Ciężko jest być wdową po trzydziestce. Do tego mając małe dziecko, którym trzeba się opiekować. Myślę jednak, że takie miałam przeznaczenie. Mój mąż odszedł w młodości i razem z córką musiałyśmy sobie radzić ze wszystkimi trudnościami. Miałam szczęście, że zaczęłam pracować zaraz po ukończeniu studiów, przez co macierzyństwo nie przekreśliło mojej kariery.
Mimo to było bardzo ciężko. Starałam się nie wydawać dużo pieniędzy, ciągle oszczędzałam. Wstawałam wcześnie, wracałam do domu bardzo późno. Całe szczęście, że mama pomogła z Klaudią.
Opiekowała się nią, uczyła ją, nawet gotowała, jeśli miała na to czas. Z czasem stało się to łatwiejsze: córka dorosła, więc nie musiałam już poświęcać jej tyle uwagi. Przez pierwsze pięć lat nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie tego, że mogłabym znaleźć innego mężczyznę. Rozumiałam, że córka potrzebuje ojca, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Potem szkoła, dziecko dorosło.
W tamtym okresie często się kłóciłyśmy, ale potem na szczęście udało nam się pogodzić. Cóż, trudny wiek nastolatków. Chciałam spokoju i chociaż odrobiny zaangażowania i odpowiedzialności.
Kiedy zaczęły się studia, postanowiłam się nie wtrącać w prywatne życie córki. Mogłam jedynie zapytać raz na jakiś czas o jej chłopaka, ale nic więcej. Ona jest dorosła, nie powinnam się wtrącać w jej sprawy. Prawdopodobnie dzieje się tak w każdej rodzinie. Mniej więcej w tym momencie mój kolega z pracy zaprosił mnie do teatru. Zaczął okazywać zainteresowanie.
Mieliśmy kilka randek, które nie doprowadziły do niczego. Nie byłam gotowa na nowy związek. On z kolei nie potrafił zapomnieć o swojej byłej żonie. Wszystko się skończyło, zanim się zaczęło. Z drugiej strony poczułam się kobietą, nawet przez chwilę. Zalecanie się, rozmowy telefoniczne, bukiet kwiatów. Tak, od tamtej pory minęło trochę czasu.
Klaudia jest teraz mężatką. Ma dziecko, czyli jestem już babcią. Ma wspaniałą rodzinę, bardzo mi się podoba zięć. Widzę, że nie przeszkadza mu trudny charakter żony, co oznacza, że naprawdę ją kocha. Nie jestem już młoda. Nie spodziewałam się jakichkolwiek uczuć w takim wieku. Życie szybko minęło, jednak udało mi się wychować dziecko i pozostać uczciwą osobą.
Dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy poznałam bardzo atrakcyjnego mężczyznę, który, podobnie jak ja, był wdowcem. Okazało się, że spodobałam mu się. Chodziliśmy razem na długie spacery i rozmawialiśmy.
Ze względu na to, że jego praca polegała na ciągłych podróżach, Sławek spędził dużo czasu za granicą. Okazał się więc bardzo inteligentnym i ciekawym rozmówcą. Jednak Klaudia nie zaakceptowała naszego związku. Nie pochwala wszystkiego, co dotyczy mojego nowego partnera.
Nie podoba jej się to, że większość swojego majątku przekazał dzieciom. Oraz to, że jest trzy lata młodszy ode mnie. Nawet jego wąsy irytują moją córkę. Mimo że jej mąż ma długą brodę. Po prostu nie wiem, kiedy to się skończy.
Tak, nadal świetnie się dogadujemy z Klaudią. Chociaż nie odwiedza mnie częściej niż raz w miesiącu. Jest moją córką, więc może wyrażać swoją opinię na temat podejmowanych przeze mnie decyzji.
Kto wie, być może będzie jej ojczymem? Tyle negatywnego nastawienia, a to wszystko nie ma sensu. Kilka razy nawet ją okłamałam, że nie widzieliśmy się ze Sławkiem od dłuższego czasu. Jednak to nie może trwać długo.
Nie wiem, co mam zrobić. Zrezygnować z własnego szczęścia czy pokłócić się z jedyną córką, której poświęciłam całe życie. Tak czy inaczej, nie wróży to nic dobrego.
Może powinnam zaprosić wszystkich do siebie, by usiąść przy stole i porozmawiać. Jednak istnieje szansa, że dojdzie do kłótni. Nie wiem co robić, ale czas pokaże.
Główne zdjęcie: planet