Moja koleżanka, Natalia, postanowiła dać nauczkę swoim synom. Byli na utrzymaniu kobiety i czuli się z tym dobrze. Gdy cierpliwość Natalii się skończyła, postanowiła, że najwyższy czas, by zaczęli żyć na własny rachunek.

Przeszła na emeryturę, tylko wcześniej wzięła zaległy urlop. Powiedziała dzieciom, że zwolniła się, gdyż nadszedł czas przejścia na emeryturę.

Koleżanka jest matką czwórki dzieci: córki i trzech synów. Jedynie córka i najmłodszy syn mają swoją rodzinę. Pracują i liczą tylko na siebie. Średnie dzieci mieszkają razem z matką w dwupokojowym mieszkaniu, przy czym każde z nich ma swoje własne mieszkanie.

Ojciec, zanim odszedł, zadbał o to, by każde dziecko miało swój własny kąt. Ta dwójka darmozjadów nie pracuje od ponad roku i są na utrzymaniu matki. Wiedzą, że nie będą głodować, więc się nie martwią. Zupełnie jak wtedy, gdy byli dziećmi.

Ciągle obiecują, że znajdą pracę i wtedy będą pomagać. Jednak mówią, że bardzo trudno jest znaleźć pracę, nie ma nic interesującego. Mieszkają z nią, gdyż razem jest raźniej. Oto Natalia przeszła na emeryturę, udając się wcześniej na zaległy urlop.

Oczywiście spędzała czas w domu. Przez dzień lub dwa nie wychodziła z domu. Jej synowie nie rozumieli, co się dzieje, dlaczego ich matka jest w domu. Jeden z nich postanowił zapytać, dlaczego matka nie poszła do pracy, czy może jest chora. Kobieta spokojnie odpowiedziała mu, że od teraz jest emerytką.

W końcu już nie jest młoda. Postanowiła więc zwolnić się i odpocząć. Jeden syn poszedł do drugiego i razem zaczęli namawiać kobietę, by wróciła do pracy. W końcu emerytura jest mała, nie wystarczy na życie. Wszystko jest drogie. Przecież wielu emerytów pracuje. Lecz ona zrezygnowała z pracy, nawet się z nimi nie skonsultowała.

Natalia nie dawała za wygraną. Powiedziała dzieciom, że dość się napracowała, chce odpocząć. Emerytura na początku będzie niewielka, ale potem będzie coraz większa. Jakoś przetrwamy, jedząc chleb i kaszę.

W ciągu dwóch tygodni lodówka stopniowo stawała się pusta. Wszystkie zapasy zostały zjedzone i nikt ich nie uzupełniał. Kobieta robiła rano owsiankę na wodzie i postną zupę na obiad. Synowie nie chcieli jeść takiego jedzenia.

Na początku jeden syn nie wytrzymał i przeprowadził się do swojego mieszkania. Tydzień później przeprowadził się drugi syn. Dość szybko znaleźli pracę.

Kiedy Natalia opowiedziała tę historię, trudno nam było w nią uwierzyć. Zastanawiałyśmy się, jak ona sama przeżyła przy takim jedzeniu. Ale nie miała wyboru, musiała wytrzymać. Inaczej nigdy by się nie pozbyła darmozjadów.

Główne zdjęcie: youtube