Pisałam tu już wcześniej swoje wyznanie, a sedno było takie, że po byciu z mężczyzną przez prawie cztery lata, związek nie skończył się szczęśliwie. Chodziło o to, że mój facet często latał tam i z powrotem (ode mnie do wynajętego mieszkania), nie chciał zamieszkać razem na stałe i stworzyć normalnej rodziny. Argumentował, że nie jest przyzwyczajony do mieszkania u kobiety, mieszkanie było wynajęte, a ja miałam swoje własne, więc moim zdaniem logiczne było, że powinien przeprowadzić się do mnie.

Doszłam do wniosku, że były to tylko wymówki z jego strony i po prostu nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności, był wcześniej żonaty, miał dziecko i mówił, że nie chce płacić alimentów na kolejne dziecko. Jednak mimo tego, że znał moje potrzeby w kwestii rodziny, to nadal nie chciał zakończyć ze mną związku, a często zachowywał się jak oprawca i manipulował mną. Doszło do tego, że gdy był pijany, podnosił na mnie rękę. Nie bił mnie pięściami, ale potrafił mnie popchnąć, wystarczająco mocno, żeby się przewróciła. W tym momencie moja cierpliwość się skończyła.

Kiedy emocje już opadły i dopadła mnie samotność, zaczęłam próbować rozpocząć nowy związek. Mam 32 lata, posiadam własne mieszkanie, pracę ze średnimi dochodami. Nie narzekam na swój wygląd, mam wykształcenie, chociaż nie pracuję w swojej branży. Poznałam mężczyznę o rok młodszego. Spodobał mi się jego wygląd i jest dla mnie miły. Jednak nie ma nic - nie ma mieszkania, samochodu, nie ma odpowiedniej pracy i mieszka ze swoją matką w wynajętym mieszkaniu. Ma też dwójkę dzieci z dwoma różnymi kobietami.

Nie uganiam się za bogatymi, ale mimo wszystko uważam, że mężczyzna po trzydziestce powinien bardziej stabilnie stać na nogach. Swoją drogą, mój ex też nie miał własnego mieszkania i miał dziecko z pierwszego małżeństwa, ale miał dwa samochody, nigdy nie był zależny od rodziców i zawsze był odpowiedzialny.

Z mężczyznami, którzy więcej zarabiają trudno mi się dogadać, bo ich samoocena zazwyczaj sięga zenitu. Większość z nich proponuje seks na pierwszej randce. A facet, z którym teraz się spotykam jest ich przeciwieństwem - jest delikatny, miły, daje mi kwiaty, niczego nie narzuca.

Nie wiem, jaką decyzję podjąć. Zakończyć tę relację zanim nabierze rozpędu czy dać mu szansę i zobaczyć co z tego wyjdzie? Wiem, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze, a bardziej liczy się charakter, ale żyjemy w świecie materialnym, a problemy finansowe zawsze odbijają się na zachowaniu danej osoby.

Główne zdjęcie: youtube