- Kochana, przyjedź wieczorem, proszę. Nie poradzę sobie bez ciebie.

- Mamo, jestem zawalona pracą! Mam już dość tego twojego zrzędzenia. Niech ci będzie, przyjadę!

Aż zapłakałam urażona i zrozpaczona jednocześnie. Przypomniałam sobie, jak ciężko było wychowywać córkę w pojedynkę. Poświęciłam jej całe życie, a teraz tak wygląda wdzięczność? Nigdy niczego nie odmawiałam Darii. Chyba za bardzo ją rozpieściłam...

Wyrosła na egoistkę, a ja nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Kiedy moja córka miała 11 lat, zaczęłam spotykać się z mężczyzną. Córka dowiedziała się o tym i odstawiła szopkę. Musiałam z nim zerwać, chociaż bardzo go kochałam.

Teraz mam 70 lat. Jestem sama jak palec. Jestem ciężarem dla własnej córki. Mam wiele chorób i problemów i nie ma nikogo, kto by mi pomógł. Ani fizycznie, ani finansowo. Córka od 20 lat jest mężatką, więc woli nawet o mnie nie myśleć.

Mam troje wnuków, ale rzadko się widujemy. Dlaczego? Sama nie wiem...

- Mamo, co się stało tym razem? - Powiedziała nerwowo moja córka przekraczając próg.

- Mam przepisane zastrzyki, jesteś pielęgniarką, mogłabyś mi pomóc.

- Chcesz, żebym przyjeżdżała tu przez cały tydzień? No chyba sobie żartujesz!

- Daria, zrozum, na chodnikach jest tak ślisko, że nie dojdę do przychodni.

- A masz pieniądze, żeby mi sie to chociaż opłacało? Za darmo nie będę tu jeździć!

- Nie, nie mam pieniędzy...

- Na razie mamo! Poproś kogoś innego!

Rano wyszłam dwie godziny wcześniej, aby dojść do przychodni. Szłam wzdłuż drogi i płakałam, wspominając wczorajszą rozmowę.

- Proszę przejść bez kolejki. Coś Panią boli? Dlatego Pani płacze? - Na korytarzu podeszła do mnie młoda kobieta.

- Nie, płaczę z zupełnie innego powodu.

Zaczęłyśmy rozmawiać. Wylałam przed nią swoją duszę, bo nawet nie mam się do kogo odezwać. Julia zabrała mnie do domu. Jak się okazało, mieszkała obok. Od tego czasu zaczęłam z nią rozmawiać.

W moje urodziny przyjechała do mnie tylko Julia. Daria nawet nie zadzwoniła.

- Nie mogłam nie złożyć Pani życzeń w takim dniu. Bardzo przypomina mi Pani moją mamę, zawsze robi mi się ciepło na sercu, kiedy się widzimy - powiedziała.

Wraz z pojawieniem się Julii moje życie nabrało kolorów. Przychodziła do mnie w odwiedziny i pomagała mi w obowiązkach domowych. Często ją odwiedzałam. Razem obchodziłyśmy święta i jeździłyśmy na krótki wypoczynek za miasto. 

Długo nad tym myślałam, ale w końcu postanowiłam przepisać swoje mieszkanie na Julię. Było jej to nie w smak, ale nie zmieniłam zdania. Widziałam, że traktuje mnie jak własną matkę - nie robiła tego, aby coś ode mnie wyłudzić. Postanowiłam więc podziękować jej za całą pomoc i miłość.

W końcu Julia wzięła mnie do siebie, bo ciężko było mi sobie poradzić samej. Postanowiłyśmy sprzedać moje mieszkanie, żeby Daria potem nie sądziła się z Julką.

Córka przypomniała sobie o mnie dopiero rok później. Oskarżyła mnie o każdy możliwy grzech i życzyła mi śmierci. Widać, że liczyła na moje mieszkanie, a ja ją zawiodłam. Mąż Julii wypędził ją z mieszkania i prosił, żeby więcej nas nie niepokoiła. 

Obcy ludzie okazali się bliżsi niż moja własna córka...

Główne zdjęcie: youtube