Poznałam Kasię na studiach. Kasia uważa, że popełniła głupotę, kiedy wyszła za mąż po raz pierwszy. Natomiast drugie małżeństwo było z rozsądku. Ani w pierwszym, ani w drugim małżeństwie Kasia nie mogła urodzić dziecka.
Chodziło o syndrom Kopciuszka. Uważała, że mężczyzna powinien ją kochać i nosić na rękach. Ale to bardzo rzadko sprawdza się w prawdziwym życiu.
Kasia miała bardzo wysokie oczekiwania wobec swojego partnera. Szybko zdała sobie sprawę, że bardzo trudno będzie znaleźć mężczyznę, który spełni jej wymagania. Ale wciąż miała nadzieję, że nastąpi cud.
Zaproponowałam jej znalezienie normalnego faceta. Ale Kasia się na to nie chciała zgodzić. Wolała mieszkać z mamą i kotem.
- Ale gdzieś jest mój mężczyzna! Mężczyzna, który jest mi przeznaczony!
- Przeznaczony?? Serio? Wierzysz w to?! - Byłam zaskoczony.
- Wierzę w to i zawsze będę wierzyć!
Tak się złożyło, że urwał nam się z Kasią kontakt. Po kilku latach spotkałyśmy się przez przypadek w kawiarni.
Kasia nie była sama, ale z jakimś pijanym mężczyzną. Nie był zbyt przystojny, o drobnej posturze. Kasia powiedziała mi, że osiągnęła sukces w karierze. Teraz nie jest już zwykłą księgową, ale pracuje na stanowisku dyrektora w bardzo dużej firmie.
Jeśli chodzi o trzeciego męża, nie miała tyle szczęścia. Mężczyzna ten zachowywał się bardzo dziwnie. Nie potrafił zachować dobre maniery przy stole, mówił różne głupoty i nie potrafił żartować.
Kiedy wyszli, nagle zdałam sobie sprawę, że Kasia zachowuje się niczym matka, która próbuje go wychowywać, lecz niezbyt dobrze jej to wychodzi.
Ale pewnie cieszy się, że w ogóle ma obok siebie mężczyznę. Jak się okazało, mama Kasi już zmarła. Kot również. Kasia wyszła za mąż, aby nie zostać sama. Niestety, nie potrafiła odnaleźć księcia...
Moim zdaniem lepiej wziąć sobie kota, niż żyć z takim mężczyzną. Jednakże jest to moja osobista opinia...
Główne zdjęcie: youtube