Pewnego ranka wyszłam na podwórko i zauważyłam u sąsiadki starszą kobietę. Była przygarbiona i siedziała pod markizą na ławeczce. Najwyraźniej zasnęła na świeżym powietrzu.

Wydało mi się to dziwne, gdyż sąsiadka nie miała żadnych krewnych. Nie mieli z mężem dzieci, zaś jej mąż zmarł rok temu po długiej chorobie. Oczywiście, była smutna i nudziło jej się samej. Została sama na starość. Ale nie była jeszcze na tyle stara, by rozpaczać. Musiała zaakceptować ten stan rzeczy.

Poszłam do domu sąsiadki, żeby dowiedzieć się czegoś o tej kobiecie. Starsza pani była dobrze wychowana, ale niewiele ze mną rozmawiała. Sąsiadka powiedziała mi w tajemnicy, że jest zestresowana. Syn wyrzekł się Pani Beci, więc najlepiej było jej nie dokuczać.

Całe życie pracowała w filharmonii. Jej mąż jest profesorem. Jest wykładowcą. Była świadoma jego związków ze studentkami, lecz nie chciała niszczyć rodziny. Dlatego milczała i nie robiła awantur.

Jej jedyny syn i praca pochłaniały większość jej czasu. Pracowała również w domu ucząc muzyki.

Jej syn dorósł, skończył studia i ożenił się. Urodziła się wnuczka, którą bardzo kochała. Wtedy jej mąż postanowił zostawić ją dla innej kobiety, ale nie chciał wziąć rozwodu.

Syn z żona pracowali, rozwijali swój biznes, dlatego nie odwiedzali jej zbyt często. Ale zostawiali jej wnuczkę. Starość przyszła nagle. Nastał moment, kiedy mąż został wyrzucony przez swoją kochankę i wrócił do niej. Po młodej kobiecie żona wydała mu się staruszką i to strasznie mu się nie podobało. Trudno mu było przebywać obok niej. Ciągle miał nadzieję, że znajdzie sobie kogoś młodszego.

W tym czasie syn miał już swój własny dom. Był duży i przestronny. Ojciec zaczął go prosić, żeby zabrał do siebie matkę. Syn nie miał nic przeciwko. Jego córka również uwielbiała swoją babcię. Jednak żona...

Nie zgodziła się, aby jakaś staruszka mieszkała w jej domu. Syn na początku nakrzyczał na żonę, ponieważ to o jego matce mowa, więc zdecydował, że będzie z nimi mieszkać.

W porządku. Tylko niech ojciec przepisze swoje mieszkanie na wnuczkę. Na wypadek, gdyby związał się z kimś innym i wtedy nie dostaniemy jego mieszkania.

Aby zadowolić żonę, syn porozmawiał z ojcem i ten obiecał, że przepisze mieszkanie na wnuczkę.

Pani Becia musiała się przeprowadzić do syna. W sumie nie było w tym nic złego - świeże powietrze, przyroda, rodzina. Jej mąż nie rozpaczał zbyt długo - wkrótce znalazł sobie kolejną kochankę. Nie spieszył się jednak z rozwodem.

Żona nadal narzekała i okropnie się zachowywała wobec teściowej. Siedziała w domu i ciągle próbowała upokorzyć staruszkę, krzyczała na nią, podnosiła rękę. Matka nic nie mówiła synowi. Wnuczka zaczęła robić to samo co jej matka. Po takim zachowaniu Pani Becia wpadła w histerię i zażądała, żeby syn zawiózł ją do jej własnego domu.

Syn zadzwonił do ojca, ale ten stanowczo odmówił przyjęcia matki - już mieszkał z kimś innym. Córka i jego żona nalegały, by babcia mieszkała gdzie indziej. Postanowił zawieźć ją do domu seniora. Dowiedziała się o tym moja sąsiadka. Jak się okazało, znała staruszkę od dawna. W końcu zrobiło jej się żal Pani Beci, więc załatwiła, żeby syn przywiózł swoją matkę do niej. Obiecał, że będzie regularnie dawał jej pieniądze. Poprosił też, by regularnie do niego dzwoniła.

Przywiózł swoją matkę. Spodobały mu się warunki. Obiecał, że będzie przyjeżdżał jak najczęściej. No cóż, to się jeszcze okaże. Tak to czasem bywa, gdy ktoś bierze na siebie odpowiedzialność za cudzą rodzinę, która nie jest potrzebna swoim bliskim. Dokąd staruszka ma pójść? Życie jest jak bumerang - co od ciebie wyjdzie, to do ciebie wróci. Rodzicami należy się opiekować.

Bądźcie życzliwi, bardziej ludzcy i mili dla swoich bliskich.

Główne zdjęcie: youtube