Chcę Wam opowiedzieć historię o tym, jak moja teściowa owinęła mnie wokół palca. Wcale nie chodziło o coś zwyczajnego. Sprawa jest do tego stopnia poważna, że teraz zastanawiam się, czy nie powinnam się rozwieść z mężem. Mimo, że jesteśmy ze sobą kilka lat, mamy wspólne dziecko.
Wszystko wyglądało następująco. Jakieś sześć lat temu moja teściowa postanowiła wyjechać do pracy za granicę. Jej mąż już wtedy odszedł, z przyczyn naturalnych. Nudziło jej się siedzenie w domu, poza tym jej ukochany syn się ożenił ze mną.
Moi rodzice chcieli, żebyśmy z narzeczonym zamieszkali w naszym domu. Dwupiętrowy dom, który znajduje się na wsi, świeże powietrze. Czemu by nie zostać? To był dobry pomysł. Ale nie, moja teściowa zaproponowała nam inne rozwiązanie. Mieliśmy przeprowadzić się do jej mieszkania, gdzie nadal mieszka jej matka, czyli babcia Bastiana, mojego męża. Jest tam kilka pokoi, dobra okolica, wszędzie blisko. Generalnie nie jest źle.
Jest tylko jeden problem: mama teściowej. Jest w starszym wieku, choruje. Musimy się nią opiekować. Jednak jesteśmy młodym małżeństwem, chcemy mieć własne dzieci. Ale propozycja teściowej była zbyt kusząca. Po powrocie przepisze na nas mieszkanie, a co miesiąc, podczas pobytu za granicą, będzie nam przesyłać część zarobionych pieniędzy. Abyśmy mieli za co kupić lekarstwa, a reszta pieniędzy dla nas.
Postanowiliśmy się zgodzić. Siostra Bastiana, Ewelina, stanowczo nie chciała opiekować się własną babcią. Przeprowadziła się z mężem do innego miasta, więc nie byli zainteresowani taką ofertą. Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego. Przez te sześć lat wypełnialiśmy swoje obowiązki. Nie mam nic przeciwko matce mojej teściowej. Jednak uważam, że przydałaby się jej profesjonalna pomoc. To wcale nie było łatwe.
Mimo to teściowa przesyłała pieniądze, a my z mężem nie zastanawialiśmy się zbytnio nad naszą przyszłością. Urodziłam córkę, ale pieniędzy starczało na wszystko. Mimo że przestałam pracować i w pełni poświęciłam się prowadzeniu domu. Dziecko dorastało, a babcia wręcz przeciwnie, wydawała się coraz drobniejsza.
Zmarła dokładnie miesiąc przed tym, jak jej córka wróciła do domu. To bardzo smutne, ale uważamy z mężem, że teraz czuje się o niebo lepiej. Czyli to dobra wiadomość. Teściowa w pierwszej kolejności zajęła się spełnianiem obietnic (w co nadal wierzy). Przepisała na nas mieszkanie, w którym mieszkaliśmy przez ostatnie kilka lat. Dokładnie tak, jak chciała zrobić od samego początku.
Potem wzięła pieniądze, które miała, i kupiła całkiem przytulne dwupokojowe mieszkanie. W mieście, w którym mieszkała moja szwagierka, Sylwia. Tak po prostu. Oni też mają szczęście, gdyż w ich małym miasteczku ceny mieszkań są stosunkowo niskie. Więc wychodzi na to, że teściowa nie wydała zbyt dużo.
Wygląda to mniej więcej tak: spędziliśmy z mężem siedem lat opiekując się przykutym do łóżka człowiekiem i w bonusie dostaliśmy mieszkanie teściowej, uwaga, razem z teściową. No bo gdzie ona ma przeprowadzić się z własnego mieszkania? Siostra mojego brata, która nie kiwnęła palcem i ani razu nie przyszła nam z pomocą, dostała nowe mieszkanie. Tak po prostu.
Długo się nad tym zastanawiałam i nawet zapytałam o zdanie swoją mamę. Ona również uważa, że zostałam oszukana. Zostałam zmuszona do pracy jako opiekunka, pracowałam za darmo. Teraz mam zamieszkać z inną kobietą w starszym wieku. To oczywiście niesprawiedliwe i oburzające. Tak naprawdę nie mam się komu poskarżyć.
Bastian, mój mąż, jest po stronie swojej matki. Powiedział, że to nie powinno mnie obchodzić, na co matka przeznaczy pieniądze, które jej pozostały. Najważniejsze jest to, że wywiązała się ze swojej części umowy, tak jak my wywiązaliśmy się z naszej. Jednak uważam, że zostaliśmy oszukani. Kiedy zapytałam, dlaczego teściowa jest wobec nas tak nieuczciwa, odpowiedziała, że kocha swoje dzieci tak samo.
Dlaczego więc nie chciałaby wprowadzić się do mieszkania córki? Przecież to ona wybrała to mieszkanie, więc wie, że uda im się dogadać. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie sądzę, że uda nam się utrzymać dobre relacje z teściową, jeśli będzie mieszkać z nami. Prędzej czy później pokłócimy się. Do tego moje dziecko mówi, że chce mieszkać w dużym mieszkaniu.
Teraz nie mam pojęcia co mam robić. Czuję się wykorzystana i oszukana. Moi rodzice mnie wspierają. Mąż i teściowa uważają inaczej. Moja córka oczywiście zdaje sobie sprawę, że będzie musiała znowu mieszkać z babcią, jeśli nic z tym nie zrobię. Pozostaje tylko zebrać się na odwagę i przeprowadzić się do rodziców.
Jest tam dużo miejsca, to mili i wyrozumiali ludzie. Oczywiście zabiorę ze sobą córkę. Zobaczymy co będzie dalej. Jeśli wszystko zostanie po staremu, będziemy musieli się rozwieść. Jeśli Bastian mnie zrozumie, postaramy się wszystko naprawić. Ale nie mogę siedzieć bezczynnie. Tu chodzi nie tylko o moją równowagę psychiczną, ale i o córkę. A także o przyszłość całej naszej rodziny.