wyłączony. Z kuchni dobiegały głosy. Kasia zaczęła nasłuchiwać. Wyglądało na to, że rodzice jej męża wpadli z wizytą. To było dziwne. Zwykle uprzedzali o swojej wizycie, coś musiało się wydarzyć. Kasia poszła pospiesznie do kuchni.
- Witam wszystkich, gdzie są dzieci?
Pani Aleksandra zacisnęła usta, marszcząc nieznacznie czoło.
- Są na spacerze z Piotrem. Usiądź, Kasiu, musimy poważnie porozmawiać.
Kasia posłusznie usiadła, czując, że zaraz coś się wydarzy. I miała rację. Najwyraźniej jej mąż zmęczył się tym, że tylko on narzeka na żonę, więc postanowił zadzwonić do matki, by ona również do niego dołączyła.
Przynajmniej tak to wyglądało dla Kasi. Ponownie wysłuchała narzekań na to, jaką jest żoną i matką. Nie doceniała swojego męża, nie wychowywała dzieci, a dom nie był posprzątany. W tym momencie zdała sobie sprawę, że w tej rodzinie nigdy nie zostanie doceniona. Nie zamierzała dłużej tego znosić.
Kasia niezbyt dobrze pamiętała jak pakowała rzeczy nie tylko swoje, ale też dzieci. Jak dotarła do domu rodziców i opowiedziała o tym, co się stało. Ale pamiętała, jak matka przytuliła ją i zapewniła, że teraz wszystko będzie inaczej. Razem z ojcem pomogą jej i wszystko się ułoży.
I tak się stało. Na początku było ciężko, ale rodzice pomogli jej i wszystko się poukładało. Okazało się, że samotne wychowywanie dzieci nie jest takie straszne. Miała teraz czas dla siebie. W salonie stała sztaluga i mogła malować kiedy tylko miała na to ochotę.
Główne zdjęcie: youtube