- To Michalina cię do tego namówiła? Tylko tego brakowało! To, że nie dogadujemy się z nią, nie oznacza, że mam sprzedać mieszkanie. Uwielbiam to mieszkanie.

- To nasze mieszkanie, mój ojciec zostawił go dla nas. Chociaż można powiedzieć, że dla mnie, dla swojego syna. Nikt mnie do tego nie namawiał. Po prostu zdaję sobie sprawę, że synowa i teściowa nie mogą mieszkać razem.

- Nie zamierzam sprzedawać mieszkania, nawet gdybyś mnie pozwał! Podziękujesz mi później, gdy się rozwiedziesz. Będziesz miał gdzie wrócić, pokój jest wolny.

- Mamo, dlaczego ciągle mówisz o rozwodzie? Jesteśmy ze sobą od pięciu lat, z czego przez dwa jesteśmy w związku małżeńskim. Dobrze nam się układa. Wynajmowanie mieszkania wiąże się z dużymi kosztami, poza tym mam swój własny kąt. Czy mogę zdecydować w jaki sposób z niego korzystać? Przecież nie zostaniesz na ulicy, będziesz miała mieszkanie, do tego nam również będzie łatwiej. Nawet babcia jest tego samego zdania.

- Nie, nie i nie!

W ten sposób Magda zakończyła rozmowę. Z jednej strony miała rację: bardzo chciała zostawić sobie dwupokojowe mieszkanie. Cóż, nigdy nie wiadomo, co się w życiu wydarzy. Owszem, młode małżeństwo do niedawna wynajmowało mieszkanie, ale wiązało się to z ogromnymi kosztami: szkoda wydawać, skoro Adam ma własne mieszkanie.

Dlatego dwa miesiące temu Adam z Michaliną przeprowadzili się do swojego pokoju. Michalina to skromna i miła dziewczyna, ale Marta nie przepadała za obecnością obcej osoby na swoim terytorium.

Przez większą część życia mieszkała sama z synem i nie lubiła nawet gości, którzy zostawali na noc. Owszem, jej były mąż zostawił mieszkanie synowi, a sam wyjechał mieszkać za granicę. Przez tyle lat przyzwyczaiła się do tego, że to jej mieszkanie i bardzo go lubiła.

Co tu dużo mówić - wyjście za mąż za mężczyznę, który już miał mieszkanie, było doskonałą możliwością, by w końcu uciec od matki. Mieszkanie w kawalerce, gdy ciągle była kontrolowana przez matkę, było nie do zniesienia. Jej mąż był o 12 lat starszy i nie bardzo go kochała, niezbyt im się układało, jednak on postanowił zostawić mieszkanie swojemu jedynemu synowi.

Wieczorem tego samego dnia do Magdy zadzwoniła matka:

- Nie rozumiem, dlaczego tylko ty decydujesz w sprawie mieszkania?

- Aha, teraz rozumiem, kto podrzucił Adamowi ten pomysł.

- Tak, to ja mu to zaproponowałam. Ale dla ciebie to świetna opcja! Jesteś wredna dla synowej, natomiast Adam ją kocha, a ja szanuję wybór wnuka, gdyż Michalina to dobra dziewczyna. Ale nie mogą zdecydować się na dziecko póki mieszkają z tobą.

- Powiedziałam Adamowi co myślę na ten temat.

Wydawało się, że to koniec rozmowy. Ale tydzień później wydarzyło się coś dziwnego - bez żadnych wyjaśnień młodzi spakowali swoje rzeczy i gdzieś pojechali, a wieczorem do mieszkania przeprowadziła się babcia Adama, matka Magdy. Magda właśnie była na randce z mężczyzną i wróciła do domu nieco pijana.

- Mamo, co ty tu robisz?

- Mieszkam tutaj. Czy mam na to prawo? Oddałam swoje mieszkanie Michalinie z Adamem, dlatego przeprowadziłam się do ich pokoju - dokonaliśmy zamiany. Przestań obrażać synową i zachowywać się w ten sposób wobec syna. Tak w ogóle, to dlaczego jesteś tak późno i czuć od ciebie alkohol? Czy ty pijesz?

- Byłam w restauracji z przyjacielem. Dobra, idę spać, więc dobranoc.

