Wolontariuszka znalazła na stacji benzynowej porzuconego szczeniaka. Okazało się, że jego właściciele byli zawiedzeni jego bezrasowością. Opowiadamy o Novi, szczęściarzu, który miał szczęście spotkać się z życzliwością.

Całkiem przypadkowo zauważyła zepsuty transporter wśród śmieci i wysokiej trawy na terenie za stacją benzynową, a to tylko dlatego, że owinięta taśmą konstrukcja się kołysała. Wewnątrz znaleziono płaczące, przestraszone zwierzę, od razu widać było, że jest wychudzone i odwodnione. Dziewczyna zwróciła się do pracowników stacji, aby ustalić, jak długo szczeniak był tutaj, ale byli tylko zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że transporter jest w pobliżu. Ratownik załadowała transporter do samochodu i postanowiła zabrać szczeniaka do domu, bo pora była już spóźniona.

foto: lemurov.net

Przede wszystkim dokładnie umyła podrzutka i nakarmiła go. Był bardzo głodny, wygląda na to, że był zamknięty przez około dwa dni. Do transportera przywiązano karteczkę, że piesek ma na imię Toshka, jest zaszczepiony, je wszystko, ale woli chleb i kości z kurczaka.

foto: lemurov.net

Autor wiadomości wyjaśnił, że zabrał szczeniaka ze schroniska, jako corgi, ale szybko zorientował się, że jest kundlem. „Właściciel” próbował odesłać wychowanka do schroniska, ale mu odmówiono. Myślał też o uśpieniu niepotrzebnego zwierzaka, ale na szczęście procedura wydawała mu się zbyt kosztowna.

Następnego dnia dziewczyna udała się z podrzutkiem do kliniki weterynaryjnej. Jej przypuszczenia, że ​​szczeniak był malutki, potwierdziły się. Specjalista potwierdził, że szczenię zostało zbyt wcześnie odstawione od matki. Podobno jego matka trafiła do schroniska w ciąży, więc szczenięta zostały oddane, gdy tylko nadarzyła się okazja.

foto: lemurov.net

Badanie wykazało, że maluch jest całkowicie zdrowy, potrzebuje jedynie lepszego odżywienia i pielęgnacji dłoni.

Tego samego dnia wolontariuszka zabrała swojego podopiecznego do schroniska dla zwierząt Furry States. Gdzie został dobrze przyjęty i otrzymał imię Novy na cześć jednego z aktywnych asystentów wolontariuszy. Dzieciak, absolutnie cudowny, czuły, miły i bardzo mądry jak na swój wiek, chociaż wciąż szuka swojej mamy, zaglądając pod brzuch do każdego z czworonożnych gości schroniska.

foto: lemurov.net

Za każdym razem, gdy coś robi, patrzy ludziom w oczy, jakby pytał: „Czy wszystko zrobiłem dobrze?” A jego wybawca, wdzięczna za szansę, że udało jej się znaleźć Novi, jest pewna, że ​​nadal będzie mógł zaskoczyć swoich przyszłych właścicieli.

Główne zdjęcie: lemurov.net