Ta historia zaczęła się dość zwyczajnie: znalazłam guzik!

Po prostu szłam wzdłuż drogi i znalazłam go. Zobaczyłam coś złotego leżącego w pobliżu, więc szybko to podniosłam i włożyłam do kieszeni, myśląc, że to może być złoty wisiorek - może szczęście do mnie się uśmiechnie!

Przeszłam około dwudziestu metrów od miejsca, w którym go znalazłam i wyciągnęłam z kieszeni. Wytarłam brud - okazało się, że to guzik. Był w złotym kolorze, z trzema dziurkami i wzorkami. Wyglądał bardzo podobnie do złotego guzika, ale nie ma czegoś takiego jak złoty guzik, pomyślałam i włożyłam go z powrotem do kieszeni. Ruszyłam dalej. Miałam dziś wiele rzeczy do zrobienia!

Najpierw muszę udać się do banku i dostarczyć zaświadczenie - mam nadzieję, że dostanę kredyt. Następnie muszę napisać wniosek do Zakładu Energetycznego, a potem z tym wnioskiem udać się do innego urzędu. Wszystko ma związek z prądem, ale są zlokalizowane w różnych częściach miasta. Co za dupek wpadł na ten pomysł? Piszesz wniosek o zdjęcie plomby z licznika na jednym końcu miasta, potem musisz się udać do innej części miasta i błagasz, żeby jak najszybciej przyjechali i zdjęli plombę. Do tego muszę pojechać po indyjski ryż, ale to zostawię na sam koniec.

Ale to już inny temat. Tak czy inaczej, teraz muszę pójść na autobus i pojechać do banku. Rozejrzałam się, było czerwone światło, ale w zasięgu wzroku nie było żadnych samochodów, więc odważnie skierowałam się na przejście dla pieszych. Zanim jeszcze zdążyłam zrobić drugi krok, ktoś zaczął krzyczeć mi do ucha: „Stój, gdzie idziesz, przecież jest czerwone światło”. Zamarłam w przerażeniu, potem obejrzałam się za siebie. Nie było tam nikogo! Byłam sama na przejściu! Kto krzyczał? Może ktoś z tamtego budynku? Chociaż jak ktoś z tamtego budynku mógł mi krzyczeć do ucha, ale nie było innego wytłumaczenia, więc ruszyłam do autobusu.

Kiedy w banku oddawałam wniosek, ktoś szepnął mi do ucha: „Nie rób tego, nie bierz kredytu!”. Rozejrzałam się jeszcze raz. Oczywiście za mną nie było nikogo i wtedy się przestraszyłam.

Nie jest dobrze, gdy słyszysz jakieś głosy, ale nie widzisz, kto mówi. Chyba mam schizofrenię. Było mi smutno i przykro: gdzie jest sprawiedliwość, przecież jeszcze nie zdążyłam wszystkiego zobaczyć na tym świecie, a już miałam schizofrenię. Zrobiło mi się tak smutno, że z oczu popłynęły łzy, a wtedy odezwał się głos: „Dlaczego płaczesz, przecież nie masz schizofrenii, nic ci nie jest i będziesz szczęśliwa, jeśli posłuchasz mnie!”.

Rozejrzałam się, żeby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu i zwróciłam się do tego głosu - jeśli nie jestem schizofreniczką, to kim on jest i skąd się wziął, i dlaczego jest w mojej głowie?

Głos powiedział, że jest wielkim Vasul i nie mieszka w mojej głowie, tylko w guziku, i że teraz będzie ze mną przez jakiś czas, pomagając mi, dopóki nie zmieni moje życie na lepsze!

O rany! Nawet nie wiedziałam, że coś się dzieje z moim życiem! Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Trochę się uspokoiłam, ale nadal martwiłam się o swoje zdrowie psychiczne, więc postanowiłam to sprawdzić.

Odpowiedział, że nie powinnam brać kredytu w banku, tylko zmienić pracę, i że zamiast pracować w szkole lepiej byłoby pracować jako sprzątaczka w trzech biurach, gdyż doskonale wie, gdzie można dostać pracę - będzie dużo wolnego czasu i dwa razy większa pensja. Do tego przyda mi się więcej aktywności fizycznej.

