Po ślubie zdecydowaliśmy z mężem, że na samym początku będziemy wynajmować mieszkanie. Przez ponad 5 lat oszczędzaliśmy na własne mieszkanie. Przez ponad 5 lat wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądało nasze pierwsze mieszkanie. Przestronne 2-pokojowe mieszkanie z dużą kuchnią, przytulnym salonem, sypialnią i widną łazienką. Marzenie z dzieciństwa!

Marzenie, które się nie spełni... Chodzi o to, że w naszej rodzinie pracuje tylko Konrad. Co za tym idzie, to właśnie on oszczędza pieniądze na zakup mieszkania. Niedawno dowiedziałam się, że zamierza kupić 2 kawalerki: jedną dla nas, a drugą dla swojej mamy. Byłam zszokowana!

Na początku udawałam, że o niczym nie wiem. Wyglądało na to, że Konrad nie chciał mi o niczym powiedzieć. Wydaje mi się, że grał na zwłokę. Jednak zauważyłam, że ciągle odbierał połączenia z nieznanych numerów.

Zaczął częściej odwiedzać swoją mamę. Ostatnio zobaczyłam jego historię wyszukiwania w przeglądarce: kilka stron internetowych z nieruchomościami i ofertami mieszkań jednopokojowych! Dlaczego to wszystko robi za moimi plecami?

W każdym razie nie mogłam tego wytrzymać i zapytałam go, czy jest coś, co chciałby mi powiedzieć. Konrad o wszystkim mi szczerze opowiedział. „Zrozum, proszę, że mama ledwo sobie radzi.

Emerytura jej nie wystarcza, więc postanowiłem, że byłoby świetnie, gdyby mogła wynajmować swoje mieszkanie. Będzie miała dodatkowe pieniądze. Potem to mieszkanie zostanie przepisane na nasze dziecko. Czy to nie świetny plan?” - zapytał naiwnie mój mąż.

Ależ skąd, plan jest doskonały! Tylko dlaczego ja dowiaduję się o tym ostatnia? Ta cała sytuacja tak mnie zirytowała, że postanowiłam porozmawiać o tym z teściową. Zadzwoniłam do niej i zaprosiłam ją do nas. Pani Natalia chętnie przyjęła moje zaproszenie i przyjechała jeszcze tego samego wieczoru.

Ale radość w jej oczach nagle zniknęła, gdy mnie zobaczyła. Być może od razu zrozumiała, że jestem wściekła. „Pani Natalio, proszę mi wybaczyć, ale mam do Pani pytanie. Czy wie może Pani, dlaczego mój mąż postanowił kupić Pani mieszkanie, zamiast dużego dwupokojowego mieszkania dla naszej rodziny?”.

Teściowa od razu powiedziała: „Córko, o nic go nie prosiłam! To jego decyzja, przysięgam. Rozumiem twoje niezadowolenie, ale postawmy sprawę jasno. Nie zarobiłaś ani grosza na mieszkanie, które zamierzasz nazywać swoim. Czy to jest sprawiedliwe? Konrad haruje jak wół, żebyś była szczęśliwa.

Jak śmiesz go osądzać? Zachowanie mojego syna świadczy o tym, że jest wielkoduszny. Poza tym, nie mam absolutnie żadnych roszczeń do tego mieszkania. Dziecko odziedziczy to mieszkanie. Przecież to jest wspaniałe!”.

Teściowa brzmiała wystarczająco przekonująco. Jednak byłam bardzo urażona. Przecież Konrad upierał się, żebym nie pracowała i zajmowałam się tylko domem. Dałam z siebie wszystko, aby nasze mieszkanie było przytulne.

Planowałam, jak będzie wyglądało nasze własne mieszkanie. Chciałam zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby było nam komfortowo. Jednak teraz okazuje się, że nie mam z tym nic wspólnego?

Najbardziej zabolało mnie to, że mój mąż w ogóle tego ze mną nie skonsultował! Po prostu postawił mnie przed faktem dokonanym, kiedy go o to zapytałam. Jestem zniesmaczona, ponieważ musiałam szperać, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę się dzieje.

Teraz zastanawiam się nawet, czy nie powinnam znaleźć sobie pracy. Będę bardziej niezależna, by nikt nie miał do mnie pretensji!

Główne zdjęcie: planet