Kilka tygodni temu do rąk wolontariuszki o imieniu Julia trafił stary pies. Znaleziono go w rowie na poboczu drogi. Pies nie mógł się z niego wydostać samodzielnie z powodu problemów z łapami i koordynacją. Zwierze przez kilka dni rozpaczliwie wołało o pomoc, ale żaden z właścicieli pobliskich domków nie spieszył się, by go uratować.

foto: lemurov.net

Kiedy Julia dowiedziała się o nieszczęściu, pojechała w to miejsce i nie od razu zorientowała się, że przed nią stoi pies. Zwierzę miało przeplataną brudną sierść, a jego oczy były we łzach. Nie było na nim prawie żadnej masy mięśniowej, więc pies wyglądał jak szkielet pokryty wełną – musiał przejść długą rehabilitację.

W klinice weterynaryjnej okazało się, że piesek ma około dziesięciu lat, ma słaby słuch i brak wagi. Julia zdała sobie sprawę, że nie może zostawić tego zwierzęcia w tarapatach i, po nadaniu pieskowi imienia Leszek, rozpoczęła jego rehabilitację.

foto: lemurov.net

Pies okazał się bardzo przyjazny i towarzyski. Leszek cieszył się każdą minutą spędzoną z Julią. Chętnie nosił ubrania – zestrzyżenie starej sierści sprawiło, że było mu zimno. Jeszcze z większą przyjemnością jadł. Zespół wolontariuszy sugeruje, że Leszek w przeszłości musiał głodować.

foto: lemurov.net

Był tylko jeden problem: Leszek bał się nagłych ruchów. Najprawdopodobniej pies był skrzywdzony przez byłych właścicieli. Jednak za każdym razem, gdy zdawał sobie sprawę, że Julia jest obok, uspokajał się i zaczynał uprzejmie merdać ogonem.

Julia przywiązała się do psa, ale z powodów osobistych nie może go zatrzymać przy sobie. Dlatego Leszek, który w końcu przyzwyczaił się do życia w mieście, szuka nowej kochającej rodziny.

Główne zdjęcie: lemurov.net