Tobik to mój ulubiony pies. Przydomek bardzo mu odpowiada - to cudowny kundel, ma około 3 lat, z czarno-białym umaszczeniem i jest bardzo wesoły.
Dostałem Tobika pół roku temu dość niespodziewanie i w bardzo smutnych okolicznościach. Jechałem do domu z pracy, zatrzymałem się przy kiosku, żeby kupić papierosy. A tam akurat starsza kobieta trzymała psa na smyczy i pytała ludzi na przystanku - czy ktoś mógłby zabrać tego psa do swojego domu.
Usłyszałem, że jej mąż od dawna choruje, prawie nie wstaje z łóżka. Do tego zdiagnozowano u niej raka, musi położyć się do szpitala na operację. Nie ma absolutnie nikogo, kto mógłby opiekować się psem i nie ma komu go oddać. Dlatego szuka właściciela dla Tobika, przecież nie można go wyrzucić na ulicę!
Ale wszyscy tylko kiwali głowami - nikt nie potrzebuje czyjegoś dorosłego psa. Spojrzałem w smutne i wyrozumiałe oczy psa i zdałem sobie sprawę - to los!
Podszedłem do kobiety i powiedziałem, że chcę od niej kupić tego psa - i dałem jej 5000 rubli. Kobieta była zdezorientowana, zaczęła odmawiać, ale byłem nieugięty, powiedziałem, że to pomoc im w leczeniu od Tobika. Zmusiłem ją wziąć pieniądze, zabrałem smycz i Tobik poszedł ze mną do samochodu.
Natychmiast psiak poczuł się dobrze w nowym domu, stał się ulubieńcem w naszym gronie przyjaciół. Często spacerujemy nad jeziorem, które nie jest daleko od domu - jest plaża i zagajnik, miejsce do biegania.
Latem poszliśmy z Tobikiem na plażę - popływać, pobawić się. Bardzo zmęczeni byliśmy, głodni. Dwie kanapki zjedliśmy już dawno. Leżę, Tobik siedzi obok mnie, a ja mówię marzycielsko:
- Gdyby tylko ktoś poczęstował nas czymś smacznym!
Kilka minut później zauważyłem, że Tobika nie ma obok, a w pobliżu słychać było głośny dziewczęcy śmiech. Rozejrzałem się, a mój Tobik zorganizował występ dla grupy dziewcząt, które opalały się w pobliżu - tańczył i robił różne miny. Dziewczyny i ludzie wokół świetnie się bawili.
Od razu wiedziałem, co wymyślił mój przyjaciel!
Kiedyś tak tańczył przed moimi przyjaciółmi i wszyscy go zaczęli częstować. To już tradycja: na każdym wyjściu na łono natury Tobik tańczy, a chłopaki dzielą się z nim swoimi smakołykami. Nauczyłem go nawet kłaniać się!
Tobik tańczył, kłaniał się i czekał na coś smacznego. Nie musiał czekać zbyt długo. Ktoś oderwał mu kawałek kanapki, ktoś dał całą - od razu to zjadł. A jedna dziewczyna wyjęła z torby dużą bułeczkę - parówkę w cieście!
Tobik nie zjadł parówki, ale przyniósł do mnie, włożył w ręce i znów pobiegł do dziewczyn. Potem dziewczyny bawiły się z nim, pływały, ale pies zwracał szczególną uwagę na dziewczynę, która poczęstowała go parówką w cieście. Wydawało się, że o mnie całkowicie zapomniał.
Czas już wracać, zawołałem Tobika, ale on tylko się obejrzał i skinął mi głową – chodź tutaj.
Podszedłem, aby przypiąć go do smyczy, a pies po prostu przytulił się do swojej nowej przyjaciółki i nie chciał odejść. Właśnie tak poznałem Lerę, odprowadziliśmy ją z Tobikiem i po drodze nakarmiliśmy go parówką w cieście.
Miesiąc później Lera zamieszkała z nami. Niedługo będzie wesele. Teraz moja narzeczona uczy Tobika trzymania trenu. Nie mogę się doczekać, aby to zobaczyć!
Główne zdjęcie: binokl.cc