To był weekend i coś się działo w kuchni. Rano zaspana Magda poszła zobaczyć co się dzieje. Kuchnia wyglądała zupełnie inaczej - wszystko, do czego była przyzwyczajona, zniknęło. Wszystko było inaczej poukładane: naczynia, urządzenia, a nawet lodówka była przesunięta - jej matka była zwolenniczką zdrowego trybu życia, więc brakowało niektórych produktów.

- Szukasz majonezu? Jest w koszu.

- Mamo, to moje jedzenie! Przecież produkty leżą w mojej lodówce.

- Od teraz w naszym! I nie będę tolerować śmieciowego jedzenia. Tak jak ty kiedyś wyrzuciłaś zupę ugotowaną przez Michalinę, gdyż wyglądała na zepsutą.

- Przecież rzeczywiście była zepsuta.

- Na drugi dzień po ugotowaniu? Kłamiesz! Adam opowiedział mi wiele rzeczy. O tym, jak wyrzucałaś ich jedzenie z lodówki, a nawet o tym, jak miałaś pretensje do Michaliny, że zbyt długo znajduje się w łazience, chociaż dopiero co weszła, i o wielu innych rzeczach. Michalina to miła i skromna dziewczyna, to nie jej wina, że nie ma tu jej krewnych i nie ma własnego mieszkania, a ty ją krzywdzisz.

- Nie podoba mi się, gdy ktoś rządzi w moim domu.

- No cóż, będziesz musiała przyzwyczaić się do mnie.

Z jednej strony jest mamą, jest jej rodziną, do tego jest sama, więc nie będzie zbytnio przeszkadzać. Z drugiej strony jest na emeryturze, jest pedantką, więc można zapomnieć o robieniu porządków, zrobi wszystko sama.

Michalina też starała się jakoś pomóc: myła podłogę, odkurzała, zmywała naczynia. Magdzie to jednak wszystko się nie podobało, gdyż Michalina robiła to zupełnie inaczej, na swój sposób, co irytowało Magdę.

- Listwy przypodłogowe trzeba dokładniej wyczyścić! - mówiła do Michaliny. - Talerze na suszarce muszą być ustawione właśnie w ten sposób!

Ale z drugiej strony - mama jest bezkompromisowa, trudno byłoby z nią wytrzymać. A tu proszę - zmieniła wszystko w kuchni, majonez wyrzuciła do kosza. Czy warto wspominać o talerzach?

- Dobrze, mamo, rób co chcesz, mam sprawy do załatwienia.

- W niedzielę? Nie, skarbie, potrzebuję cię dzisiaj. Skoro się przeprowadziłam, to musimy posprzątać w mieszkaniu. Nie chcę oddychać kurzem. Zdejmij firanki, upierzemy je, umyjemy okna.

- Słucham? Nie jestem małą dziewczynką, jeśli chcesz robić porządki - proszę bardzo, możesz je uprać! Przyzwyczaiłaś się do tego, by kazać co trzeba zrobić, gdy byłam dzieckiem i myślisz, że teraz też możesz. Mam sprawy do załatwienia, więc zamierzam wyjść!

- Zostań tu i posprzątaj!

Zaczęły sprzątać, ale matka ciągle kontrolowała i mówiła, co trzeba jeszcze zrobić. To było nie do zniesienia. Nie minęło nawet doby, gdy zaczęły się kłócić! Magda wyszła z mieszkania i udała się do domu swojej przyjaciółki, by z nią porozmawiać na temat zaistniałej sytuacji.

- Ona Cię prowokuje - powiedziała do niej przyjaciółka. - To dopiero początek! Nie masz wyjścia, musisz zgodzić się na warunki syna, przecież to jego mieszkanie, do tego przeprowadzisz się do kawalerki. Nie będziesz mogła dogadać się ani ze swoją matką, ani z synową. Do tego twój partner nie jest godny zaufania, nie licz na niego - ile lat spotykasz się z nim, a on ciągle się nie oświadczył.

Wieczorem zebrała się cała rodzina - rozważano wszystkie opcje sprzedaży lub zamiany mieszkania. Magda patrzyła na ściany swojego ulubionego mieszkania - niedługo będzie musiała się przeprowadzić.

Ale jej przyjaciółka miała rację: było zbyt mało miejsca i niewygodnie mieszać z synem i synową, a z matką nie ma sensu. Minęła dopiero doba, a już pierwszego dnia doszło do kłótni. No cóż, chyba tak będzie lepiej - będzie lepiej się czuła mieszkając w kawalerce.

Główne zdjęcie: planet