...Ada gotowała przez cały ranek. Sałatki, dania główne, pokroiła sery i wędliny. Tort zrobiła dzień wcześniej, teraz tylko go udekorowała.

Godziny spędzone w kuchni wyczerpały kobietę do granic możliwości. Gdy wreszcie wszystko zrobiła, zdjęła znienawidzony fartuch, przebrała się w dżinsy i wygodną bluzę i wyjęła torbę z rzeczami, którą spakowała kilka dni temu...

Jej mąż, spełniwszy rano swój obowiązek, jakim było wyniesienie śmieci, siedział w swoim gabinecie i przeglądał różne papiery. Ada już od dawna przyzwyczaiła się do tego widoku. Właściwie tylko to interesowało Arka. Nie z tego świata - powiedzieliby kiedyś o takim człowieku. Dla niego istniała tylko nauka - lichenologia. Uwielbiał badania nad porostami, w tym celu mógł w każdej chwili spakować rzeczy i pojechać w dowolne miejsce na świecie... O istnieniu Ady przypominał sobie dopiero wtedy, gdy czuł się głodny.

Otwierając drzwi do gabinetu, Ada powiedziała:

- Arek, odchodzę.

Mąż, nie patrząc nawet na nią, wymamrotał:

- Dobrze, ale nie na długo. Właśnie kończę, możemy za chwilę siadać do stołu.

Ada powiedziała ze zmęczeniem:

- Nie rozumiesz, Arek. Odchodzę. Na dobre. Mam dość życia cudzym życiem ze zwykłego poczucia obowiązku. Dziewczynki są dorosłe, mają własne rodziny. Dotrzymałam obietnicy. Nic mnie tu już nie trzyma - zamknęła drzwi gabinetu i znalazła się w przedpokoju.

Arek wyszedł za nią, próbował coś powiedzieć. Ada jednak mu przerwała:

- Wszystko jest gotowe. Danie główne jest w piekarniku. Życzę Ci wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku.

Wyszła z mieszkania. 31 grudnia, godzina dwudziesta.

„Powinnaś wyjść za mąż za Arka i być matką dla moich wnuczek!”.

Ada urodziła się w rodzinie, w której była już jedna córka. Michalina była małym aniołkiem - tak nazywali ją wszyscy wokół. Jej rodzice nie mogli się nacieszyć swoją córeczką, w której wszystko było idealne: wygląd, charakter, była uzdolniona. Michalina była bezproblemowym dzieckiem. Nigdy nie zachowywała się źle ani wyzywająco, znajdowała spokojne hobby: robiła bransoletki z koralików, rysowała, uwielbiała robić zdjęcia. Narodziny kolejnej córki nie były częścią planów tej pary...

Jednak gdy Michalina miała dziewięć lat, Barbara z przerażeniem zorientowała się, że znów jest w ciąży... Jej mąż, znany paleontolog, liczący na narodziny syna, wyraźnie zabronił żonie nawet myśleć o aborcji. I tak oto na świat przyszła Ada...

Ponieważ nie była chłopcem, nie mogła zainteresować ojca. Jednakże ojciec zmarł, gdy najmłodsza córka była jeszcze bardzo mała - był znacznie starszy od Barbary. Ona z kolei nie chciała mieć więcej dzieci, poza ukochaną Michaliną. Ada nikomu nie była potrzebna w rodzinie. Tylko jej starsza siostra szczerze ją kochała... Ada odpowiedziała na tę siostrzaną miłość z całą swoją dziecięcą wzajemnością.

Ada bardzo się różniła od Michaliny. Nie była zbyt ładna, miała trudny charakter. W przeciwieństwie do swojej siostry nie miała przyjaciół. Jej jedyną pasją było czytanie. To właśnie z książek Ada czerpała wszystkie inspiracje dotyczące życia. Jej ulubioną bohaterką była Scarlett O'Hara, więc spędzała długie, samotne wieczory zastanawiając się nad jej losem...

Natomiast Michalina miała dużo przyjaciół, zawsze była mile widziana wśród innych młodych ludzi i od razu znajdowała się w centrum zainteresowania mężczyzn. Jednak jej matka, Barbara, już dawno wybrała dla niej męża. Syn ich znajomych, wykształcony i dobrze wychowany młody człowiek, idealnie nadawał się do tego, by zostać jej mężem. Zarówno Michalina, jak i Arkadiusz postrzegali swoje przyszłe małżeństwo jako coś nieuniknionego. Dlatego też nikt z ich licznych znajomych nie był zaskoczony otrzymaniem zaproszenia na ślub...

Michalina zaczęła urządzać nowy dom. Ada spędzała teraz większość czasu u siostry. Ich matka, Barbara, zdawała się nie zauważać nieobecności najmłodszej córki...

Była już na pierwszym roku studiów, gdy jej starsza siostra przekazała jej dobrą nowinę - wkrótce z Arkiem zostaną rodzicami córeczek. Ada była niemniej podekscytowana tą wiadomością niż jej siostra.

Poród był trudny. Pomimo tego, że Barbara zaangażowała wszystkie swoje znajomości, jednak dzień po narodzinach dzieci Michalina zmarła. Odeszła jedyna osoba, dla której Ada była bardzo ważną osobą w tym życiu...

