- Przez pierwsze trzy tygodnie po tym, jak synowa z dzieckiem wróciła ze szpitala do domu, wszystko było dobrze. Później synowa stwierdziła, że jest zmęczona i nie ma na nic czasu. Andrzej odżywia się gotowymi daniami mrożonymi i makaronem. Ona nie potrafi nawet podgrzać mu jedzenia. Czy możesz to sobie wyobrazić? - skarży się Pani Halina, która ma 56 lat.
Teściowa jest przekonana, że małe, zdrowe dziecko nie może wymagać dużo czasu. Uważa, że synowa jest leniwa. Uważa też, że kupili dużo nowych urządzeń, zabawek i innych gadżetów. Teściowa widziała niemowlę, to spokojne dziecko, więc nie chodzi tu wcale o niego. Jak można zostawić męża bez kolacji? To jest dopiero bezczelność!
Syn kobiety ma 30 lat. Miesiąc temu został ojcem. Przez pierwszy tydzień po urodzeniu syna był w domu, a potem wrócił do pracy. Aleksandra radziła sobie sama, gdyż nie było sensu czekać na pomoc rodziców - oni też pracują.
Andrzej jest pewien, że jego żona nie potrzebuje pomocy. Mówi, że dziecko rzadko płacze i nie trzeba ciągle się nim zajmować. Po prostu wystarczy go nakarmić, pójść na spacer, później wykąpać - wszyscy to robią! Mężczyzna nie widzi nic więcej oprócz czubka własnego nosa i uważa, że Aleksandra jest leniwa, ponieważ ma wystarczająco dużo wolnego czasu.
- Syn nie zostaje długo w pracy. Przecież w domu jest małe dziecko. Wraca do domu by szybko zjeść, lecz nic nie jest przygotowane. Wyobrażasz sobie, żona nie miała czasu! - Pani Halina jest oburzona.
Dziecko na początku tylko spało i jadło, więc młoda matka dobrze sobie radziła. Potem dziecko zaczęło domagać się większej uwagi, było kapryśne i płakało. Andrzej wracał z pracy, lecz kolacja nie była gotowa. Andrzej nie przejmował się tym długo - postanowił zamawiać sobie jedzenie, ponieważ miał już dość makaronów, parówek i pierogów.
Tylko w czym tkwi problem? Problem polega na tym, że głowa rodziny zamawia jedzenie tylko dla siebie.
- Wynajmują mieszkanie i oszczędzają by wziąć kredyt hipoteczny. Pieniądze z zasiłku macierzyńskiego pozostawiają nietknięte - odkładają je. Żyli głównie z pensji Andrzeja, choć czasem brali pieniądze ze skarbonki. Jeśli jednak zaczną codziennie zamawiać jedzenie, ich oszczędności szybko znikną - narzeka teściowa.
Kiedy Aleksandra obserwowała, jak jej mąż zajada się jedzeniem z restauracji, była w szoku. Wtedy Andrzej wytłumaczył, że zamówił tylko dla siebie, ponieważ nie jest to takie tanie. Po pracy nie chce mu się nic gotować, więc, jego zdaniem, nie ma innego wyjścia jak zamówić sobie jedzenie.
Chętnie jadłby domowe jedzenie, gdyby było cokolwiek zrobione. Aleksandra się dziwi, że jej mąż zachowuje się w ten sposób. Jak można zamówić tylko dla jednej osoby i jeść przy niej? To jest brak szacunku!
Czy Andrzej postępuje właściwie? Czy tak trudno jest mu zrobić szybką zupę? Czy może chce dać żonie nauczkę? Czy nie jest głupotą zamawianie jedzenia tylko dla jednej osoby, gdy para mieszka razem?
Główne zdjęcie: youtube