Ta przygoda miała miejsce dwa lata temu. Jak co roku wybierałyśmy się z moją najlepszą przyjaciółką nad morze. Uwielbiałyśmy tam wracać i obie bardzo lubimy spędzać tam wakacje. Byłyśmy wtedy studentkami, więc nie w głowie były nam luksusy, prosty nocleg i przepyszne obiady nam wystarczały.

Jak wiadomo, na wakacjach czas mija duży szybciej, niż byśmy chcieli. Tak jak w tamtym roku ostatniego dnia chciałyśmy jeszcze pospacerować wzdłuż plaży. Nie ma nic przyjemniejszego niż uczucie piasku na skórze. Kiedy moja przyjaciółka postanowiła wskoczyć jeszcze na chwilę do wody, ja zostałam na brzegu.

Bawiłam się stopami w piasku, rysując różne wzorki, aż do momentu, kiedy coś mignęło przed moimi oczami. Sięgnęłam po to i nie mogłam uwierzyć moim oczom!

Złoty pierścionek z brylantem, na pewno bardzo drogocenny, leżał na mojej dłoni. W środku miał wygrawerowane imię Makary. Dookoła nie było nikogo, kto by go szukał, no ale może wcześniej ktoś go tutaj zgubił. Wiedziałam, że nie mogę go sobie tak po prostu zabrać.

W pobliżu było wiele pensjonatów, więc nie wiedziałyśmy, gdzie byłoby najlepiej go zostawić. Doskonale wiemy, że internet daje odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, więc postanowiłyśmy tam poszukać w drodze powrotnej do domu.

Pociąg miałyśmy z samego rana, ale z podekscytowanie ledwo spałyśmy w nocy. Zajęłyśmy swoje miejsca, a w naszym przedziale usiadła jeszcze starsza kobieta i mężczyzna, który szybko zapadł w sen.

Jakiś czas później, kiedy już coś zjadłyśmy, zagadała do nas starsza kobieta. Była bardzo miła i pytała, czy podobało nam się na wakacjach. Potem opowiedziała nam, że wyjechała na wakacje, ponieważ był to jej prezent od syna.

Mówiła, że bardzo jej się podobało i to był niezwykle trafiony prezent. Kiedy zdecydowała otworzyć się nieco bardziej, powiedziała nam, że jest jej bardzo smutno, że zgubiła pierścionek, który podarował jej zmarły mąż.

Kiedy usłyszałam, jak mówi, że po wewnętrznej stronie wygrawerowała imię swojego męża – Makary, byłam w szoku! Jakie było prawdopodobieństwo, że właśnie ona usiądzie z nami w przedziale!

foto: google

Obie z przyjaciółką wiedziałyśmy, co należy teraz zrobić. Oddać pierścionek. Bez zawahania wyciągałam go z małej kieszonki i podałam kobiecie, która zaskoczona wbiła w niego wzrok. Nie mogła uwierzyć, że znalazłyśmy jej skarb!

Szczęściu nie było końca. Kobieta tak się rozkręciła, że po jednej wspólnej podróży znałyśmy bardzo wiele historii z jej życia. Te z jej mężem były naprawdę piękne i romantyczne.

Na koniec zostawiłyśmy jej nasze numery telefonu, ponieważ nalegała i pożegnaliśmy się. Niedługo potem zaprosiła nas na kawę, a my oczywiście nie odmówiłyśmy. Kilka dni później pod naszymi drzwiami stał syn tej kobiety – chciał nam podziękować.

Było to dosyć niezręczne, ale zabrał nas do jubilera. W taki sposób chciał podziękować nam za dobroć, bo pierścionek był bardzo dużo warty!

Okazał się tak czarującym mężczyzną, że teraz się spotykamy!

Główne zdjęcie: google.com