Zasoby do przezwyciężenia poczucia bezwartościowości znajdują się w przyszłości. Dzieci naśladują swoich rodziców....
Matka słynnego psychologa Roberta Diltsa, jednego z twórców NLP, w 1978 roku zachorowała na raka piersi. Była leczona, ale nie było żadnego rezultatu. W 1982 roku Patricia Dilts została wypisana do domu będąc w IV stadium zaawansowania choroby.
Robert postanowił: skoro potrafił pomóc tylu obcym ludziom, swoim klientom, to dlaczego nie mógłby spróbować pomóc własnej matce?
Dilts przebywał w domu ze swoją matką przez kilka dni i przy okazji dokonał jednego z najważniejszych odkryć w psychologii. Odkrył przyczyny, dla których ludzie nie pozwalają sobie na zmianę życia na lepsze. Dilts nazwał je „ograniczającymi przekonaniami”, czyli „wirusami umysłu”. Okazało się, że jest ich trzy.
Synu, powiedziała Patricia Dilts. Rozumiem, że jesteś do mnie bardzo przywiązany i nie chcesz, żebym umarła. Ale nikt nigdy nie został wyleczony z raka w IV stadium zaawansowania, zwłaszcza, że lekarze mówili, że nic nie da się zrobić.
Jest to pierwsze ograniczające przekonanie, które Dilts nazwał „beznadziejnością”. Jeśli nikt nigdy nie był w stanie tego zrobić, to ja nie będę w stanie tego zrobić. Istnieją możliwości: „żadna kobieta nie może tego zrobić”, „nikt w tym państwie nie może tego zrobić”, „żaden z naszych emerytów...” i tak dalej. Ale Dilts nie byłby genialnym psychologiem, gdyby nie domyślił się dość szybko, jak radzić sobie z beznadziejnością: trzeba znaleźć wyjątki.
Przynosił matce wycinki z gazet, fragmenty czasopism medycznych i materiały telewizyjne o ludziach, którzy niespodziewanie i w niewytłumaczalny dla lekarzy sposób zostali wyleczeni z poważnych chorób. Takie przypadki istnieją i zostały opisane. Kiedy piszecie nam w komentarzach „w naszym państwie tak się nie da” - to jest to, brak nadziei, to jest pierwsze ograniczające przekonanie. Lekarstwem są nasze opowieści, których niestrudzenie poszukujemy, publikujemy i mamy nadzieję, że je czytacie.
Ale potem wszystko stanęło w miejscu: Dilts zmierzył się z drugim rodzajem „wirusa świadomości” - bezradnością. Tak, oczywiście - powiedziała jego matka - są tacy ludzie. Ale oni są wyjątkowi. Ja taka nie jestem: jestem zwykłą, starą, słabą i schorowaną kobietą. Nie mogę zrobić tego, co oni zrobili, nie mam na to zasobów.
Ale nawet to okazało się możliwe do przezwyciężenia: Robert Dilts, który wierzył, że każdy ma nieograniczone zasoby, przypomniał matce, jak kiedyś ich rodzina żyła biednie, ale ona zawsze znajdowała wyjście z sytuacji, które wydawały się beznadziejne, zgodnie z zasadą „nie bój się, lecz działaj”. Kiedy Patricia Dilts przypomniała sobie po kolei te wszystkie sytuacje, rozchmurzyła się i poczuła lepiej. Ale nie trwało to zbyt długo.
Ostatnią przeszkodą na ich drodze było trzecie i najbardziej nieoczywiste ograniczające przekonanie. Dilts nazwał to „bezwartościowością”.
Jego matka długo nie chciała o tym mówić, ale w końcu powiedziała: Czy pamiętasz swoją babcię, moją matkę? - Tak, oczywiście.
- Pamiętasz, na co zmarła?
- Rak piersi.
- A jej siostra, moja ciotka, na co zmarła?
- Rak przełyku, tak mi się wydaje.
- Bardzo kochałam moją mamę i ciotkę. Nie jestem od nich lepsza. Skoro one zmarły na raka, to dlaczego ja mam się leczyć?
Dilts odkrył, że przywiązanie do rodziny, rodziców i starszych krewnych - ogólnie dobra cecha - może spłatać człowiekowi okrutnego figla. Dla jego matki wyjście z sytuacji, w której zginęła jej własna matka, było równoznaczne ze zdradą. Skoro tak żyli nasi przodkowie, a my ich kochamy, to i my tak będziemy żyć. W skrócie: „nigdy nie żyli dobrze, nie ma po co zaczynać”. Brzmi znajomo?
Pokonanie tej przeszkody było najtrudniejsze. Jednak Robert Dilts zorientował się, jak to zrobić, a teraz i my możemy skorzystać z jego odkrycia.
Zastanów się dobrze - powiedział do matki. Czy chcesz, aby moja siostra, twoja córka, jeśli kiedyś zachoruje na raka, powiedziała: „Jeśli moja matka na to zmarła, to ja też powinnam umrzeć, bo tak bardzo ją kocham”?
- O czym ty mówisz - oburzyła się Patricia Dilts.
- Cóż, daj jej dobry przykład. Jeśli teraz postanowisz wyzdrowieć, to w czasie choroby powie sobie: „Moja mama potrafiła wyzdrowieć i ja też poradzę sobie”.
Zasób do przezwyciężenia bezwartościowości znajduje się w przyszłości. Dzieci naśladują swoich rodziców. Jeśli teraz nie znajdziemy nowego wzorca postępowania, który pozwoli nam przeżyć kolejne 25 lat z przyjemnością i pożytkiem dla siebie i innych, tylko będziemy siedzieć w ławkach i narzekać na życie, pokazując kolejnym pokoleniom beznadzieję, bezradność i bezwartościowość, to nasze dzieci, które nas bardzo kochają, w wieku 50 lat powiedzą sobie: nie jesteśmy lepsi od naszych ojców, którzy w wieku 50 lat stali się starymi ludźmi.
A co do matki Roberta Diltsa, to oczywiście i tak umarła. Wiele lat później i z zupełnie innego powodu.
Główne zdjęcie: storyfox