Pewien kolega wrócił wcześniej z pracy, zapominając uprzedzić żonę. Otworzył drzwi kluczem, wszedł do pokoju i zobaczył na twarzy żony wyraz autentycznego przerażenia.
Nie, w mieszkaniu nie było nikogo obcego. Był za to żona, która wcześniej uwielbiała się stroić w różne piżamy, rajstopy, spodnie, ubrana w długą luźną koszulkę. Na jej nogach wyraźnie widoczne były nabrzmiałe żyły.
- Masz żylaki? - Mąż zapytał ze zdziwieniem, nie wierząc własnym oczom. Jakim cudem wcześniej nie zdawał sobie sprawy z problemu ukochanej? W odpowiedzi żona zalała się łzami i wyznała wszystko. Okazuje się, że od dwóch lat żyła skrywając tajemnicę. Kładła się spać później i tylko w piżamie, wstawała wcześniej, żeby szybko wskoczyć pod prysznic i się ubrać. Krótko mówiąc, robiła wszystko, by jej mąż nie wiedział o problemie.
- Ale dlaczego!? - szczerze zdziwił się mąż.
- Bałam się. Że nie będziesz mnie takiej chciał. - wzruszyła ramionami małżonka.
Można byłoby zrzucić winę na jej charakter, na indywidualne pobudki. Jednak, jeśli o tym pomyśleć, tak były kiedyś wychowywane kobiety: babki radziły im, żeby nie pokazywać swoich słabości przed małżonkiem. Dziewczyno, nie waż się rozwodzić o swoich problemach! Odkocha się i znajdzie sobie zdrowszą!
Nie tak dawno otrzymałam telefon od dalekiej krewnej - była w szpitalu z "kobiecymi" problemami. Potrzebowała kilku rzeczy i zdecydowała się poprosić mnie o pomoc, chociaż jej własny mąż lepiej wiedziałby co jej potrzebne. No ale wtedy dowiedziałby się, dlaczego jest w szpitalu, a przecież to nie do przyjęcia. Co, gdyby jej mąż stwierdził, że to już czas wymienić ją na lepszy model?
Można by pomyśleć, że taka rada mogłaby paść tylko z ust starszego pokolenia. Ale nawet wśród młodych kobiet w wieku dwudziestu kilku lat takie rozumowanie nie jest rzadkością. Oto kilka cytatów dla przykładu.
„U nas też wszystko się posypało, po prostu on nie był gotowy na to, że mogę zachorować i codziennie narzekać :) dużo się nasłuchałam przy rozwodzie i nie żałuję, że podjęłam taką decyzję :)”
„W miarę możliwości nie opowiadam o poważnych sprawach. O przeziębieniu jasne, ale nawet ból podczas okresu to u nas tabu. Ból zęba - jak najbardziej, protetyka - daję jak najmniej informacji”.
„Wielu mężczyzn ucieka od takich tematów, więc nie ma im co opowiadać w nadziei, że mogą pomóc. W najgorszym wypadku ocenią ryzyko dla przyszłego potomstwa... Ostatnio miałam anginę i zapowiedziałam mu, żeby mi nie przeszkadzał, nie chciałam, żeby zobaczył mnie w takim opłakanym stanie, z brudnymi włosami i czerwonymi oczami..."
Przypominam, że to nasze czasy. XXI wiek. I znowu ten dziwny stosunek do męża jak do dziecka: nie obciążać go swoimi problemami, samej radzić obie z trudnościami, bo inaczej delikatna psychika dziecka nie wytrzyma... Wychowanie i społeczeństwo zmieniają się powoli. Widocznie niektórym potrzeba więcej niż jedno pokolenie, żeby zmienić mentalność ludzi i stosunek do roli w rodzinie stał się inny.
Jednak są to wyjątki i w większości związków można otwarcie porozmawiać o swoich problemach. W takich relacjach stosunki są pełne zrozumienia, ciepła i opieki. Z drugiej strony, niewątpliwie są rodziny, które staną nad przepaścią, jeśli mąż dowie się o chorobie żony. Inną sprawą jest to, czy kobieta potrzebuje takiej rodziny...
Lepiej być szczerym w kwestii dolegliwości. W najlepszym przypadku zdasz sobie sprawę, że obok ciebie jest osoba, na której możesz się oprzeć. W najgorszym, poznasz prawdziwe oblicze współmałżonka. Jedno i drugie wyjdzie ci na dobre. Co o tym sądzisz?
Główne zdjęcie: youtube