Pani Agata od dawna jest na emeryturze. Wygląda przez okno i myśli o tym, co teraz robią jej dorosłe córki i syn.

Czy przyjdą do niej, by złożyć życzenia z okazji urodzin? Być może przynajmniej zadzwonią? Nie chcą tracić wolnego czasu na matkę w starszym wieku.

„Pamiętam, jak mój mąż zostawił mnie z trójką dzieci. Nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za dzieci, był zmęczony ciągłym płaczem i bałaganem. Miałam wtedy 30 lat, dzieci chodziły do pierwszej i drugiej klasy, potrzebowały jedzenia i ubrań.

Szukałam jakiejkolwiek pracy, żeby poradzić sobie ze wszystkim i je wyżywić. Oczywiście nie miałam czasu na życie prywatne. Chciałam zarobić pieniądze, by moje dzieci czuły się komfortowo. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że bardziej niż na pieniądzach zależało im na tym, abym była obok.

Szkoda, że nie miałam wtedy wsparcia męża. Ale to jego wybór, nie winię go. Teraz dzieci dobrze sobie radzą, mają własne rodziny. Jeśli chodzi o mnie, to od sześciu lat jestem na emeryturze. Mam pieniądze, gdyż starałam się zaoszczędzić jak najwięcej dla moich dzieci. Ale teraz nie mam nawet z kim porozmawiać”.

Przykre wiadomości

Tydzień temu źle się poczułam i musiałam wezwać karetkę. Przez tydzień przebywałam w szpitalu. Po tym czasie lekarze postawili diagnozę - rokowania nie były dobre. Personel medyczny zadzwonił do moich krewnych i wszyscy natychmiast do mnie przyjechali.

Współlokatorka bardzo mi zazdrościła, że mam tak troskliwych krewnych. Myślę jednak, że chodziło im o coś innego. Od tego czasu dzieci dzwonią do mnie codziennie i pytają o moje zdrowie. Przez długi czas wszystko wyglądało zupełnie inaczej.

Teraz często mnie odwiedzają, ale nie wydaje się to szczere. Domyślam się, że chodzi o spadek. Nie tak sobie wyobrażałam swoją starość. Teraz na poważnie zastanawiam się nad tym, by przekazać zaoszczędzone pieniądze na cele charytatywne, a mieszkanie zostawić w spadku sąsiadce.

Główne zdjęcie: planet