Siedziałyśmy z córką, płakałyśmy. Zostałyśmy porzucone. Zarówno ona, jak i ja. W odstępie dwóch dni. Zostawił ją chłopak, mnie - mąż. To są tchórze. Nie mieli nawet odwagi powiedzieć o tym. Ania dostała wiadomość na portalu społecznościowym. Ja dostałam SMS-a. SMS-a! Po 20 latach małżeństwa. Żałosny SMS. Nie zasługiwałam nawet na rozmowę.

Mąż przyjechał dwie godziny po wysłanej wiadomości. Spakował swoje rzeczy. Wyszedł. Chłopak Ani zniknął dwa dni wcześniej, gdy nikogo nie było w domu. Płakałyśmy przez godzinę. Potem zaczęłyśmy myśleć, co robić.

- Zmienić zamki. Mój były zabrał ze sobą klucze. Razem ze swoimi rzeczami.

Zastanowiłam się. Ania ma rację. Zmieniłyśmy.

- Mamo, może wyrzucimy wszystko? Zarówno ojca jak i mojego byłego, to co pozostawili?

Spakowałyśmy do kilku worków. Wyrzuciłyśmy. Naczynia przejrzałyśmy. Nie potrzebowałyśmy tylu garnków i patelni na dwie osoby. Resztę oddałyśmy sąsiadom. Narzędzia męża zostały sprzedane. Wszystko w ilościach hurtowych. Przykleiłyśmy deskę WC. Wieczorami oglądałyśmy filmy. Zajadałyśmy się lodami. Robiłyśmy sałatki. Chodziłyśmy na spacery. Cisza i spokój w domu. Rachunki się zmniejszyły. Toaleta zawsze była wolna. Zakupy były robione o wiele rzadziej. Adoptowałyśmy kota. Mąż miał alergię.

Trzeba ruszyć dalej z naszym życiem. Ania jest jeszcze młoda. Ma dopiero dziewiętnaście lat. Ja mam czterdzieści. Życie dopiero się zaczyna. Złożyłam pozew o rozwód. Mąż wymeldował się z mojego mieszkania w zamian za to, że nie będę dzielić z nim samochodu. Chwalił się swoją kobietą, która jest tylko trzy lata starsza od naszej córki. Przeżyłam. Miałam rodzinę, teraz już nie mam. To się zdarza.

Pół roku później Ania umówiła się na randkę. Ja pracowałam. Rozwiodłam się. Przestałam myśleć o byłym mężu. Siłownia. Dobry fryzjer. Szefowie doceniali entuzjazm w pracy. Życie dobrze się układało. Mąż wrócił. Nawet nie minęło pół roku od momentu rozwodu. Wrócił ze swoimi rzeczami. Kochanka nie doceniła 40-letniego mężczyzny.

Mąż odszedł? To wina żony. Nie zwracała uwagi. Mąż baluje? To wina żony. Pije? Bije? Nie pracuje? To wina żony. Sama na to pozwoliła.

Nie wpuściłam do środka. Po co? Córka mnie popiera, nie chce więcej widzieć tego zdrajcy. Ale wszyscy wokół mnie czekają, aż się opamiętam. Matka czeka. Mówi, że nie poradzę sobie sama. Moja teściowa czeka. Mówi, że jeśli przegapię swoją szansę, to on znajdzie sobie kogoś innego. Moja siostra czeka. Mówi, że nikomu nie jestem potrzebna w wieku czterdziestu lat.

Zabalował? No i co z tego! Zdradził? Przecież wszystko zrozumiał! Wrócił! Powinnam być szczęśliwa! Ale nie jestem szczęśliwa.

- Przecież jesteście rodziną! - wszyscy mówią. Nawet koledzy.

Mylą się. Jesteśmy sobie obcy. Jesteśmy po rozwodzie. Nie ma czegoś takiego jak byłe dziecko. Natomiast były małżonek jak najbardziej.

- Czy jesteś gotowa zapomnieć o wszystkich dwudziestu latach małżeństwa z powodu jakiegoś błędu? - dziwi się mój były mąż.

Jestem. Mogłabym wybaczyć gdyby zabalował. Ale dowiedzieć się o rozwodzie poprzez SMS-a: „Musimy się rozwieść, zakochałem się w kimś innym” - nie. Tego nie mogę wybaczyć. Nie miał odwagi usiąść i porozmawiać. Spojrzeć mi w oczy. Opowiedzieć o wszystkim. Traktuje mnie jak głupią dziewczynkę. Po 20 latach małżeństwa. Nie. Nie wybaczę mu.

Główne zdjęcie: youtube