Dziewiątego dnia po śmierci siostry do pokoju Ady weszła jej matka. Nie nazywając nawet córki po imieniu, powiedziała:

- Powinnaś wyjść za mąż za Arka i być matką dla moich wnuczek!

„Nie jestem Michaliną, mamo! Mam na imię Ada!”.

Trudno powiedzieć, co było wówczas decydujące przy podejmowaniu tej decyzji. Czy był to moralny niepokój Ady, tęsknota za siostrą, poczucie obowiązku zaczerpnięte z literatury klasycznej, czy też szczera troska o siostrzenice, które zostały bez matki. Ada zgodziła się. Arek, najwyraźniej czując coś podobnego, również przyjął propozycję teściowej jako jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji. Wkrótce Ada została żoną męża swojej zmarłej siostry...

Dziewczynki były niespokojne i często chorowały. Ada poświęciła się opiece nad nimi. Musiała zapomnieć o studiach. Gdy bliźniaczki podrosły, Barbara nalegała, by nazywały Adę ciocią. „Wasza mamusia, Michalina, jest w niebie, patrzy na was i się uśmiecha. Ciocia Ada to tylko siostra waszej matki, Michaliny” - powtarzała babcia swoim wnuczkom. I nawet nie dostrzegała, jak bardzo to „tylko” raniło jej najmłodszą córkę...

Czas mijał, dziewczynki dorastały. Barbara była już stara... Nadszedł moment, w którym poczuła, że niedługo straci zdrowy rozsądek... Ostatnią rzeczą, jaką zrobiła, będąc jeszcze przy zdrowych zmysłach, była zamiana swojego dużego mieszkania na dwa „dwupokojowe” i zapisanie w spadku wnuczkom. W testamencie nie było żadnej wzmianki o jej najmłodszej córce...

Ada zabrała matkę do siebie. Opiekowała się nią - zmieniała pieluchy, myła ją, karmiła z łyżeczki... Barbara przez większość dnia przebywała we własnym świecie i nie sprawiała rodzinie żadnych kłopotów. Ale co jakiś czas zaczynać płakać, wołając swoją zmarłą córkę, czepiając się ręki Ady, gdy ta próbowała ją uspokoić, nazywając młodszą córkę Michaliną... W takich chwilach Ada miała ochotę potrząsnąć matką, nawet uderzyć... Pewnego dnia, nie mogąc już dłużej tego znieść, krzyknęła:

- Nie jestem Michaliną, mamo! Mam na imię Ada!

Ale spojrzenie matki, skierowane na nią, było puste... Nadal nie widziała Ady...

Dopiero tuż przed śmiercią Barbara, wzięła córkę za rękę i patrząc jej prosto w oczy, wyszeptała:

- Ada, proszę, obiecaj mi, że nie zostawisz dziewczynek, że je wychowasz, wykształcisz, wydasz za mąż…

Ada zrobiła to, obiecała…

„Chcę przynajmniej coś zrobić dla siebie”.

Po pochowaniu matki, Ada nagle... postanowiła pójść na studia. Arek był bardzo zaskoczony decyzją żony.

- Ada, dlaczego chcesz to zrobić? - zapytał. - Zdobędziesz dyplom, a co potem? Czy naprawdę będziesz pracować? Nic nam nie potrzeba, nie ograniczam twoich wydatków... Zajmij się domem, dziewczynkami, odpoczywaj,.. Przecież w ten sposób żyją prawie wszystkie żony moich znajomych. O takim życiu marzy większość kobiet! Pomyśl o tym, kochana, i nie bądź głupia.

Ada odpowiedziała ze zmęczeniem:

- Chcę przynajmniej coś zrobić dla siebie, Arek. Nie dla mojej matki, nie dla mojej siostry czy dzieci - dla siebie. Ja też tu jestem. Chociaż, myślę, że za chwilę to wszystko może się zmienić...

Mąż w odpowiedzi wzruszył ramionami. Najwyraźniej nawet nie rozumiał, o czym mówi jego żona...

Wkrótce Arek wyruszył na kolejną wyprawę, Ada poszła na studia zaoczne... Zdecydowała się zostać psychologiem. Cztery lata później kobieta została certyfikowanym specjalistą. Jeden z wykładowców Ady zaproponował jej pracę w swojej klinice. Ta praca pomogła odzyskać jej radość z życia, której tak bardzo brakowało przez te wszystkie lata...

Dziewczyny wyrosły, skończyły szkołę i zostały studentkami. Trzy lata później zapoznały Arka z Adą ze swoimi narzeczonymi. Dwa wesela na raz - marzenie sióstr się spełniło. Teraz zaś mieszkanie pary było puste. Ada w końcu zrozumiała, że Arek to zupełnie obcy dla niej człowiek. Świadomość, że jej życie zmierza donikąd, doprowadzała kobietę do rozpaczy. Czuła, że niebawem będzie już za późno, by cokolwiek zmienić.

... Wychodząc z klatki z torbą podróżną w rękach, 41-letnia Ada wzięła głęboki wdech. Czekało na nią małe wynajęte mieszkanie, noc sylwestrowa w samotności z zamówioną wcześniej pizzą, potem ulubiona praca, ulubione książki, może nowe znajomości. Zupełnie inne życie. W tym życiu będzie sobą. Po prostu Adą.

Główne zdjęcie: youtube