Znajomy artysta opowiedział pewną historię. W Sylwestra został bez pieniędzy, doszło do nieporozumienia, a nawet kradzieży. Z pracowni skradziono obrazy, klienci nic nie dostali i wydarzyło się jeszcze wiele innych nieprzyjemnych rzeczy. Ten artysta, Waldemar, został bez pieniędzy na święta. Nie miał nawet pieniędzy, żeby kupić coś do jedzenia - w domu był tylko czerstwy chleb i kilka opakowań zupek chińskich. To wszystko.

Oczywiście Waldemar wracał do domu, będąc bardzo zmartwionym. Nikomu nie powiedział o kłopotach - liczy się sukces i dobrobyt, taka jest zasada życia. Wstydził się pożyczać od starszych rodziców. Postanowił przeczekać jeden dzień, następnie pożyczyć od przyjaciela. Namalować przynajmniej jeden obraz, żeby po świętach można było go sprzedać.

Waldemar nie był biedny. Po prostu tak się złożyło. Waldemar szedł do swojego mieszkania przez piękną klatkę schodową ozdobioną świątecznymi lampkami - mieszkał w ładnym domu. Wchodził po schodach i myślał o tym, co zrobić, żeby jak najszybciej zdobyć pieniądze i namalować obrazy. Myślał również o tym, że bardzo chce jeść. Był głodny. Opadły emocje i pojawił się głód. No cóż, w domu jest chleb. Wspaniale!

I wtedy poczuł zapach. To był boski aromat, zaczęła mu cieknąć ślinka. To były zapewne smażone ziemniaki. Wiecie, w zwykłym, nierafinowanym oleju, z cebulką, cudowny aromat, coś niesamowitego.

Na klatce schodowej zazwyczaj nie czuć było w ogóle zapachu jedzenia. Lokatorzy kupowali już gotowe dania, natomiast jeżeli coś gotowali, to nie było tego czuć. Wcale. Być może Waldemar był na tyle głodny, że prawie zemdlał. Jakże to pysznie pachnie! Jakie apetyczne ziemniaki, rumiane, pokrojone, w oleju. Smażona cebulka z ziemniakami ze złotą skórką. W środku ziemniaczki są miękkie...

I wtedy z mieszkania wyszła dziewczyna. Szczupła, wysoka. Ubrana w jakąś kurtkę, a w rękach trzymała worek ze śmieciami. Do tego czuć było aromat smażonych ziemniaków i cebuli...

Dziewczyna krzyknęła ze zdziwienia, gdy zauważyła, że artysta stał tuż przy jej drzwiach i miał zamknięte oczy. Wydawał charakterystyczny dźwięk. Waldemar przeprosił i wytłumaczył, że właśnie ten niesamowity zapach przyciągnął go i pozbawił na chwilę zdrowego rozsądku. Wesołych świąt! Jestem Pani sąsiadem z czwartego piętra. Przepraszam za to, że przestraszyłem!

Dziewczyna westchnęła i powiedziała, że ma na imię Ala. Trzy dni temu zwolniono ją z agencji modelingowej. Nie dostała pieniędzy - obiecywali oddać po świętach. Nie oddali również jej własne rzeczy - Ala mieszkała w kawalerce, która była wynajmowana przez agencję. Powiedzieli, że również oddadzą po świętach. Udało jej się wynająć to mieszkanie, ledwo starczyło, gdyż musiała zapłacić czynsz za dwa miesiące.

To wszystko przez mężczyznę w starszym wieku. Nie chciała z nim lecieć do oceanu. Natomiast teraz nie wie co ma robić. Nie ma gdzie pójść na święta - nie ma przyjaciół w tym mieście. Nie ma pieniędzy by pojechać do mamy. Zresztą po co smucić mamę? Po świętach trzeba zacząć szukać nowej pracy i tyle. W międzyczasie można usmażyć trochę ziemniaków z cebulą.

Waldemar przeszedł się z Alą do śmietnika - jest piękny wieczór, pada śnieg, wszędzie są światełka, wszyscy czekają na święta i przyrządzają różne dania! Wtedy Ala zaprosiła Waldemara na kolację – miała ziemniaki z cebulką. Nie prosił o to, przecież nie wypada! Nawet odmówił, mówiąc: dziękuję, nie jestem głodny! I wtedy jego żołądek zaczął burczeć...

Jedli ziemniaki z cebulą. I z chlebem. Waldemar przyniósł chleb, gdyż Ala go nie kupowała, przecież była modelką. To był wspaniały posiłek, niesamowita kolacja. Pojawiło się uczucie - Waldemar patrzył na dziewczynę i miał wrażenie, że zna ją od dawna. Od dzieciństwa. Od urodzenia. A może nawet jeszcze wcześniej...

Zrobił szkic, przecież jest artystą. Później powstał wspaniały obraz, portret blond dziewczyny, Ali... Ale to było później. Na razie jedli ziemniaki i pili herbatę o północy. To był najszczęśliwszy Sylwester w ich życiu. Najlepszy. Nawet jeśli wszystko zaczynało się niezbyt dobrze...

To się zdarza. Zaczyna się źle. Ale potem zmienia się na lepsze. Takie jest życie. Szczególnie często dobre rzeczy przytrafiają się tym, którzy nie narzekają i nie proszą. I są zadowoleni z tego, co mają. Dzielą się tym z innymi. Nawet jeśli to tylko smażone ziemniaki i czerstwy chleb. To w zupełności wystarczy do szczęścia...

Główne zdjęcie: zazerkalye