Mój mąż był przystojnym, wysportowanym mężczyzną. Wysoki, dbał o siebie, cieszył się popularnością wśród wielu ludzi. Staram się pamiętać go takim, aby ułatwić sobie życie. Ponieważ teraz zmienił się nie do poznania.

Pewnego dnia mył samochód na podwórku i dostał udaru. Jakimś cudem udało się go uratować. Lecz stał się niepełnosprawny. Moje życie też zostało wywrócone do góry nogami. Teraz muszę opiekować się nim, ponieważ bez pomocy nie jest w stanie nic zrobić. Jeśli chodzi o mnie, to jestem jeszcze młoda, mam dopiero 33 lata. Czy moje życie ma wyglądać w ten sposób?

Lekarze nie napawają optymizmem: rehabilitacja nie pomoże, nic nie da się zrobić. Z moją pomocą może poruszać się o kulach, ale mimo wszystko utyka. Jego prawa ręka jest całkowicie bezwładna.

Niektórzy powiedzieliby, że dla prawdziwej miłości nie ma przeszkód nie do pokonania. Ale ja jestem realistką. On nie jest w stanie nawet ścisnąć mojej dłoni. Nie ma mowy o życiu intymnym. Nie mogę nawet się zrelaksować. Jedyne co robię, to zarabiam pieniądze, żebyśmy mogli się jakoś utrzymać. O jakiej miłości można tu mówić?

To trwa już od lat. Były momenty, kiedy się załamywałam. Pakowałam zarówno swoje rzeczy jak i syna i zdawałam sobie sprawę, że nadszedł czas, by odejść. Łukasz ma teraz sześć lat i doskonale zdawał sobie sprawę, że było mi ciężko.

Pewnego dnia trafiłam do szpitala. To była najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła. Byłam taka szczęśliwa.

Teściowie zdają sobie sprawę, że mogę nie wytrzymać i wkrótce odejść. Dlatego postanowili mi płacić. Ta kwota wcale nie jest mała. Te pieniądze mogę wydać na dom, leki i na siebie. Pewnego razu dali mi w prezencie voucher do spa. Byłam tam razem z mężem. Miejsce było przystosowane dla osób niepełnosprawnych.

Rozumiem, dlaczego to robią. Myślą o swoim synu i o sobie, tylko nie o mnie. Nie mogę nawet porozmawiać z mężem. Mówi bardzo niewyraźnie i powoli. Według mnie, łatwiej porozumieć się z małym dzieckiem.

Tak, nadal kocham męża. Robię dla niego wszystko co mogę i myślę, że on to docenia. Myślę nawet, że rozumie, że chcę prowadzić normalne życie, a nie cierpieć razem z nim. Odejście od męża nie wydaje mi się czymś haniebnym. Przecież nie muszę się poświęcać. Chciałabym, żeby prędzej czy później wszystko się zmieniło.

Główne zdjęcie: google