Kupiliśmy z mężem własne mieszkanie 5 lat temu. Dobrze nam się układało aż do momentu, kiedy teściowa przyjechała do nas i oznajmiła, że od tej pory będzie mieszkać z nami... Mój mąż zareagował dość spokojnie na taką wiadomość. Dlaczego miałby się tym martwić? Dwie kobiety w domu, które będą same wszystko robić - same korzyści.
Natomiast ja nie chciałam zgodzić się na takie rozwiązanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy mąż powiedział mi, że to był jego pomysł, aby matka przeprowadziła się do nas! „Mama jest samotna po odejściu ojca, nie mogłem jej odmówić” - powiedział mi wtedy mąż i nie mogłam już w żaden sposób mu wytłumaczyć, że ten pomysł nie należał do najlepszych.
Moje zdanie nie było brane pod uwagę. Co miałam zrobić, gdy teściowa nagle pojawiła się w naszym życiu? Musiałam się przyzwyczaić, dostosować i zaakceptować... Z czasem zaczęłam dostrzegać zalety obecności teściowej w naszym domu. Teraz mogłam poświęcić więcej czasu na pracę i mniej zajmować się obowiązkami domowymi. Troskliwa matka mojego męża gotowała obiady dla swojego syna i wnuczki.
W pewnym momencie zrobiło mi się wstyd, że wtedy zareagowałam w tak okropny sposób na jej przeprowadzkę do nas... Ale nie musiałam zbyt długo czuć się winna. Pewnego dnia, wracając z pracy, usłyszałam moją teściową rozmawiającą przez telefon ze swoją przyjaciółką.
„Synowa przestała dbać o swojego męża, nie pierze i nie gotuje”, - skarżyła się teściowa, a potem zaczęła opowiadać, że jestem chamska i że wracam do domu późno w nocy...
Nie zwróciłam większej uwagi na to, co powiedziała. Oczywiście poczułam się urażona, ale nie lubię się kłócić, więc łatwiej było mi zapomnieć o tej sytuacji. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zaczęła opowiadać tego samego swojemu ukochanemu synowi. Chciałabym zaznaczyć, że zarówno mój mąż, jak i teściowa wiedzieli o moim grafiku i o tym, że jestem w biurze do późnych godzin nocnych. To, że przestałam robić cokolwiek w domu było również kłamstwem!
Oczywiście obiady, a czasem pranie musiałam powierzyć naszej troskliwej pomocnicy, ale większość obowiązków domowych nadal wykonywałam ja. Mimo to, mój mąż za każdym razem bardzo dziwnie reagował... Ostatni raz jej oskarżenia były niedorzeczne. Teściowa powiedziała mojemu mężowi, że najprawdopodobniej ojcem naszej z nim córki jest inny mężczyzna, a nie on! Wtedy powiedział do mnie, że mam wyznać całą prawdę.
Nie mogłam tego znieść. Spakowałam rzeczy zarówno moje, jak i córki i pojechałam do rodziców. Nie zamierzałam tolerować takich zarzutów. Mój mąż uznał moją wyprowadzkę za odpowiedź na jego pytanie i wniósł pozew o rozwód. Miesiąc po rozwodzie przedstawiłam mu dowód, że jest ojcem naszej córki.
Natychmiast zaczął żałować i prosić o przebaczenie, tyle że było już za późno. Oczywiście może spotykać się z córką, jeśli ona będzie tego chciała. Tyle że nie wiem, czy powinna się spotykać z takim ojcem...
Główne zdjęcie: planet