Kiedy wyciągali inne kociaki z dużej klatki obok, przyciskałem nos do drzwi mojej malutkiej klatki i błagałem, ciągle błagałem.
„Zabrano mnie! Ludzie, czy wy mnie słyszycie? Zabrano mnie! Przecież jestem „nieudacznikiem”, „kaleką”, „po co go zostawiać”... a jednak zabrano mnie! Doczekałem się. O, bogowie, jak długo na to czekałem!”
Za każdym razem, gdy przychodzili, nie mogłem oddychać, nie mogłem się doczekać, kiedy wyciągną mnie z klatki i pokażą. Wylizywałem sierść, żeby to, co zostało po ciągłych zastrzykach, ładnie wyglądało. Myłem mordkę, lizałem łapki, pokazywałem ogon... i czekałem. Kiedy wyciągali inne kociaki z dużej klatki obok, przyciskałem nos do drzwi mojej malutkiej klatki i błagałem, ciągle błagałem.
„Nie marudź, dziwaku!” - ręka mężczyzny zamachnęła się na moją klatkę, a ja skuliłem się w kącie, skuliłem się i zamarłem.
- Nie marudź, bo cię uśpię. Siedź cicho!.
I tak też robiłem. Teraz dzieci moich sióstr już zaczęły piszczeć. Teraz przychodzą do nich, a ja ciągle siedzę. Już się nie przygotowuje. Wiem, że to nie po mnie. Przyzwyczaiłem się do bycia niewidzialnym, do bycia bezwartościowym i brzydkim. Kiedyś wypuszczali mnie z klatki i mogłem się bawić z innymi kociakami. Nie byłem oczywiście zbyt dobry w grach, nie byłem też ani zwinny, ani szybki, ale, o bogowie, jakże lubiłem rozciągać swoje skurczone i słabe tylne łapy i trochę się bawić.
Proszę nie myśleć, że mimo moich problemów z łapami mam problem z chodzeniem do kuwety. Miałem kuwetę wstawioną do klatki (choć kuweta, która znajduje się tuż przy misce, jest tak bardzo nieprzyjemna dla kotów, ale ja jestem dziwakiem, zasłużyłem na to). Nauczyłem się pić z poidełka dla królików zawieszonego na klatce, nauczyłem się natychmiast jeść z miski to, co zostało mi położono tylko na kilka minut.
Do tego nauczyłem się bać. Czasem, by sprawdzić co z innymi kociakami i napić się herbaty z właścicielami, wpadał człowiek, który był niezbyt przyjemny. Zostałem mu pokazany. Obmacał mnie, dotknął łapy, pokręcił głową:
- Nic dobrego z niego nie będzie!
Wtedy usłyszałem to po raz pierwszy:
- To co, uśpimy go?
Zrozumiałem znaczenie tych słów - miałem zostać uśpiony. Nigdy nie byłem tak przerażony. Skuliłem się w najdalszym kąciku klatki, przestałem się ruszać, chyba nawet przestałem oddychać.
- No tak, chyba nadszedł czas... jakie ma życie? Jak go wypuszczę z klatki, to się gdzieś wdrapie, a jak przyjdą klienci, to się pokaże, będzie mi wstyd. Ile już może siedzieć w tej klatce...
Ludzie wyszli do drugiego pokoju i nie słyszałem, co się dzieje dalej, trząsłem się i modliłem, żeby tylko nie teraz, nie tym razem, chciałem pobawić, popatrzeć, jak kociaki się bawią z piłeczką i wyrywają sobie nawzajem zabawki. I ten uroczy drapak - też bym tak chciał!
Nie teraz, o bogowie! Pozwólcie mi żyć trochę dłużej. Nie mam co oddać w zamian za choćby kilka dni życia! Chociaż nie, mam. Zabierzcie mi to - matę, jest czysta, dbam o nią, albo miskę, albo.... Złapałem piórko - dbam o nie... tu, schowałem go pod matę i bawię się nim po cichu, gdy nikt nie widzi... nie mam nic innego....
Nie mam nic do zaoferowania w zamian za moje życie... A więc to koniec... Chyba tak... Już mnie nie będzie... Nigdy więcej... Otwierają klatkę... żegnaj, piórko.... Ktoś nieznany bierze w rękę moje piórko:
- To też trzeba zabrać!
Teraz bierze też mnie... Dobra, niech ma piórko. Nie jestem chciwy. Niech przynajmniej piórko ma swojego człowieka, skoro dla mnie go nie wystarczyło!... Trzyma mnie na rękach... Nawet przyjemnie...
-Jest lekki jak piórko... Jak ma na imię?
- Nie ma. Można go nazwać dowolnie. W sumie po co Panu... Wystarczy zapłacić trochę więcej i zabrać zdrowego. Po co on Panu?
- Nie, ten jest bardzo dobry. Będziesz mnie kochał, Piórko?...
Potem pocałował mnie w mordkę... Zdziwiłem się: Ja? Kochać? Czy potrzebujesz mojej miłości? Czy jestem ci potrzebny, skoro jestem taki brzydki? Poważnie pytam. Chcesz mnie zabrać ze sobą? ...Będę! Będę, oczywiście, że będę! Będę troskliwym, czułym, porządnym kotem! Będę jadł i bawił się, będę ćwiczył i pracował nad łapami i stanę się silny i przystojny! Czy Ty mimo wszystko wybrałeś mnie?! .... mnie...
Tak... transporter pachnie innym kotem... Czy będę miał przyjaciół? Dobra, już jestem cicho... Usiądę delikatnie. Tutaj. Tak, zapnij mnie lepiej w transporterze. Tak, dziękuję temu domowi, jak to się mówi, ale jesteśmy tu już zbyt długo...
Teraz mam imię... Domyślasz się?
Tak, Piórko. Dziś jeszcze siedzę w osobnym miejscu, gdzie podobno umieszczają wszystkich na początku, żeby sprawdzić ich stan zdrowia. Tu też jest klatka, ale nie wchodzę do niej. Wystarczy, mam już dość.
Muszę teraz chodzić. Tak jest, w przód i w tył, od ściany do ściany. Mam przycięte pazurki, ale dali również drapak, którym mogę się bawić...
O, tu jest tak ładnie... Toaleta jest tuż obok... I jest miska z... Zjadłem wszystko... To było takie niekulturalnie... Zostawili tak dużo... Są piłeczki. Można się nimi bawić. Są różne...
Pokazywali mnie wszystko, gdy siedziałem na rękach. Mam tyle przyjaciół… Wow… Są tacy jak ja, wiesz, z problemami, i wspinają się prawie pod sufit... Ja też się tego nauczę. Obowiązkowo. Życie to taka ciekawa rzecz - można się wielu rzeczy nauczyć.
No to lecę na trening. By uszczęśliwić mojego człowieka. Zbyt dużo gadam. Cóż, to z powodu radości... Radość. Nie chorujcie, ludzie, i bądźcie szczęśliwi. I my też zrobimy wszystko, co w naszej mocy".
Główne zdjęcie: storyfox