Jeśli się nad tym zastanowić, to pierwszym najszczęśliwszym dniem w moim życiu był dzień, w którym przeprowadziłam się do miasta. Jako dziewczynie, która wychowała się na wsi, nie lubię świeżego powietrza, ciszy i pracy w ogródku. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy się ze mną nie zgodzą, ale jestem właśnie taką osobą.
Wolę dostęp do Internetu, hamburgery, pokój, nawet najmniejszy, a będę bardzo szczęśliwa. Pewnie nie zdziwi Cię więc, że moim celem było kupno własnego mieszkania w mieście. Udało mi się to zrobić pół roku temu. Musiałam ciężko pracować, odmawiać sobie wszystkiego, a w końcu wzięłam kredyt.
Teraz jestem właścicielką małego mieszkania prawie na obrzeżach miasta. I wiesz co? To był drugi najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Ponieważ teraz mogę żyć życiem, o którym zawsze marzyłam.
Moi rodzice, muszę przyznać, nie byli z tego powodu szczęśliwi. Chcieli, żebym została z nimi, w tym samym domu. Żebym znalazła sobie mężczyznę na wsi i kontynuowała rodzinną tradycję: on pracuje, a ja sprzątam, gotuję, piorę i wychowuję dzieci.
Ogólnie rzecz biorąc, tak było od zawsze w naszej rodzinie. To tak, jakbym znalazła się w klatce ze złotym pierścionkiem na palcu. Ta wizja mnie przerażała. Moja mama cały czas do mnie dzwoni i domaga się tego, bym im pomogła. Chociaż zarówno ona, jak i tata mają się dobrze.
Jeśli chodzi o moich braci, nie mają do nich żadnych pretensji. Już dawno wyjechali i założyli własne rodziny. Ale ja, jako jedyna córka, mam pewne obowiązki. Próbowałam na różne sposoby wszystko wytłumaczyć. Żyję własnym życiem.
Jeśli zajdzie potrzeba pomocy z czymś ważnym, to pomogę. Ale nie mam czasu na różne bzdury. Pracuję i próbuję osiągnąć sukces. Proszę mi wybaczyć. Jednakże nie, nikt nie dał mi takiego prawa. Chociaż... Ostatnio doszło do pewnej sytuacji. Mama zadzwoniła do mnie z samego rana i w typowy dla siebie sposób postawiła mnie przed faktem dokonanym:
„Ciocia Henia i jej syn przyjadą do ciebie na kilka dni. Nie martw się, mają w samochodzie łóżko składane. Michał chce studiować w mieście, dlatego zamierzają załatwić wszystkie formalności, ale nie mają gdzie się zatrzymać.
Załatwiłam im nocleg u ciebie. Prawdopodobnie w ciągu dnia będą załatwiać wszystkie formalności na uczelni, a wieczorem jakoś sobie poradzicie, przecież jesteśmy rodziną. Mają ze sobą jedzenie - ziemniaki, pomidory, ogórki. Wszystko świeże, dopiero co zostało zebrane. Będzie to korzystne zarówno dla ciebie, jak i dla nich.
Tylko pomóż im wnieść wszystko do środka. Michał jest jakiś wątły, może sobie nie poradzić”. I to wszystko. Mama na chwilę zamilkła, ale nie po to, by usłyszeć to, co mam do powiedzenia, ale po to, by usłyszeć, jak mówię: „Tak, oczywiście”. Próbowałam odpowiedzieć, że czułabym się niekomfortowo, zwłaszcza, że nie spodziewałam się gości. Do tego nie posprzątałam w mieszkaniu i tak dalej.
Ale moja mama jak zwykle na to nie zareagowała. Próbowała zażartować, a potem, kiedy zdała sobie sprawę, że naprawdę zamierzam odmówić, zaczęła naciskać. Wypominała mi niektóre przewinienia z dzieciństwa, mówiła o moich obowiązkach wobec rodziców i tak dalej.