Moja mama była zszokowana, gdy powiedziałam jej o swoich zamiarach. Męczyła mnie całymi dniami, mówiąc, że nie spała po nocach i pomogła mi zdobyć wykształcenie, a ja wybieram pracować jako sprzątaczka. Byłam nieugięta, oczywiście nie bez pomocy Vasula. Miał rację, od razu zauważyłam różnicę! Prawie cały dzień w domu zamiast szkoły, a dwa tygodnie później otrzymałam ponad dwukrotnie większą pensję w porównaniu do pracy jako nauczycielka geografii.

Wkrótce Vasul przypomniał mi, że umowa z lokatorami mieszkającymi w moim mieszkaniu wygasła i dobrze byłoby się tam przeprowadzić! Najpierw oburzyłam się, mówiąc, że potrzebujemy pieniędzy z wynajmu mieszkania, a chytry Vasul zapytał mnie, po co nam one tak bardzo potrzebne, gdzie je wydajemy? No cóż, szczerze powiedziałam mu, że pieniądze idą do mojego brata Krzyśka na spłatę kredytu na samochód, gdyż bez naszej pomocy ciężko mu było spłacać kredyt.

Vasul zaczął się śmiać, a potem powiedział, że Krzysiek w zeszłym tygodniu kupił żonie futro za pół miliona, a ty mieszkasz z mamą, ubierasz się niezbyt fajnie, wyglądasz tak, jakbyś miała 50 lat w wieku trzydziestu pięciu i jest ryzyko, że nigdy nie wyjdziesz za mąż.

Obraziłam się. Przestałam rozmawiać z Vasul'em i udawałam, że go w ogóle nie ma. Jakiś guzik będzie mnie obrażał! Vasul udawał, że nie powiedział nic obraźliwego do mnie i przez pół dnia gwizdał melodię „Panie, ratuj...”.

Wieczorem uświadomiłam sobie, że Vasul miał rację. Zadzwoniłam do lokatorów i poprosiłam o opuszczenie mieszkania, a oni powiedzieli, że już się wyprowadzili i chcą mi oddać klucze w weekend.

Poinformowałam matkę, że przeprowadzam się do własnego mieszkania

Оh! Co tu się zaczęło....

Początkowo mama kłóciła się i przekonywała, mówiąc, że Krzysiek ma rodzinę, ma małego syna, ciężko mu poradzić finansowo i musimy mu pomóc.

Kiedy zwróciłam uwagę, że Krzysiek, sądząc po tym, że kupił żonie futro za pół miliona, nie ma żadnych problemów finansowych, matka powiedziała, że Ewcia zasłużyła na to futro.

No nieźle! Czy ja nie zasługuję na to?! O to właśnie zapytałam moją matkę!

Moja mama powiedziała do mnie: „Czy chcesz myć podłogę w futrze?”.

Skończyło się na tym, że spakowałam swoje rzeczy, rzuciłam mamie klucze do jej mieszkania i wróciłam do siebie – nie ważne, że jest tam mnóstwo śmieci i brudu, poradzę sobie.

W ciągu kolejnych dwóch lat, postępując zgodnie z radami Vasula, wyremontowałam mieszkanie, bardzo schudłam, zmieniłam swoją garderobę, dostałam kolejną pracę, wzięłam kredyt na samochód i poznałam mężczyznę.

Dzisiaj jest moja pierwsza randka. Pytam Vasula w co się ubrać. Vasul poradził mi, żebym założyła po prostu dżinsy, koszulę w kratę i białe trampki, mówiąc, że po prostu pójdziemy do parku i będzie mi wygodnie.

Jest dziś trochę milczący, pomyślałam, więc zapytałam go, czy chce zostać w domu, czy pójść ze mną. Powiedział, że chce poważnie ze mną porozmawiać i że czas pomóc komuś innemu. Rozpłakałam się, zaczęłam szlochać i pytać Vasula, dlaczego zostawia mnie w takim momencie, a on odpowiedział, że teraz wszystko będzie dobrze i wyjdę za mąż, będę miała dzieci i będę szczęśliwa, i że nie powinnam być egoistką, przecież ktoś również potrzebuje jego pomocy.

Przed randką zaniosłam guzik tam, gdzie kazał mi pójść Vasul.

Gdy odchodziłam, odwróciłam się i zobaczyłam, że jakaś szczupła dziewczyna z kucykiem na głowie i w rozciągniętym szarym swetrze podnosi guzik.

Pomyślałam, że ona naprawdę potrzebuje pomocy Vasula!

Główne zdjęcie: fit4brain.com