Jestem wykorzystywana w swojej rodzinie. Nie jest to zbyt przyjemne, ale nie ma sensu dalej oszukiwać samej siebie.

Moja matka wyznała mi wszystko, mówiąc, że jeśli wyjdę za mąż i urodzę dziecko, przestanę im pomagać, na co nie mogła i nie chciała pozwolić. Od razu zdałam sobie sprawę, dlaczego mój poprzedni poważny związek rozpadł się - za bardzo ufałam matce.

W tym roku obchodziłam 30 urodziny. Było mi smutno, gdyż nie miałam ani męża, ani dziecka. Nawet mieszkam z matką, ojczymem i młodszym bratem, chociaż mam własne mieszkanie. Większość czasu spędzam w pracy, a w domu tylko nocuję, więc na razie nie jest mi potrzebne własne mieszkanie.

Nawiasem mówiąc, ten pomysł podsunęła mi moja matka. Przez jakiś czas mieszkałam we własnym mieszkaniu i odwiedzałam mamę. Mówiła, że to bez sensu, że mieszkanie stoi puste przez cały dzień, do tego mieszkam sama. Matka namówiła mnie, żebym się do nich przeprowadziła. Wtedy nie będę się czuła samotna, cała rodzina będzie razem, a mieszkanie można wynająć.

Nie miałam nic przeciwko. Wtedy byłam zdruzgotana, gdyż związek, który trwał cztery lata i wszystko wskazywało na to, że dojdzie do ślubu, dobiegł końca. Udało nam się nawet zamieszkać razem z moim narzeczonym przez sześć miesięcy. Jednak potem dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Natomiast mój narzeczony nigdy się do tego nie przyznał, mówiąc, że to wszystko pomówienia i bzdury.

Wierzyłam, że to wszystko jest prawdą, do tego moja matka powiedziała, że mój narzeczony nigdy jej się nie podobał, że znajdę sobie innego mężczyznę, który jest lepszy od niego.

- Jeszcze nawet nie jesteście małżeństwem, a on już cię zdradza z innymi kobietami. Do tego jeszcze kłamie w żywe oczy! - moja matka była oburzona.

Dowiedziałam się o zdradzie mojego narzeczonego od dziewczyny, która szczegółowo opowiedziała mi o tym, jak wygląda mój chłopak i powiedziała, że spotykają się już prawie od roku i wkrótce będą mieli dziecko. Dziewczyna pisała do mnie i chciała spotkać się osobiście i porozmawiać, ale nie miałam na to ochoty.

Od dawna podejrzewam mojego chłopaka o zdradę, za namową matki. Od dzieciństwa mam problemy z poczuciem własnej wartości, więc często mam wątpliwości co do siebie i mojego partnera. Albo moja matka coś powie, a ja będę myślała o tym przez cały dzień, albo sam chłopak powie coś dwuznacznego. No i jeszcze ta dziewczyna w ciąży.

Mój związek z narzeczonym się rozpadł, więc przeprowadziłam się do mieszkania mamy i zaczęłam wynajmować własne. Uznałam, że skoro nie mam szczęścia w miłości, to przynajmniej osiągnę sukces zawodowy. Zaczęłam dużo pracować. Zarabiam całkiem nieźle, więc jestem w stanie pomóc mamie. Ojczym z mamą pracują, ale pensje nie są zbyt wysokie.

Nie potrzebuję zbyt wiele dla siebie. Tak więc prawie całą swoją pensję oddawałam matce. Zostawiałam trochę na bilet miesięczny, drobne wydatki i opłaty. Pieniądze z wynajmu mieszkania również oddawałam matce.

Trwało to przez dwa lata. Teraz mam już trzydzieści lat i nie mam w życiu nic poza pracą i domem. To było przygnębiające, chciałam mieć własną rodzinę, ale moja matka ciągle mówiła, że już mam rodzinę – to ona, ojczym i mój młodszy brat.

- Nigdy nie zdradzimy ani nie oszukamy - lubiła mawiać.

Ale jakieś sześć miesięcy temu nagle zaczęłam spotykać się z kolegą z pracy. Na początku chodziliśmy razem na kawę i obiad, potem zaprosił mnie na spacer i tak stopniowo zaczęliśmy być parą. Nie chciałam się spieszyć, gdyż pamiętałam, jak bardzo sparzyłam się ostatnim razem. Ale też nie chciałam go odepchnąć.

Ostatnio chłopak zaproponował, żebyśmy zamieszkali razem. Ma swoje własne mieszkanie, do którego chciałby, żebym się wprowadziła. Jak na razie jeszcze nie wie, że mam swoje mieszkanie. Wie, że mieszkam z mamą.

- Jesteśmy już dorośli. Zamieszkajmy razem przez rok lub dwa, sprawdźmy czy będziemy się dogadywać na co dzień, a potem możemy założyć rodzinę - zasugerował mój chłopak.

To był dla mnie duży krok, potrzebowałam chwili, żeby to przemyśleć, na szczęście nie miał nic przeciwko temu. Udałam się do mamy po radę. Nie było dla niej zaskoczeniem, że się z kimś spotykam, ale była zdecydowanie przeciwna temu, żebym się przeprowadziła. Nie potrafiła jednak wytłumaczyć dlaczego. Mówiła, że to nieodpowiednie, albo że nie znamy się wystarczająco dobrze, albo jakieś inne bzdury.

Nasze rozmowy zaczęły przeradzać się w kłótnie, podczas ostatniej z nich moja matka nie potrafiła już nad sobą zapanować.

- Wyjdziesz za mąż, urodzisz dziecko, a kto nam będzie pomagał? Przecież czeka nas remont, musimy jeszcze wychować syna - powiedziała matka.

Oto jak wygląda cała sytuacja. Nie wolno mi wyjść za mąż i mieć dziecka, ponieważ wtedy wydawałabym pieniądze na własną rodzinę, zamiast utrzymywać mamę, ojczyma i brata. To wszystko sprawiało, że czułam się okropnie. Jednak decyzja o przeprowadzce zapadła natychmiast. Po kilku godzinach mój chłopak pomagał mi wyprowadzić się z mieszkania matki.

Moja mama powiedziała, że zostawi mnie tak samo jak poprzedni, więc jeszcze wrócę do niej. Nawet jeśli mnie rzuci, nie przyjdę do niej. Nie chcę już nigdy więcej być wykorzystywana.

Główne zdjęcie: youtube