Odmówiłam i rozłączyłam się. Szczerze mówiąc, nigdy tego nie robiłam. Ostatnio miałam tyle rzeczy na głowie, tyle pracy, że nie miałam siły na nic. Mama zadzwoniła ponownie, a potem jeszcze raz.
W końcu dostałam wiadomość na telefon, że wszystko już zostało załatwione. O 20:00 przyjadą do mnie krewni. Zostałam więc postawiona przed faktem dokonanym. Punktualnie o 20:00 stałam przed klatką. Przez pół godziny czekałam, aż w końcu zobaczyłam znajomy samochód.
Ciocia Henia popatrzyła na mnie, przytuliła i zaczęła opowiadać mi nowiny o ludziach, których w ogóle nie znałam. Michał wysiadł z samochodu jako drugi. Zauważyłam, że czuł się niekomfortowo.
Kiedy moja ciotka miała właśnie zamiar zacząć wyciągać wszystkie swoje skarby, nagle postanowiłam działać. Poprosiłam ją, by się zatrzymała i powiedziałam, że nie mogę ich przyjąć. Patrząc w szeroko otwarte oczy ciotki, powiedziałam bez zastanowienia, że mam teraz w mieszkaniu mężczyznę. Więc lepiej będzie, jeśli zatrzymają się w hotelu.
Tak, mama dzwoniła do mnie dziś rano. Ale był słaby zasięg, więc rozmowa została przerwana. Nie udało się do niej odzwonić. Zaproponowałam nawet, że pożyczę im trochę pieniędzy, żeby mogli przenocować gdzie indziej. Ale ciotka Henia odmówiła, mówiąc, że mają pieniądze. W końcu, jeśli przyjeżdżasz do miasta ze wsi, trzeba zrobić zakupy.
Ale była smutna, że nie będziemy mogli spędzić razem czas. Zgodziłam się z nią, że owszem, jest to smutne. Ale może jutro po pracy pójdziemy do kawiarni. Szybko wyszukałam hoteli, gdzie mogą zostać i przesłałam adresy do Michała.
Krewni po prostu się pożegnali i odjechali. I to było wszystko. Nie mogłam uwierzyć, że zareagowali w tak spokojny sposób. Przyznaję, spodziewałam się awantury. Ale tak się nie stało. Następnego dnia zadzwoniła moja mama. Było oczywiste, że nie przyjęłam krewnych, zdradziłam rodzinę, krótko mówiąc, zachowałam się okropnie. Cóż mogę zrobić? Nie mogę jej ignorować do końca życia. Postanowiłam odebrać.
Usłyszałam cichy głos mamy. Przywitała się, zapytała, co u mnie słychać. Odpowiedziałam, że wszystko w porządku. Wtedy mama zapytała mnie, co to za mężczyzna był wczoraj wieczorem w moim domu. Powiedziałam jej, że to nie powinno nikogo obchodzić i się zgodziła ze mną! Przeprosiła za to, że wtrącała się w moje życie prywatne.
Rozmawiałyśmy przez kolejne dziesięć minut, bez krzyków, przerywania czy stawiania ultimatum. Czułam się dziwnie. Potem, kiedy się żegnałyśmy, moja mama powiedziała: „Cóż, zdałam sobie już sprawę, że mam dorosłą, niezależną córkę. Od teraz będę traktować cię inaczej. Mam tylko jedno ważne pytanie. Córko, kiedy doczekam się wnuków?”.
Wniosek jest następujący: mama zawsze pozostanie mamą. Nawet jeśli przestanie traktować cię jako dziecko, mimo wszystko należy się jej słuchać. Tyle, że będzie to dotyczyło poważniejszych tematów. Ale nic się nie zmieni. Tyle, że nie wiem co mam teraz robić. Gdzie mogłabym szybko znaleźć sobie mężczyznę?
Główne zdjęcie: planet