Zaczęliśmy się spotykać, gdy mieliśmy 19 lat. To była wielka miłość, ogień w oczach, zaiskrzyło między nami. Zawsze wiedziałam, że to moja bratnia dusza. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mieszkaliśmy w różnych miastach, widywaliśmy się raz w tygodniu.
Potem wydarzyło się coś przerażającego - zdradził mnie. Ja, głupia, naiwna dziewczyna, wybaczyłam mu. Wytrzymałam rok. Rozpoczęłam inny związek. Mieszkałam z mężczyzną, którego nie kochałam przez 3 lata - nagle znowu się pojawił w moim życiu. Wróciłam. Myślałam, że jesteśmy już dorośli, mądrzejsi. Dziewięć miesięcy później powiedział – „Przepraszam, wolę być sam, lepiej się czuję, musimy się rozstać”.
Byłam w szoku. To bardzo bolało. Rozstaliśmy się.
Po roku znów się pojawił. Było dużo rozmów i znowu uwierzyłam we wszystko co mówił... Wróciliśmy do siebie.
Wszystko dobrze się układało przez 3 lata, w 2021 roku oświadczył mi się, a ja myślałam, że to już, zwyciężyłam, wybrał mnie zamiast bycia singlem. Małżeństwo. Powiedział mi, że to na zawsze. Wiedział, że nie chcę rozwodu.
Dziewięć miesięcy później usłyszałam – „Nie ma już miłości. Rozstajemy się”.
Nic nie mam, ani mieszkania, ani pracy. Mam już 30 lat i nie mam pojęcia co mam robić ze swoim życiem.
Główne zdjęcie: youtube