Nasze wspaniałe relacje z mężem psuje tylko jedna rzecz: brak dzieci. Niestety badania wykazały, że mój mąż nie może mieć dzieci, więc postanowiliśmy złożyć wniosek o adopcję.

Podczas zbierania mnóstwa różnych zaświadczeń i załatwiania formalności, spotkaliśmy się z rodzicami i powiedzieliśmy im, że Krzysiek, cudowny sześcioletni chłopczyk, wkrótce dołączy do naszej rodziny. Przez kilka ostatnich weekendów zabieraliśmy go z domu dziecka i przywiązaliśmy się do niego tak samo jak on do nas. Przy każdym pożegnaniu zawsze pytał, czy to prawda, że zostaniemy jego rodzicami, i zawsze czekał na nas w sobotę rano, wyglądając przez okno.

Teściowa podczas rozmowy trzymała się za głowę i w żaden sposób nie skomentowała naszej decyzji. Moja mama powiedziała, że podjęliśmy dobrą decyzję i wszystko będzie dobrze. Teść z moim ojcem wypili po kieliszku i też życzyli powodzenia, snując już plany jak to z wnukiem pojadą do domku letniskowego i będą wędkować.

Następnego dnia teściowa zaczęła próbować mnie odwieść od adopcji, powołując się na to, że nic nie wiadomo na temat rodziców Krzyśka i strasząc mnie różnymi problemami, które na nas czekają w przyszłości.

Trwało to przez cały tydzień. Nie wytrzymałam i poskarżyłam się mężowi na to, co mówi jego matka. Po tym, jak zadzwonił do niej i poprosił, żeby się nie wtrącała, dostałam kolejny telefon od teściowej. Zaczęła przeklinać, wyzywać i oskarżać o to, że nie mogę zajść w ciążę.

Nie powiedziałem jej o prawdziwym powodzie i po prostu wyłączyłam telefon. Wtedy moja teściowa wymyśliła coś innego. Nagle miała potrzebę, aby codziennie gdzieś jeździć. Nie mają samochodu, więc mój mąż musiał ją wozić po mieście. Po kilku przejazdach powiedział mi, że „podróżuje” z nimi jakaś córka koleżanki jego matki, która wyraźnie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Moja teściowa kazała jej siadać z przodu obok swojego syna i zachęcała mojego męża do kontaktu z potencjalną partnerką.

Nie mogłam tego wytrzymać, więc zadzwoniłam do teściowej i powiedziałam jej wszystko co o tym sądzę. Nawet nie próbowała ukryć swoich zamiarów - chciała nas skłócić i doprowadzić do rozwodu, a następnie sprawić, by jej syn się ożenił z tą dziewczyna w nadziei, że urodzi mu dziecko.

Mój mąż zdaje sobie sprawę jak ciężko będzie, gdy zabierzemy Krzyśka z domu dziecka. Najprawdopodobniej jego matka nie będzie traktować dziecka jak własnego wnuka, a dzieci od razu potrafią to wyczuć.

Mam nadzieję, że u mojej teściowej zwycięży zdrowy rozsądek. Mąż musi sam wytłumaczyć powód, dla którego wciąż nie zaszłam w ciążę.

Główne zdjęcie: psy-sec