Bo u niej w domu był mężczyzna.
Mam na imię Mateusz i mam 43 lata, mam młodszą siostrę, która mieszka w innym mieście, od dawna jest rozwiedziona. Często przyjeżdża do nas latem, bo mieszkamy w mniejszej miejscowości nad morzem i razem z dziećmi mieszkają wtedy u nas. Nigdy jej nie odmawiałem, w końcu to moja siostra, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że moja siostra po tym wszystkim co dla niej zrobiłem, odmówiła mi pomocy, bo miała randkę!
To był grudzień, moja córka mieszkała i uczyła się w tym samym mieście co moja siostra. Nie prosiłem siostry, aby przyjęła córkę do siebie na czas nauki, bo wiem, że nie ma na to warunków i nie chciałem zwalać jej na głowę kolejnego obowiązku. Właściwie to ona ani razu nie zaprosiła mojej córki do siebie chociażby w gości, ale nie przywiązywałem do tego większej wagi.
I oto pewnego grudniowego dnia, po zdaniu egzaminów, córka kupiła bilet na pociąg, żeby wrócić do domu. Zostało jej tylko jedno zaliczenie, a potem miała się spakować i pojechać na dworzec. Ale jak to w życiu bywa, wszystko poszło nie tak.
Najpierw na zaliczenie spóźnił się sam profesor, pół godziny, potem okazało się, że woła do siebie według listy, a ona jest gdzieś przy końcu. Kiedy już wszystko zdała, wciąż miała 2 godziny do pociągu, ale musiała coś jeszcze załatwić w akademiku i znowu stała w kolejce. Do pociągu została już tylko godzina, normalnie zdążyłaby dojechać, ale trafiła akurat na korek i przyjechała na dworzec spóźniona 10 minut i po wszystkim, pociąg odjechał. I wtedy, ni stąd ni zowąd, padł jej telefon.
Udało mi się z nią skontaktować dopiero o 23, kiedy cała zapłakana opowiadała mi, że spóźniła się na pociąg, a wolne miejsca są dopiero w pociągu jutro rano, do akademika już nie zdąży, pieniędzy ze sobą nie ma, bo wydała na drogę i nie wie co ma robić. Powiedziałem jej, żeby się uspokoiła i poczekała kilka minut. Zadzwoniłem do siostry:
- Cześć Natka! Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogłabyś odebrać moją Zuzę z dworca i przenocować ją do jutra, spóźniła się na pociąg, akademik już jest zamknięty, nie ma się, gdzie podziać w nocy.
- Hej, hej! Kurde, słuchaj, sytuacja wygląda tak. Dzisiaj przyjeżdża do mnie kolega, a ja cudem pozbyłam się swoich dzieciaków i nocują u koleżanki. Nie mam, jak jej przenocować.
- W sensie nie masz jak? Słyszałaś co do ciebie powiedziałem? Twoja siostrzenica siedzi sama na dworcu i płacze. Jest 23:00, nie ma się, gdzie podziać, a ty opowiadasz mi o jakimś mężczyźnie. Nigdy ci nie odmawiam, kiedy ty i dzieci mieszkacie u nas całe wakacje!
- No sorki! Serio nie mogę, spotykam się z tym kolesiem już dłuższy czas i umówiliśmy się dziś na randkę u mnie. A to jest twoja córka, nie moja, więc jeszcze raz przepraszam, ale sam się tym zajmij!
Rozłączyłem się, szybko ubrałem i wsiadłem do samochodu. Zadzwoniłem do córki i powiedziałem jej, że po nią przyjadę. Mogłem przelać jej pieniądze na hostel, ale nie zmrużyłbym oka wiedząc, że jest sama na dworcu o takiej godzinie. Powiedziałem jej, żeby czekała na mnie na stacji, będę tam za 3 godziny. Chociaż to była 4-godzinna jazda, ale przy prędkości, z jaką pędziłem, dotarłem tam w mniej niż trzy godziny.
Zabrałem ją całą roztrzęsioną z dworca. Zjedliśmy jeszcze coś po drodze i spokojnie pojechaliśmy do domu. Potem siostra nawet do mnie nie zadzwoniła, ale jakie było moje zdziwienie, gdy pod koniec czerwca odezwała się i powiedziała, że jutro przyjadą do mnie w odwiedziny. Powiedziałem jej, żeby poszukała sobie jakiegoś mieszkania, bo nie wpuszczę jej ani jej dzieci do mojego domu i rozłączyłem się.
Skoro jakiś obcy człowiek był dla niej ważniejszy od jej własnej siostrzenicy to niech teraz ma. Nie wiem, jak mogła tak postąpić. Pamiętajcie, że rodzina zawsze jest najważniejsza!
Główne zdjęcie: youtube