Ta przejmująca historia miała miejsce w Dreyto Valley w prowincji Alberta w Kanadzie. Była zima, w nocy padał śnieg i uderzył mróz. Tego pamiętnego dnia swoją zmianę na kopalni ropy naftowej odbywał Kendall Divish. Mężczyzna jak zwykle rozpoczął swoją zmianę, chodząc po terenie i oglądając kopalnie. Nie było żadnych sytuacji awaryjnych, wszystko działo się jak zwykle.
Kiedy młody człowiek podjechał do ostatniej kopalni, usłyszał słaby pisk. Rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył. Potem wrócił do samochodu, ale dźwięk znów go dopadł. Był tak żałosny, że mężczyzna postanowił znaleźć źródło tego dźwięku, aby zobaczyć, co się stało.
Divish poszedł w kierunku pisków i znalazł trzy malutkie kocięta. Ich ogony i tylne kończyny zamarzły w śniegu i nie mogli się ruszać. Biedne kocięta mogły tylko żałośnie „płakać”. Najprawdopodobniej usnęły tutaj w nocy, ale powodu spadku temperatury śnieg pod ich ciałami najpierw stopił się, a rano zamarzł, nie dając maluchom możliwości wstanie z miejsca.
Decyzja zapadła natychmiast. Kupiona rano ciepła kawa została w samochodzie. Kendall pobiegł po szklankę, wrócił i zaczął delikatnie polewać ciepłym płynem śnieg wokół biednych zwierząt. Kilka minut później kocięta zostały uratowane z lodowej niewoli.
Nie mieli nawet siły, by uciec. Dlatego mężczyźnie udało się zebrać je wszystkie i zabrać do biura. Tam maleństwo radośnie rzuciło się na kupione po drodze jedzenie. Gdy kocięta się rozgrzały, wróciło do nich ich zainteresowanie życiem.
Mężczyzna nie mógł zostawić przy sobie tych kotków, więc zamieścił tę historię na swoim profilu na Facebooku. Jego wpis otrzymał ogromną liczbę odpowiedzi. Ludzie podziwiali czyn młodego ratownika i dziękowali mu.
Wkrótce pojawili się też tacy, którzy chcieli zostać nowymi właścicielami kociąt. W końcu kociaki trafili do swoich nowych rodzin i żyją otoczeni miłością i troską.
Główne zdjęcie: google.com