Zapewne wielu z nas w dzieciństwie udało się „przytargać” z ulicy kociaka lub szczeniaka do domu. Czasami można było nawet przekonać rodziców, aby zostawili zwierzaka, a on stał się ulubieńcem rodziny. Oto bohaterka naszej opowieści, postanowiła schronić dwa bezradne kocięta znalezione przy drodze.
Pewnego wieczoru spacerując z bratem, dziewczyna usłyszała płaczliwy pisk dochodzący z krzaków na poboczu drogi. Decydując się sprawdzić, o co chodzi, znaleźli dwa malutkie kocięta. Nie udało się znaleźć kotki i nastolatki postanowiły zabrać kocięta do domu. Jeden z maluchów był bardzo słaby i po kilku dniach zmarł. Ale drugi okazał się zdrowy i udało im się go nakarmić.
Kiedy kotek trochę podrósł, postanowiono zabrać go do weterynarza na badanie. Wyobraź sobie zdziwienie właścicielki, kiedy okazało się, że jej pupil wcale nie jest kotem! Początkowo dziewczyna w to nie wierzyła i postanowiła poznać opinię kilku kolejnych specjalistów. Ale wszyscy jednogłośnie twierdzili, że jej maluch nie jest kotem domowym.
Kotek okazał się młodym jaguarundi. Z biegiem czasu zwierzę może stać się niebezpieczne. Na szczęście w specjalistycznym schronisko znalazło się miejsce dla maluszka. Tutaj zwierzęta są trzymane w warunkach zbliżonych do dzikiej przyrody. A kiedy młode dorośnie i przyzwyczai się do tego, będą mogły je wypuścić, gdzie z pewnością będzie wygodniej niż w domu.
Główne zdjęcie: neskychno.com