Razem z mężem wiemy, że jego rodzice mają pieniądze. Oni z kolei doskonale wiedzą, że od tak dawna marzymy o własnym mieszkaniu i nie chcą nam pomóc. Nie rozumiem, jak mogą być tak skąpi?

Wyszłam za mąż za syna zamożnych rodziców. Ale to oczywiście nie był czynnik decydujący. Kochałam tego człowieka i dlatego postanowiłam związać z nim swoje życie.

Nie mieszkaliśmy razem z jego rodzicami, chcieliśmy niezależności. Od samego początku postawiliśmy sobie za cel kupno własnego domu, więc oszczędzaliśmy na wszystkim. Oboje pracowaliśmy.

Jego rodzice doskonale widzieli, że od kilku lat odmawialiśmy sobie wakacji i dużych zakupów.

Jednak bez względu na to, jak bardzo się staraliśmy, nie mogliśmy zaoszczędzić nawet na zaliczkę na poczet naszego kredytu. Odkładaliśmy nawet posiadanie dzieci, bo nie mieliśmy własnego mieszkania.

Pewnego dnia odwiedziliśmy rodziców mojego męża. Po raz kolejny zapytali, kiedy damy im wnuka lub wnuczkę. Odpowiedziałam, że jak tylko będziemy mogli kupić własne mieszkanie. Ale nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy na zaliczkę. Moje nakierowanie na temat wydawało się sensowne dla każdego, ale nie dla mojej teściowej. Ona tylko współczująco potrząsnęła głową.

Miesiąc później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie planowaliśmy tego, ale stało się. Postanowiłam zwrócić się bezpośrednio do rodziców męża o pieniądze. Razem z mężem przekazaliśmy im wiadomość, że niedługo zostaną dziadkami.

Ich radość nie miała granic i śmiało zapytałam, czy mogliby nam pomóc z zaliczką na kredyt. Wtedy moja teściowa zmieniła wyraz twarzy i z niewinnym, anielskim spojrzeniem zapytała, skąd mają wziąć na to pieniądze?

A przecież doskonale wiem, że mają te pieniądze. Ojciec mojego męża właśnie zmienia samochód i odkłada na nowiutkiego Jeepa. Nie kłóciłam się ani nie denerwowałam, nie chciałam zaszkodzić dziecku, ale uraziło mnie to.

A potem powiedziałam mężowi, że nie pozwolę jego rodzicom zobaczyć naszego dziecka. Jak tak można? Czy samochód jest ważniejszy od dobra własnego syna i wnuka czy wnuczki? Nie chcę, żeby moje dziecko miało takich krewnych.

Dziewięć miesięcy przeleciało szybko. Już na dniach miałam urodzić. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że rodzice męża zmienią zdanie i przywieziemy dziecko już do swojego mieszkania. Ale tak się chyba nie stanie, przynajmniej nie przez najbliższe pół roku.

Myślę, że uda nam się zaoszczędzić i wziąć kredyt. Ale moje pragnienie, aby powstrzymać krewnych od kontaktowania się z moim dzieckiem, staje się silniejsze każdego dnia. Nie potrzebujemy takich dziadków. Nie mówcie mi, że trzeba ich zrozumieć i wybaczyć. Nie mogę zrozumieć, jak samochód może być ważniejszy od pomocy własnemu synowi?

Główne zdjęcie: brainum