Pewnego dnia, przed weekendem, zadzwoniłem do mojego przyjaciela Kuby i chciałem zaprosić go wraz z żoną do naszego domku letniskowego, aby zrobić grilla, porozmawiać i spędzić czas w miłym towarzystwie.

Kuba z radością zgodził się na moją propozycję, przez chwilę rozmawialiśmy przez telefon o szczegółach zbliżającego się weekendu, po czym, gdy rozmowa dobiegła końca, mój telefon się zawiesił, podczas gdy urządzenie mojego przyjaciela wciąż było włączone i usłyszałem, jak rozmawia ze swoją żoną o mnie i mojej rodzinie.

Przyjaciele mówili o nas niezbyt miłe rzeczy, mnie nazywali jeleniem, a moją żonę małpą, nasz dom na wsi uważali za ruinę. Poza tym krytykowali nas, że zostaliśmy rodzicami czwórki dzieci, nazywając nas głupimi i nieodpowiedzialnymi (Kuba wraz z żona nie mieli dzieci). Następnie ci ludzie mówili o tym, że trzeba kupić coś bardzo taniego, aby dobrze się najeść prawie że za darmo.

Wraz z żoną byliśmy zszokowani tym co usłyszeliśmy, uważaliśmy tych ludzi za naszych przyjaciół i nie mieliśmy pojęcia co naprawdę o nas myślą. Naszą pierwszą myślą było odwołanie spotkania w domku letniskowym i nie komunikowanie się więcej z tymi „przyjaciółmi”, ale po przemyśleniu, postanowiliśmy z żoną dać im nauczkę i zaczęliśmy udawać, że nic się nie stało.

W weekend, jak się umówiliśmy, Kuba wraz z żoną przyjechali do naszego domku letniskowego. Kiedy zobaczyli nasze dzieci, to zaczęli się uśmiechać i z nimi rozmawiać, próbując pokazać jak bardzo lubią dzieci. Mogliśmy tylko podziwiać to, jak dobrze udaje im się kłamać.

- Dlaczego nie macie własnych dzieci? Przecież nie jesteście już młodzi, czy macie problemy zdrowotne?

- My się nie spieszymy, chcemy żyć dla siebie.

- Dajcie spokój, powiedzcie szczerze, pewnie myślicie, że w dzisiejszych czasach tylko głupie i nieodpowiedzialne jelenie i małpy mają dzieci, prawda?

Kiedy nasi goście to usłyszeli, od razu spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, ale zamilkli.

Kuba z żona przynieśli rybę w puszce i pudełko czekoladek.

- Czy kupiliście rybę w puszce i słodycze na wyprzedaży? - zapytałem. Kuba w odpowiedzi wymamrotał coś niezrozumiałego.

- Kochani, to wszystko jest zrozumiałe, czasy są jakie są - powiedziałem do ponurych gości - ale powinniście zrozumieć nas, nasz domek wygląda jak ruina i potrzebujemy pomocników w ogrodzie. Zróbmy tak: my przygotowujemy wszystko do jedzenia, a wy pomożecie przy ogrodzie. Chodźcie, pokażę wam, gdzie trzymamy wszystkie narzędzia.

Na początku Kuba z żoną myśleli, że to żart, ale ciągle mówiłem o tym, że potrzebujemy pomocy w domu, szczegółowo opisując co trzeba zrobić. Jednocześnie zacząłem przyrządzać mięso, pokazując im, że nie potrzebuję w tym pomocy Kuby. Nie zastanawiając się długo, nasi goście znaleźli jakąś głupią wymówkę i powołując się na pilne sprawy, wyjechali z powrotem do miasta.

Nie wiem, czy zdali sobie sprawę, że podsłuchałem ich rozmowę przez telefon, ale od tamtej pory przestaliśmy się z nimi komunikować.

Główne zdjęcie: youtube