- ...Wcześniej nie było badań DNA, ludzie żyli normalnie! - powiedziała ostatnio moja znajoma. - Wielu ludzi nie znało prawdy, mówisz? Komu jest potrzebna ta prawda? Po co? Przecież ojcem jest nie ten kto spłodził, lecz ten co wychował!

Opowiedziała ciekawą historię związaną z tym tematem.

...Była pewna młoda rodzina - mama, tata i pięcioletni synek. Dobrze im się żyło razem. Ojciec kochał swojego synka, robił dla niego wszystko. Babcie i dziadki chciały spędzać jak najwięcej czasu ze swoim wnukiem. Jednak dziecko na coś zachorowało. Lekarz długo nie mógł zdiagnozować choroby, były wykonywane różne badania, jednak to nie przyczyniło się do sprecyzowania diagnozy. Rodzina dostała skierowanie do wąskich specjalistów, w pewnym momencie trafiły do genetyków.

Lekarze zaczęli pytać o choroby genetyczne. Czy ktoś w rodzinie chorował? Matka, ojciec? Może dziadkowie? Dalecy krewni? Ktokolwiek w rodzinie?

- Nie! - zapewniali młodzi rodzice, pytając również u swoich rodziców. - Nikt nie miał takich objawów! Pierwszy raz słyszymy o czymś takim!

- Nie mogę w to uwierzyć! - Lekarz odpowiadał. - To pierwszy przypadek w mojej praktyce... Cóż, w teorii wszystko jest możliwe, oczywiście, ale nigdy nie widziałem takiej choroby, która wcześniej nie ujawniła się u kogokolwiek w rodzinie! Chodzi o to, że nie może tak po prostu się pojawić. Dziwne, bardzo dziwne... To jest wyjątkowy przypadek! Czy jesteście pewni...? No dobrze... Ale to niesamowite...

Byli zmuszeni odwiedzić sporo lekarzy i każdy pytał o to samo: „Ktoś w rodzinie miał takie objawy...? Przecież to niemożliwe, żeby nikt nie chorował!”.

To wszystko wkurzyło młodego ojca, że nie szczędząc pieniędzy, poszedł i zrobił test DNA, nie informując o tym nikogo. Wynik zaszokował całą rodzinę. Cóż, pewnie już się domyśliliście - to nie on był ojcem tego dziecka.

Żona ze łzami w oczach wyznała, że zdradziła go. Ale to było dawno temu i jeden jedyny raz...

...Awantura, rozwód, wysokie ciśnienie u babci, stan przedzawałowy u teściowej, mały chłopiec nie może zrozumieć, dlaczego tata, z którym jeszcze tydzień temu żartował i się bawił, „już z nami nie mieszka” i nie chce z nim nawet rozmawiać przez telefon. I dlaczego babcia Zosia i dziadek Andrzej nie są już jego babcią i dziadkiem...

- Gdyby nie ten test, wszystko byłoby dobrze, nie trzeba było się martwić! - podsumowała znajoma. - Powiedz mi, po co on to zrobił? Żeby poznać prawdę? - No właśnie, poznał. Czy uszczęśliwiła go? Czy dzięki niej stał się szczęśliwszy? - Nie! Rodzina się rozpadła! Siedem osób, w tym dziadkowie, nie wiedzą co mają robić! Dziecko bez ojca, żona bez męża...!

Może testy DNA nie są tak naprawdę dobrym rozwiązaniem? Ojciec miałby przez jakiś czas wątpliwości, a potem by się uspokoił. Albo nie, ciągle by o tym myślał, jednak pozostał w rodzinie. Gdyby żona wyparła się wszystkiego, mówiąc: „Ja nic nie wiem”, to byłoby dobrze. Tym bardziej, że lekarze mówili, że w życiu wszystko może się zdarzyć, przynajmniej w teorii. Z czasem zapomnieliby o tej historii.

Czy lepiej w takich przypadkach znać prawdę, czy nie, bo wiążą się z tym same problemy?

Główne zdjęcie: youtube