Postanowiliśmy opowiedzieć niesamowitą historię o tym, jak mały piesek zmienił życie jednej osoby.

Szkot i biegacz zawodowy Dion Leonard wziął udział w wymagającym wyścigu maratońskim w pustyni Gobi, częściowo pokrywając terytoria Chin i Mongolii. Trasa nie była łatwa, a jej łączna długość wynosiła 250 kilometrów, których pokonanie zajęło maratończykom sześć dni.

foto: lemurov.net

Drugiego dnia, tuż przed startem, Dion zauważył, że wraz z nim na linii znajduje się mały bezpański pies koloru przypominającego piasek pustyni. Gdy zwierzę pobiegło wraz z Leonardem, był zaskoczony, podobnie jak pozostali uczestnicy wyścigu i wszyscy jego organizatorzy.

Dion myślał, że pies szybko opuści wyścig, ale wytrzymał cały dzień, podczas którego pokonał 37 kilometrów. To było niesamowite. Ale jeszcze bardziej zaskakujący był fakt, że pies zdecydował się na dalszy udział w maratonie, dosłownie towarzysząc Leonardowi. To prawda, że ​​z powodu palącego słońca pustyni doznał udaru słonecznego, a zespół medyczny, który pełnił służbę w samochodzie podążającym za maratończykami, udzielił pomocy czworonożnemu biegaczowi.

foto: lemurov.net

Pies został nazwany maskotką maratonu i Gobi na cześć miejsca. Czworonożny biegacz pokonał sto kilometrów w 4 z sześciu dni. A Dion zdał sobie sprawę, że pies go wybrał, więc mężczyzna po prostu nie mógł się powstrzymać od zabrania ze sobą nowego przyjaciela. Pojawiły się jednak trudności: aby przetransportować Gobi z Chin do ojczyzny Leonarda, potrzebne było oficjalne zezwolenie, które nie było łatwe do uzyskania. Potrzebne były też fundusze.

foto: lemurov.net

Historia doczekała się nieoczekiwanej kontynuacji. Podczas gdy Dion rozwiązywał problemy biurokratyczne, Gobi zniknął z pola widzenia. Ale Leonard się nie poddał. Otworzył zbiórkę pieniędzy na stronie crowdfundingowej i był w stanie zebrać aż 15 tysięcy funtów brytyjskich z potrzebnych 5. Napisał również wiadomość w sieci społecznościowej i poprosił troskliwych ludzi o pomoc w odnalezieniu zagubionego psa. Później sam maratończyk przybył do miasta, w którym Gobi był ostatnio widziany, aby z pomocą wolontariuszy zamieszczać ogłoszenia.

Na szczęście Gobi został odnaleziony i ostatecznie trafił do Szkocji. Dion jest szczęśliwy, że udało mu się przezwyciężyć wszelkie trudności i ponownie połączyć się ze swoim czworonożnym towarzyszem maratonu. A piesek zaprzyjaźnił się już z innym zwierzakiem swojego właściciela i świetnie się czuje: bawi się, czasem śpi z Leonardem i dumnie spaceruje po ulicach.

Zainspirowany samokontrolą i poświęceniem Gobi, Dion wraz z pisarzem Borlasem Craigiem napisali całą książkę o zwierzaku. Prawdopodobnie będziemy mogli nawet obejrzeć film oparty na tych niesamowitych, ale całkiem realnych wydarzeniach.

Główne zdjęcie: lemurov.net