Mama wpajała nam od dzieciństwa, że powinnyśmy z siostrą sobie pomagać. Kiedy robiłam coś tylko dla siebie, miałam poczucie winy. Kasia wyszła za mąż po ukończeniu liceum. Zaszła w ciążę na drugim roku studiów. Musiała wziąć urlop dziekański, ponieważ nie potrafiła pogodzić studiów z macierzyństwem.

Nie chcę jej osądzać, gdyż dokonała własnego wyboru. Swoją przyszłość wyobrażałam zupełnie inaczej. Pojechałam do stolicy i zaczęłam przedzierać się przez ciernie do gwiazd. Siostrze było dobrze na wsi.

Nie chciała się przemęczać i niczego zmieniać w swoim życiu. Tym bardziej, że mama była zawsze obok i chętnie jej pomagała. Kasia w każdej chwili mogła zostawić dziecko i robić wszystko, co chciała.

Skończyłam prestiżowy uniwersytet i znalazłam pracę. Zarabiałam całkiem dobrze, więc byłam w stanie płacić za mieszkanie, kupować wszystko, czego potrzebowałam i oszczędzać na wkład własny. Oczywiście nie mogłam wiele zaoszczędzić, ponieważ życie w mieście jest droższe, niż na wsi. Ale starałam się oszczędzać na wszystkim i nie kupować niczego zbędnego.

Wszystko byłoby dobrze, ale to, co wpoiła mi mama w dzieciństwie, nie pozwalało mi spokojnie żyć. Wiedziałam, że muszę pomagać siostrze, gdyż jej sytuacja finansowa wygląda o wiele gorzej. Moja matka niemal codziennie narzekała, że siostra nie ma pieniędzy. Ma małe dziecko i leniwego męża. Dlatego kupowałam ubrania zarówno dla Kasi, jak i dla dziecka, i dawałam jej trochę pieniędzy.

Dla siebie prawie nie kupowałam ubrań i zadowalałam się tym, co miałam. Byłam pewna, że moja siostra znajdzie pracę, więc będę mogła sobie kupować różne rzeczy, ale jak na razie to ona potrzebowała tego bardziej, niż ja.

Przez kilka lat utrzymywałam zarówno siebie, jak i rodzinę siostry. Potem moja siostrzenica poszła do przedszkola, a Kasia znalazła sobie pracę. Dziecko zaadaptowało się bez problemu, więc siostra mogła spokojnie pracować. Tym bardziej, że mama zawsze była gotowa jej pomoc.

Zawsze przyjeżdżałam z prezentami. Siostra była wdzięczna. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nawet nie przypuszczałam, że mogła być z czegoś niezadowolona. Jednak podczas ostatniego weekendu zdjęłam różowe okulary. Byliśmy wszyscy razem na przyjęciu urodzinowym mamy. Rozmawialiśmy, piliśmy herbatę i wtedy Kasia powiedziała:

- Ciągle chodzę w twoich ciuchach. Nie kupuję nic dla siebie, noszę ubrania po Tobie. Czas wybrać się na zakupy!

Poczułam się okropnie! Dawałam siostrze to, co najlepsze, ubrania najlepszej jakości, a ona teraz mówi coś takiego? Poza tym zawsze kupowałam jej nowe rzeczy. Zawsze. Czasami odrywałam metkę z ceną, żeby nie wprawiać jej w zakłopotanie. Nigdy nie odrywałam etykiet. Można było zauważyć, że ubrania są nowe, nawet ani jednego razu nie były prane.

Nagle przestałam chcieć jej pomagać. Jeśli ktoś jest taki niewdzięczny, nie ma sensu zawracać sobie głowy. Następnym razem przywiozłam tylko prezenty dla rodziców. Nawet niczego nie kupiłam siostrzeniczce - niech rodzice kupują jej ubrania i ją rozpieszczają.

Wcześniej to ja kupowałam jej wszystkie ubrania. Moja siostra mówiła mi dokładnie, co mam kupić. Jednak nie pozwolę na to, by mnie wykorzystywano. Nikt nie oddał mi ani grosza. Nawet za te rzeczy, które prosiła kupić siostra. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile wydałam na to pieniędzy. Najwyraźniej rodzice nic nie kupowali dziewczynce.

Od teraz krewni będą otrzymywać ode mnie prezenty tylko na święta. Uważam, że to właśnie w ten sposób powinno być.

Główne zdjęcie: story