Staruszka ledwo wysiadła z tramwaju. Miała ze sobą jeszcze dużą walizkę. Chłopaki pomogli jej wysiąść i wyciągnęli walizkę. Starsza kobieta usiadła na niej: wydawało mi się, ze zaraz się rozpłacze.

Czekałem na swój tramwaj. Nie mogłem nie zauważyć dziwnego zachowania babci. To było nietypowe, że wysiadła z tramwaju i nigdzie nie poszła, tylko usiadła na walizce, tak jakby była bezdomna.

Podszedłem i zapytałem ją, czy dobrze się czuje, czy nie potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Miała mniej więcej osiemdziesiąt lat.

Powiedziała, że jest bardzo zmęczona, ponieważ nie mogła spać w pociągu, gdyż jechała przez całą noc: „Odpocznę chwilę, a potem pójdę do domu - to niedaleko stąd”.

Krótko mówiąc, wziąłem jej walizkę i ruszyliśmy do jej domu. Jej historia jest dość dramatyczna. Chciałbym się nią podzielić.

Jechała z innego miasta, gdzie mieszkała przez tydzień u swojego syna. Jest on żonaty i ma swoją firmę. Namówił swoją starszą matkę, żeby przyjechała do niego. Żeby mogła się zastanowić, czy chce przeprowadzić się do jego miasta. Sam po nią przyjechał.

Babcia miała własny pokój. Mieszkała z synem tylko przez tydzień. On poszedł do pracy, jego żona też gdzieś poszła, a babcia spakowała walizkę, zostawiła kartkę i pojechała do swojego domu.

Najwyższy czas!

Zapytałem, co się nie spodobało? Może Pani była źle traktowana? Odpowiedziała, że nikt jej nie obrażał. Ale w przeddzień jej wyjazdu syn pokłócił się z żoną. Oskarżyła go nie tylko o obojętność, ale też o coś jeszcze. Zdarza się w każdej rodzinie. Zaczęli krzyczeć. Doszło do poważnej kłótni.

Było nerwowo. Babcia bała się wyjść z pokoju, choć bardzo chciała skorzystać z toalety. O mało nie zemdlała z tego powodu. Jednak oni się kłócili i nie myśleli, że ona może wszystko słyszeć w swoim pokoju, że jest żywa i cierpi. Pewnie o tym nie pomyśleli.

Następnego dnia, gdy nikogo nie było, spakowała swoją walizkę i pojechała do swojego domu.

Doszliśmy do klatki. Mieszkała na parterze. Pożegnaliśmy się. Babcia powiedziała mi, że nawet gdy będzie bardzo źle, nie zamierza nigdzie jechać. „Wolę leżeć i patrzeć na swój sufit, niż męczyć się u nich” - podsumowała. Jej syn późno się ożenił, wygląda na to, że próbują się do siebie przyzwyczaić.

Tak to już jest: są jeszcze służby społeczne. Oni i tak nie zostawią człowieka, żeby umarł z głodu. Pomogą tak czy inaczej. Jeśli starsza kobieta, która ma osiemdziesiąt lat, uciekła od syna, to powinna się dwa razy zastanowić, zanim do niego znowu pojedzie.

Nie uważam, że on i jego żona są złymi ludźmi. Po prostu nie mają w zwyczaju myśleć o tych, którzy są obok nich. Szczególnie jeśli jest to matka w starszym wieku.

Główne zdjęcie: youtube