Jestem tak naprawdę dość nieufną i wrażliwą osobą. Nawet w wieku 49 lat. Nie wiem, czy taką się urodziłam, czy nauczyli mnie tego rodzice. Dorastałam w dość zamożnej rodzinie, jako jedynaczka.
Mama zawsze rządziła w naszej rodzinie i była odpowiedzialna za moje wychowanie. Nie żeby moje dzieciństwo było cudowne, ale muszę przyznać, że niektóre moje rówieśniczki mi zazdrościły. Jako młoda dziewczyna znalazłam swoje powołanie. Sztuka makijażu.
Uwielbiałam spędzać godziny przed lustrem, robiąc makijaż, dbając o swój wygląd. Niektórzy mogliby nazwać to przejawem narcyzmu, ale ja uważam, że kobieta właśnie taka powinna być. Należy pamiętać, że piękno zbawi świat.
A potem, kiedy w kraju zapanowała wolność, bycie atrakcyjną nie było uważane za coś wstydliwego, ludzie zaczęli zwracać na mnie uwagę. Było wielu adoratorów, ale nie miałam w zwyczaju spotykać się z pierwszym lepszym, aż poznałam mojego przyszłego męża. Od razu zaczęliśmy się spotykać. Wszystko mi się w nim podobało, a po pewnym czasie pobraliśmy się.
Mój mąż jest zamożnym człowiekiem. Szanuje i wspiera moją pasję do makijażu, że podoba mi się dobrze wyglądać. To zabawne, ale nigdy w życiu nie przepracowałam ani jednego dnia. Mam na myśli to, że nie zarabiałam pieniędzy. Ale dbanie o dom to też praca! Zwłaszcza, że mieliśmy też syna, a praktycznie każda kobieta jest świadoma tego, że macierzyństwo jest trudne.
Wspominając o tamtych czasach, nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Często podróżowaliśmy do innych krajów, a ja skosztowałam dania z różnych części świata. Na święta mój mężczyzna rozpieszczał mnie drogimi prezentami. Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety - jak mawiała pewna znana aktorka. Czy mam jej nie wierzyć?
Ale wszystko ma swój koniec. Podobnie jak inni, nie staję się młodsza. Kobiety z roku na rok mają coraz więcej rywalek. Pewna kobieta uwiodła mojego męża. Dowiedziałam się o tym dopiero po roku ich związku.
Niektóre kobiety potrafią dostrzec, gdy dzieje się coś złego: długi włos na kołnierzyku koszuli, perfumy damskie i tak dalej. Ale w moim przypadku było inaczej: usłyszałam jak mąż rozmawia z kobietą przez telefon.
To była trudna rozmowa. Bardziej kłótnia. Dużo krzyczałam, płakałam, załamywałam ręce. Rozbiłam nawet lustro. Mąż obiecał, że wszystko naprawi, uspokajał mnie, prosił przypomnieć co nas łączyło. Dałam się na to nabrać. Dałam mu jeden dzień, by ją zostawił. W tym czasie wyjechałam z synem na weekend, a po przyjeździe postanowiłam zostawić wszystko tak jak jest. Nie chciałam niszczyć własnej rodziny.
Pewnie już wiesz, co było dalej? Tak, mój mąż znowu mnie zdradził. Co więcej, jego kochanka zaszła w ciążę. Tym razem mój mąż był bardziej wycofany. Już mnie nie błagał, tylko milczał, cały czas był zamyślony. Poprosił mnie, żebym dała mu czas na podjęcie decyzji. Więc teraz miałam przewagę.
Nie chciałam o niczym decydować. Byłam stanowcza: niech ta kobieta zniknie z naszego życia. Nie chciałam niczego słuchać. Potem mój mąż odszedł, a ja zostałam w domu sama. Mój syn był daleko, więc nikt nie przeszkadzał mi płakać w samotności do poduszki. Wieczorem zadzwoniłam do mamy, a ona zaproponowała, żebyśmy spotkały się gdzieś na mieście.
Spotkałyśmy się w kawiarni, gdzie opowiedziałam wszystko, co mi się przydarzyło, starając się nie płakać, ale było to, wierzcie mi, bardzo trudne. Mama wysłuchała mnie i poradziła, żebym przede wszystkim się uspokoiła. Wyznała, że była zaskoczona, że w ogóle nam się udało. Przecież tyle lat mieszkałam z moim pierwszym i jedynym mężczyzną. I taka jest prawda.
„Nie ma nic strasznego jeśli się rozwiedziecie. Statystycznie połowa lub nawet większość małżeństw rozpada się prędzej czy później. Lepiej pomyśl o tym, co tak naprawdę masz. Masz syna, a twój mąż jest bogaty. Jesteś atrakcyjna i stosunkowo młoda. Wykorzystaj to. Twój mąż nie jest jedyny na świecie. Bądź lepsza od niego. I mądrzejsza”.
Kiedy ponownie spotkaliśmy się z moim byłym mężem (tak, dobrze przeczytałaś), wszystko było zupełnie inaczej. Oczywiście nie uśmiechałam się, ale starałam się być bardziej wyrozumiała. Powiedziałam mu, że go rozumiem. Może nie do końca wybaczyłam, ale zaakceptowałam to co się stało i teraz chcę tylko wiedzieć, czy nadal mnie kocha.
Okazało się, że nie. Jego nowa kobieta, trzydziestoletnia brunetka, rozkochała go w sobie od dawna. Ukrywał ich związek przez cały ten czas tylko z szacunku do mnie. Wtedy odpowiedziałam, że nie chcę się kłócić i wolę się rozwieźć. W końcu kiedyś naprawdę mnie kochał.
Zareagował na to błyskawicznie. Tak jakby odmłodniał. Uśmiechnął się, mimo że było widać, że ma wyrzuty sumienia i przytulił mnie, ale zupełnie inaczej niż kiedyś. Podziękował mi i zapewnił, że nie pozwoli mnie obrażać i że nawet nie spodziewał się, że zachowam się jak rozsądna kobieta.
I tyle. Teraz mieszkam z synem w naszym starym domu. O ile określenie „stary” można w ogóle odnieść do dwupiętrowej rezydencji z nowoczesnym remontem. Zostawił mi też samochód, ale wciąż nie mam prawa jazdy. Ale ten problem da się rozwiązać. W końcu alimenty, które płaci mi co miesiąc, umożliwiają mi wynajęcie najlepszego szofera w mieście. Tak naprawdę nie jest mi on potrzebny. Taksówka jest wygodniejsza.
Nadal widujemy się od czasu do czasu. Kilka razy zabrał nawet ze sobą narzeczoną. Miła kobieta, ale czego innego mogłam się spodziewać? Że mój były mąż znajdzie brzydką, starą zrzędę? To bardzo śmieszne. Ale nie jestem zazdrosna.
Mam syna, mam wygodne życie, a mój były mąż jest szczęśliwy. Do tego czeka mnie świetlana przyszłość. To, czy poznam innego mężczyznę, zależy tylko ode mnie. I nie spieszy mi się, nie zdążyłam jeszcze nacieszyć się życiem rozwódki. Być może naprawdę mi się spodoba?